Od Fomo do Jomo

Trening psychologiczny

Tak bardzo boimy się, że coś nas ominie w sieci, że średnio co 12 minut i 38 sekund wpatrujemy się w ekran smartfona. Jak przemienić ten lęk w... radość z bycia offline?

Kiedyś, prowadząc warsztaty z psychologii pozytywnej, zostałem zaproszony przez organizatorów na uroczystą kolację. Była to świetna okazja, aby podsumować doświadczenia i wyrazić wzajemną wdzięczność.

Na spotkanie przybyło wiele osób zainteresowanych tematem dobrostanu. Wśród nich byli dyrektorzy, pedagodzy, przedstawiciele biznesu. W pewnym momencie zauważyłem, że prawie każdy od czasu do czasu zerka na telefon, a nawet wysyła wiadomości. Wzbudziło to we mnie irytację, a nawet złość. Frustracja z minuty na minutę przybierała na sile. Ironicznym tonem zapytałem: „Czy ktoś mógłby mi pożyczyć na chwilę telefon, bo chciałbym sprawdzić, jaki jest wynik meczu Realu Madryt z Barceloną?”. Mało wysublimowany żart okazał się czytelnym komunikatem – goście schowali swoje telefony i nagle nasze spotkanie nabrało dynamiki, otwartości i wzajemnej uważności.

Wtedy jeszcze nie znałem przyczyn problemu, z którym się spotkałem. Dziś mamy z nim do czynienia w życiu społecznym coraz częściej. Z telefonem nie rozstajemy się w kościele, w muzeum, za kierownicą, w metrze. Sprawdzamy e-maile zaraz po przebudzeniu i odpisujemy na Facebooku tuż przed zaśnięciem. Gdy nie mamy dostępu do swojego telefonu, laptopa czy sieci Wi-Fi, odczuwamy tę sytuację jako totalny dramat. Codziennie sięgamy do kieszeni po telefon średnio ponad 76 razy. Gdy odliczymy godziny snu, okazuje się, że co 12 minut i 38 sekund wpatrujemy się w ekran smartfona.

POLECAMY

Amerykański pisarz futurystyczny Alvin Eugene Toffler w latach 70. napisał bestseller pt. Szok przyszłości. Zauważył, że historia cywilizacji dzieli się na trzy wielkie fale (okresy): fazę agrarną, przemysłową (XVII–XX w.) i fazę najnowszą, związaną z wykorzystaniem wiedzy i informatyki. Obecnie wartością jest dostęp do technologii. Przepływ jest bezgotówkowy, pieniądze to impuls elektroniczny zapisany na kartach i serwerach komputerowych. Internet oraz technologia kształtują popyt i podaż. W przestrzeni wirtualnej tworzą się nowe potrzeby i tam kreowana jest na nie odpowiedź.

Tofflerowski „szok przyszłości” określał szybkość zmian i niezdolność nadawania im znaczeń. Nasz umysł jest zalewany nieprawdopodobną wielością informacji. Problem polega na tym, że nie dzieje się to od czasu do czasu i tylko w jakimś wąskim aspekcie, ale dokonuje się każdego dnia i globalnie w internetowej sieci. Nie jesteśmy w stanie asymilować takiej ilości bodźców, obrazów, informacji, a tym bardziej ocenić ich wartości i pożyteczności.

Co mogę zrobić?

Aby odnaleźć balans pomiędzy życiem online a offline, warto skorzystać z metody 3A, na którą składają się: autodiagnoza, autorefleksja i autoregul...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI