O szkolnej dyscyplinie pozytywnie...

Wstęp

Rodzice poświęcają wiele czasu na budowanie więzi emocjonalnej i swojego autorytetu w relacji z dzieckiem. Nauczyciel część tego wychowawczego ciężaru bierze na swoje barki. Winien jednak mieć świadomość, że nie każde dziecko będzie go lubić, czy wręcz darzyć głębokim uczuciem przywiązania. Czasem musi wystarczyć uczniowski respekt i szacunek.

Szkoła to miniatura prawdziwego świata. Jest miejscem zdobywania wiedzy, ale też miejscem zdobywania umiejętności społecznych. Wysokie IQ (rozumiane jako wynik osiągnięty w teście inteligencji) nie jest gwarancją dobrego funkcjonowania ucznia w szkole. Powinien on bowiem opanować nie tylko materiał poszczególnych przedmiotów szkolnych, ale równie błyskotliwie i sprawnie opanować „materiał” interakcji międzyludzkich (w czym także przydają się zdolności
poznawcze, uwaga, pamięć i szybkie uczenie się).

Zdolność radzenia sobie w kontaktach z innymi ludźmi psychologia nazywa inteligencją emocjonalną. Opiera się ona na rozumieniu ludzi – motywów ich zachowania, przewidywaniu ich zachowań oraz zgodnym z regułami społecznymi zachowaniu się względem nich. Dziecko powinno w szkole mieć okazję do kształtowania takich zdolności, jak: decentracja interpersonalna (przyjmowanie perspektywy innej osoby), empatia (zdolność do współodczuwania, współbrzmienia emocjonalnego), kontrola emocjonalna, kompetencje komunikacyjne (w tym umiejętność odczytywania komunikatów niewerbalnych), asertywność (umiejętność realizowania własnych celów bez krzywdzenia innej osoby) i rozwiązywanie konkretnych problemów interpersonalnych. Książek o treningach komunikacyjnych, asertywności czy o kształtowaniu empatii jest sporo. Zajmują się one szczegółowymi kwestiami jak, a przydałaby się ogólna refleksja po co i/lub z jakiej przyczyny?

Klucz do sukcesu

Szkoła ma uczyć przestrzegania zasad i nieprzekraczania granic, ma uczyć brania odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań. Skoro nauczyciel, podobnie jak rodzic, ma przekazać dziecku reguły obowiązujące w świecie społecznym (a nie tylko np. omówić prawa fizyki), to tym samym wkracza w kwestie wychowawcze. A jest to obszar bardzo nieoczywisty, o którym nie mówi się wprost w momencie przyjmowania do pracy w szkole, przynajmniej nie w formie wymagań programowych.

Zdobywanie wiedzy przedmiotowej nie wyklucza pracy nad sobą ucznia. Nie będzie ona skuteczna bez określenia charakteru wzajemnej współpracy nauczyciela i rodzica: ile w niej konfrontacji, ile niechęci, ile elementów sympatii i zaufania? Szkoła to miejsce, w którym dziecko wypróbowuje, co jest ważne, a co nie w kontaktach z innymi, zarówno rówieśnikami, jak i dorosłymi. Dobrze, jeśli przekaz rodzicielski i nauczycielski (zarówno słowny, jak i obecny w zachowaniu) są choć w części spójne. Od tego zależy, czy dziecko się im podporządkuje. Aby więc działać na rzecz dziecka, nauczyciel powinien nauczyć się współpracy z rodzicami, ale też powinien umieć zidentyfikować to, co dokładnie robi w kontakcie z uczniem – czego, poza wiedzą przedmiotową, tak naprawdę uczy dzieci, z którymi się styka.

Najistotniejszą kwestią w stosowaniu pozytywnej dyscypliny jest to, na ile rodzic i nauczyciel mogą współpracować i wspierać się w sprawach wychowawczych. Porozumienie rodzic-nauczyciel jest kluczem do sukcesu. W poznawczo-behawioralnych treningach rodzicielskich zawsze omawiana jest współpraca rodziców ze szkołą. Chodzi o wypracowywanie porozumienia na linii rodzic-nauczyciel (czy rodzic-dyrekcja, rodzic-pedagog), które polega na tym, że dziecko (w domu i w szkole) otrzymuje pochwały czy nagrody za podobne rzeczy dotyczące nauki szkolnej, że nauka i w domu, i w szkole jest zorganizowana zgodnie z regułami sztuki.

Gdy Tosia kocha swoją panią

W kwestiach wychowawczych całkowite porozumienie nie jest możliwe. Można określić charakter pojawiających się trudności. Oto dwie pouczające i prawdziwe, więc
nieidealne, historie. Pierwsza z nich pokazuje perspektywę rodzica.

Tosia, uczennica drugiej klasy szkoły podstawowej, przed snem zwierzyła się mamie, że bardzo kocha swoją wychowawczynię, panią Hanię, i chciałaby, żeby to ona była jej mamusią. Był to zimny prysznic na rodzicielskie ego, bo przecież rodzic zazwyczaj chce być numerem jeden w życiu dziecka. I najczęściej nim jest. Dzieci są dosyć niewprawne w wyrażaniu swoich uczuć i nie biorą poprawki na to, że gdy wyrażają swój zachwyt i sympatię wobec nauczyciela, jednocześnie mogą zranić uczucia rodzica. Tak naprawdę Tosia kocha swoich rodziców, ale w jej życiu pojawiła się jeszcze jedna osoba do podziwiania – godna szacunku i okazywania pozytywnych uczuć – właśnie nauczycielka. Jest w tym coś dobrego. Wartość sama w sobie.

Ale rodzic, zamiast się ucieszyć, że dziecko ma tak pozytywne uczucia, może poczuć się dotknięty, że syn czy córka czuje większy respekt, bardziej liczy się ze zdaniem, bądź wręcz deklaruje gorętsze uczucia do nauczyciela. I wtedy rodzic może obrazić się na nauczycielkę, że „zabiera uczucia” dziecka, może zacząć z nią konkurować, podważając jej autorytet.

Nauczyciel nie może stawiać dziecka przed dylematem: kogo ma posłuchać, komu okazać uczucia. To oczywiste, że nauczycielowi zależy na dobrej relacji z dzieckiem, na tym, by mu ufało, uznawało jego autorytet, ale nie może chcieć być lepszym rodzicem i wchodzić w rodzicielskie kompetencje. Powinno mu również zależeć na współpracy z rodzicem, na porozumieniu z nim, na jego szacunku, a nie na podważaniu rodzicielskich kompetencji.

Miło jest dostawać pozytywne informacje zwrotne, ale jest pewna granica, którą trzeba wyczuć, by nie konfrontować się z rodzicem. Jak ją wyważyć? Na przykład, nazywając dylemat rodzica wprost w rozmowie bezpośredniej (a nie za pośrednictwem ucznia). Dobrą okazją są zebrania z rodzicami, w trakcie których nauczyciel powinien powiedzieć, że w tym wieku dzieci bardzo polegają na zdaniu nauczyciela, że bardzo przywiązują się do niego: „Pewnie to państwo zauważyli, że wasze dzieci bardzo poważnie traktują to, co ja mówię...” Nie chodzi o ukrywanie sympatii okazywanej przez uczniów i tego, że sprawia to nauczycielowi przyjemność, ale o ustalenie odpowiednich proporcji: „Dostałam piękne laurki na dzień nauczyciela, cieszę się, że uczniowie doceniają moją pracę. Za moment zmieni im się wychowawca, mam nadzieję, że z nim również będą państwo tak wspaniale współpracować”. Pedagog nie może działać w opozycji do rodziców. Muszą wspólnie pracować nad tym, by dziecko podjęło wysiłek, zrozumiało i realizowało różne cele (również te dotyczące koleżeńskic...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI