Moja żona jest obiektem seksualnym. Za każdym razem, gdy proszę o seks, ma obiekcje – żali się jeden z bohaterów Woody’ego Allena. Nie tylko on – wiele osób dostrzega u siebie spadek libido. Większość porad udzielanych przez seksuologów oraz publikacji na tematy intymne dotyczy ostatnio kwestii, jak przywrócić pożądanie. Ale im bardziej za nim gonimy, tym bardziej ono słabnie. Dlaczego? Być może za bardzo i za dużo chcemy, a chcąc dobrze, wpadamy w różne pułapki i błędne koła. Jakich błędów unikać, by nie stracić radości i świeżości w sypialni?
Gadżety kontra nuda
Daniel i Joanna zgłosili się do mnie, gdy nie powiodły się ich samodzielne próby wzbogacenia małżeńskiego pożycia. Po kilku latach związku zauważyli, że kochają się rzadko, coraz rzadziej, najwyżej raz, dwa razy w miesiącu. Czuli się z tym źle i martwili się, co to może oznaczać dla ich przyszłego wspólnego życia. Na własną rękę próbowali coś zmienić, ich szafa wzbogaciła się o seksowną bieliznę, a szafki nocne zapełnili wibratorami, kajdankami i innymi akcesoriami, których właściwie nie używali. Czuli, że zmiany, które usiłują wprowadzać, są sztuczne. Że brakuje w tym spontaniczności. Na przykład umawianie się, że dziś się przebiorą za sułtana i niewolnicę z haremu albo użyją jakiejś zabawki – kajdanek czy pejcza – wcale nie wyzwalało w nich emocji i przypływów pożądania.
POLECAMY
Zaczęliśmy rozmawiać, jakie mają zwyczaje, jak spędzają wspólny czas. Okazało się, że również tu wkradła się monotonia. Dopytywani – przyznali, że w zasadzie nie mają swojego odrębnego życia, pomysłów na spędzanie czasu osobno. A wspólne wieczory i weekendy upływają zawsze tak samo: „jałowo”, „na kanapie”.
Nawet najbardziej wyszukanych gadżetów nie mamy ochoty użyć, gdy brak odpowiedniego nastroju, klimatu. Trudno wyciągnąć seksowną bieliznę między sprzątaniem a planowaniem zakupów. A spędzanie czasu w atrakcyjniejszy sposób wymaga wysiłku i zmiany nawyków. Ale warto! Daniel i Joanna wyciągnęli z garażu rowery. Zaplanowali codzienne przejażdżki po lesie, a w weekendy długie trasy z przygodami. Poczuli przypływ energii, także w łóżku. Po kilku tygodniach mogliśmy z sukcesem zakończyć nasze spotkania.
Dlaczego nuda i monotonia są tak podstępnym wrogiem miłości i erotyki? Bo zazwyczaj towarzyszą im różne negatywne stany i emocje. Narastają irytacja i rozdrażnienie, a także przekora, małostkowość i czepianie się o wszystko. Partnerzy zaczynają kłócić się o byle co – każdy pretekst jest dobry. Nieświadomie któreś wywołuje spięcia, byle tylko coś się zadziało. I na krótko rzeczywiście „się dzieje”, ale taki sposób na małżeńską nudę mnoży konflikty, a pożądanie znika! Czasami doprowadza to do kryzysu w relacji i uśmierca intymność.
Szczęśliwie na nudę i brak ochoty na igraszki istnieje antidotum, proste i powszechnie dostępne – jest nim ruch, czyli aktywność fizyczna, a także kreatywność, otwartość na nowe doświadczenia oraz spontanicznie podejmowane działania. Wystarczy wyłączyć laptopa, wstać z kanapy, wybrać się na tańce, pobiegać, pograć w squasha, a serce bije szybciej, krew żywiej krąży i kto wie, jak się to rozwinie...
Rozkosz w liczbach
Prof. Zbigniew Izdebski od lat studiuje życie seksualne Polaków. Jaki obraz wyłania się z jego badań? Wolimy się kochać wieczorem, między godziną 21 a północą. Najczęściej wybieraną porą na seks jest weekend, a konkretnie sobota. Przynajmniej raz w tygodniu uprawia seks zdecydowana większość Polaków (71 proc.). I większości do szczęścia to wystarczy. Nieliczni (bo ok. 5 proc.) współżyją codziennie. Równie nieliczni (ok. 2 proc.) przyznają, że ostatni stosunek mieli ponad rok temu. Średni czas stosunku, wraz z grą wstępną, wynosi około 13 minut. I skraca się – jeszcze dekadę temu było to 18 minut. Życie seksualne rozpoczynamy około 18. roku życia, kobiety średnio pół roku później niż mężczyźni. W ciągu życia mamy około 4 partnerów seksualnych (dokładniej 4,28) i dwa stałe długotrwałe związki, czyli takie, które trwały przynajmniej pół roku. Czasem zdarza się nam „skok w bok” – przyznaje się do niego 21 proc. mężczyzn i 12 proc. kobiet. Seks jest ważny w naszym życiu, ważniejszy dla mężczyzn niż dla kobiet – za dość bądź zdecydowanie istotny seks uznało 58,9 proc. mężczyzn i 47,4 proc. kobiet. Większość Polaków jest zadowolona ze swego życia seksualnego. Tak twierdzi 68 proc. mężczyzn i 67 proc. kobiet. Czy to wyraz mistrzostwa w ars amandi, czy niskich oczekiwań? Oprac. na podst. danych z badań prof. Zbigniewa Izdebskiego |
Nie prośbą, lecz uwodzeniem
Niekiedy jedno z partnerów inicjuje erotyczny klimat, proponuje zbliżenie, a drugie nie tylko nie odpowiada entuzjastycznie, ale „ma obiekcje”, prycha i fuka. Zdarza się, że ten inicjujący reaguje wtedy dramatycznie: obraża się, demonstracyjnie opuszcza sypialnię i przenosi się na kanapę, ma pretensje lub wręcz robi awanturę. Takie reakcje jednak tylko pogarszają sytuację. Partnerzy z mniejszym libido muszą znosić płacz, krzyk albo fochy. Nie jest to zbyt seksowne, prawda?
Adam zgłosił się na konsultację, gdy dotarło do niego, że swymi oczekiwaniami przytłacza partnerkę. A im częściej narzekał, że za rzadko się kochają, tym bardziej zniechęcał Annę do seksu. Ona czuła się przypierana do muru, co wyzwalało w niej raczej złość niż ochotę na pieszczoty. Kto chciałby się kochać pod presją, z przymusu?
Gdy Adam spróbował postawić się na jej miejscu, doszedł do wniosku, że sam chciałby być raczej uwodzony, a nie upominany. Wykorzystał to w praktyce. Podczas rodzinnego spotkania zaczął pisać do Anny zmysłowe SMS-y. Komplementował jej ciało i składał śmiałe propozycje. Oboje dobrze się bawili tą tajemną korespondencją na wydawałoby się nudnym spotkaniu. Po powrocie do domu spędzili bardzo namiętny wieczór.
Co można zrobić, gdy druga połowa traci ochotę na seks? Nie ukrywajmy, że my chcemy się kochać i być z nią blisko, ale też pokazujmy, że potrafimy poczekać. Oferujmy swoje wsparcie i zrozumienie. Odradzałabym obrażanie się, stawianie granic (np. wyprowadzenie się ze wspólnej sypialni). Bardziej prawdopodobne, że do upragnionej bliskości dojdzie, gdy zachowamy łączącą nas więź fizyczną, czułość, drobne codzienne gesty związane z dotykiem, takie jak pocałunki na powitanie i pożegnanie. Jeśli kobieta traci zainteresowanie seksem, może to być sygnał, że brakuje jej relaksu. Być może próbuje spełniać oczekiwania innych – rodziców, dzieci, partnera, współpracowników, ale brakuje w jej życiu miejsca na luz i wypoczynek. Mężczyzna może starać się jej to zapewnić: wyręczać, zrobić zakupy, pomasować stopy, podać kieliszek wina... Kobieta poczuje miłe odprężenie, co zaowocuje wdzięcznością, wdzięczność przerodzi się w czułość, a stąd już krok do intymnego zbliżenia.
Bez poświęcenia
Nie należy jednak mylić troski o małżonka czy partnera i odpowiedzialności za jego potrzeby z poświęcaniem się. Wzajemna odpowiedzialność zakłada czasem kompromisy. Poświęcanie się to coś innego – oznacza całkowite podporządkowanie się potrzebom partnera. Tylko on decyduje, jak często para się kocha. Partner z mniejszym libido zmusza się więc do częstszych stosunków, szybko przestaje czerpać z tego jakąkolwiek radość i przyjemność. U kobiet, które z trudem osiągają stan podniecenia, może w takiej sytuacji pojawić się kłopot związany z suchością pochwy, co skutkuje bolesnymi stosunkami i gasi pożądanie.
Jak podsumowuje seksuolożka i edukatorka dr Alicja Długołęcka w książce Seks na wysokich obcasach: „Z poświęcania się nic dobrego nigdy nie wynika, czy o seks, czy o gotowanie chodzi. Jak się będziemy poświęcać, codziennie gotując obiad, to po pierwsze będzie niedobry, a po drugie, pewnego dnia rzucimy talerzem, bo ile można. W seksie też ktoś się zbuntuje. Albo będzie bardzo...