Po co polskiej szkole medytacja

Wstęp

Podczas medytowania nie ma rywalizacji, nie ma ocen, nie można być lepszym albo gorszym. Dzięki temu podnosi się poziom samoakceptacji, nie ma poczucia winy, spada napięcie, autoagresja i zniechęcenie, poprawia się zdolność do kontrolowanej ekspresji emocji pozytywnych i negatywnych.

Regularne medytowanie niesie ze sobą wiele korzyści i pożytków, choć jak podkreśla m.in. ojciec Laurence Freeman, nie one są celem medytacji. Medytacja jest czymś bezinteresownym i jeśli przystępujemy do niej z jakimikolwiek oczekiwaniami, wyobrażeniami bądź obawami, to tak naprawdę nie medytujemy. Co więcej, wiele z korzyści, które daje medytacja, można osiągnąć bez niej, w sposób znacznie prostszy i szybszy. Na przykład pewne zmiany w mózgu, które zachodzą wskutek długotrwałej praktyki medytacyjnej, można uzyskać dzięki... grze w tenisa stołowego. Popularny ping-pong skutecznie spowalnia np. rozwój choroby Alzheimera. Generalnie wszelki ruch sprzyja rozrostowi kory mózgowej – podobny efekt daje też medytacja praktykowana do 30. roku życia. Z kolei autohipnoza sprzyja wyciszeniu i relaksowi, a jest o wiele przyjemniejsza i prostsza od medytacji. Czy warto zatem mówić o pożytkach płynących z medytacji?

POLECAMY

Warto, zwłaszcza w kontekście szkolnej codzienności. W styczniu br. na fanpage’u miesięcznika psychologicznego „Charaktery” redakcja zamieściła informację o konferencji „Medytacja dzieci i młodzieży w twojej szkole” (odbyła się ona w Warszawie na przełomie stycznia i lutego). Pod notatką znalazłem wpis jednej z użytkowniczek Facebooka: „A gdzie i kiedy ta medytacja miałaby być prowadzona? Na lekcjach religii przez 45 minut, pomiędzy jednym dzwonkiem a drugim? Dzieciaki wpadające z przeokropnego wrzasku na korytarzu miałyby się wymedytować, żeby wypaść po 45 minutach w kolejny wrzask korytarza na przerwie? Co za bzdura i utopijne podejście do tematu. Sama mam syna w gimnazjum i wiem, jak dzieciaki w szkole funkcjonują. Owszem, może jakieś warsztaty wyciszające, pomagające w koncentracji i uczące, jak mądrze i bezpiecznie poruszać się w świecie. Ale chrześcijańska medytacja w szkole? Przepraszam, ale ten, co to wymyślił musi być w temacie dzieci zupełnie nie na bieżąco”.

To bardzo ważny głos. Wsłuchałem się w niego. Zmusza bowiem do postawienia pytania zasadniczego: czy medytacja jest potrzebna polskiej szkole? Nie mam wątpliwości, że odpowiedź może być tylko jedna: medytacja jest polskiej szkole wręcz niezbędna. Dlaczego? Oto moim zdaniem najpoważniejsze powody.

Agresja. W olsztyńskim wydaniu „Gazety Wyborczej” nauczycielka pisze: „Nie mogę jednak już wytrzymać skali agresji, jaką wykazują uczniowie wobec nauczycieli. Chamskie zachowania, przemoc słowna, a nawet fizyczna. To nie są pojedyncze przypadki, ale norma. Nie dotyczy to tylko szkoły, w której pracuję. Rozmawiam z kolegami z innych gimnazjów i mają takie same doświadczenia. Nagminne są sytuacje, kiedy uczeń zwraca się do nauczyciela »taki owaki« i nikt na to nie reaguje. Na oczach klasy wykpiwają, rozsuwają się bez szacunku. Na dodatek dyrektorzy najczęściej ukrywają lub bagatelizują podobne zdarzenia, bo zależy im na reputacji i przyciągnięciu jak największej liczby dzieci. Czasem stosują naganę, ale nie oszukujmy się. Jaka to jest kara dla takiego ucznia?”.

Jedna trzecia polskich nauczycieli uważa agresję za bardzo poważny problem. Wielu przyznaje, że sami byli obiektami agresji ze strony nie tylko uczniów, ale też innych nauczycieli oraz rodziców, i to nierzadko. Wielu uczniów twierdzi, że nauczyciele zachowują się wobec nich agresywnie.

Problemy psychiczne. Ponad 900 tysięcy dzieci i nastolatków potrzebuje natychmiastowej – doraźnej bądź stałej – pomocy psychiatryczno-psychologicznej. Coraz częściej młodzież polska choruje na depresję, cierpi z powodu lęków. Wzrasta lawinowo liczba prób samobójczych i dokonanych samobójstw.

Prof. Tomasz Wolańczyk, krajowy konsultant psychiatrii dzieci i młodzieży, w wypowiedzi dla „Polityki” we wrześniu 2012 roku stwierdził: „Kiedy zaczynałem pracę, próby samobójcze były domeną 16–17-latków. U 10-latków zdarzały się raz na kilka lat. Teraz jest ich kilka rocznie”. Prof. Krystyna Szafraniec w raporcie „Młodzi 2011” pisze: „Podczas gdy jeszcze kilka lat temu na podwyższony poziom stresu, wyczerpania, ból głowy, przygnębienie uskarżała się mniejszość, czyli 30–40 procent nastolatków, dziś mniejszość się nie uskarża”. W tym samym raporcie prof. Szafraniec zauważa też: „Młodzi ludzie, pozostawieni sami sobie, przestają wiedzieć, co jest dobre, a co złe, z czym zgadzać się nie powinni. Często brakuje im sił, by znieść najmniejsze niepowodzenie”.

Zapamiętałem pewien rysunek – człowiek skacze na jednej nodze po linie, a na plecach dźwiga osła. Obciążenie nieszczęśnika jest zupełnie absurdalne, ale dobitnie symbolizuje to, co dzieje się w polskich szkołach. Współpracujący z nimi psychologowie twierdzą, że w przeciętnej polskiej klasie czworo dzieci ma inteligencję niższą niż przeciętna, troje ma umiarkowaną dysleksję rozwojową, zaś czworo wykazuje nadpobudliwość psychoruchową. Są pojedyncze przypadki dzieci niepełnosprawnych fizycznie i intelektualnie, dzieci z głęboką dysleksją rozwojową, zaniedbanych wychowawczo, mających niewystarczającą motywację do nauki.

Rozbite rodziny. Niedawno rozmawiałem z księdzem Grzegorzem Rysiem, biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Opowiedział mi o wizyta...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI