O korzyściach płynących z pomagania, czyli jak pomaganie pomaga nam samym?

Psychologia i życie

W psychologii mówimy o zachowaniach pomocnych w odniesieniu do działań ukierunkowanych na wyświadczenie jakiejś korzyści drugiemu człowiekowi. Udzielając pomocy, koncentrujemy się na tym, aby komuś pomóc, aby czyjaś sytuacja uległa poprawie. Jednak moc pomagania jest przemożna. Koncentrując się na korzyściach osoby, której pomagamy, również jako pomagający odnosimy korzyści z pomagania.

Dlaczego angażujemy się w pomaganie? 

Według wielu dobroć i współodczuwanie z innymi oraz wrażliwość na cudzą krzywdę są wpisane w naturę człowieka, w nasze człowieczeństwo. Chiński mędrzec Mencjusz już w III w. p.n.e. pisał: „Wszyscy ludzie mają umysł, który nie może znieść widoku cierpienia innych”. Podobnie Daniel Goleman twierdzi, że nasz mózg został zaprogramowany na dobroć. Czyż nie dzieje się tak, że niejako automatycznie przychodzimy z pomocą przestraszonemu dziecku, że chcemy pocieszyć kogoś, kto płacze? Jak wynika z badań, kiedy odpowiadamy empatycznie na czyjeś cierpienie, aktywują się te same części mózgu, które biorą udział w doświadczaniu naszego własnego bólu. Zatem wielu badaczy uważa, że to właśnie empatia jest kluczem do zachowań altruistycznych, powoduje, że zapominamy o własnym komforcie, że skupiamy się na potrzebach drugiej osoby. Nakazuje zatrzymać się i zareagować, zrezygnować ze strefy komfortu i włączyć się w pomoc, choć wiążą się z tym nieraz duże koszty (i nie chodzi tu oczywiście tylko o koszty finansowe). Doświadczając części bólu i cierpienia człowieka w potrzebie, mniej jesteśmy skłonni do zważania na to, czy mamy własny interes w udzieleniu mu pomocy i jakie koszty związane z pomaganiem możemy ponieść.
Pomaganie może być źródłem satysfakcji i szczęścia. Teoria wymiany społecznej mówi, że nasze działania są warunkowane prostym rachunkiem: każdy z nas dąży do maksymalizacji zysków i ograniczenia strat. Pomagając innym, zyskujemy lepsze samopoczucie, możemy być dumni z siebie, że zrobiliśmy coś dobrego. Dodatkowo inni myślą wtedy o nas dobrze, więc w ten sposób możemy zdobyć uznanie, poczuć się ważni, zyskać przeświadczenie o swojej skuteczności, wzmocnić samoocenę. Być może unikniemy również ponoszenia kosztu, jakim byłoby patrzenie na cudze nieszczęście czy cierpienie. Tu również ma zastosowanie norma wzajemności – pomaganie komuś to inwestycja, odroczony w czasie potencjalny zysk – dzięki mojej dzisiejszej pomocy kiedyś być może ktoś udzieli pomocy mi. Patrząc z tej perspektywy na zachowania prospołeczne, pomaganie zawsze w jakimś aspekcie jest dla jednostki nagradzające. Dlatego część badaczy twierdzi, że nie ma „czystego altruizmu”, ponieważ za wszystkimi zachowaniami prospołecznymi kryje się jakaś nasza korzyść, choć czasem nieuświadomiona. 
Warto tu podkreślić, że gdy dokładamy „cegiełkę” do tego, żeby świat był lepszy, a sami też czerpiemy z tego ofiarowanego dobra, to przecież nie oznacza, że działania altruistyczne są tylko egoistyczne, a pomaganie staje się instrumentalne i wyrachowane. Obustronne zyski z pomagania tym bardziej czynią pomaganie warte tego, by angażować się, staje się ono fascynujące i atrakcyjne. I nie ma w tym nic złego, że obie strony, a nie tylko jedna, zyskują w sytuacji angażowania się w pomoc.
Dostrzeganie obustronnych korzyści wynikających z sytuacji pomagania wydaje się czymś jak najbardziej pozytywnym, o ile tylko korzyści własne nie stają się dominujące i pierwszoplanowe. Daniel Goleman w swojej książce Inteligencja społeczna pisze: „Skupienie się na sobie zabija empatię, nie mówiąc o współczuciu. Kiedy koncentrujemy się na sobie, nasz świat się kurczy, bo nasze problemy i zaabsorbowanie nimi przesłaniają wszystko inne. Kiedy natomiast skupiamy się na innych, nasz świat się powiększa. Na...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI