Nowy uczeń w klasie

Wstęp

Nowy uczeń może nastawić się na bierne przetrwanie - wycofać się i obserwować szkolne zdarzenia. Może przyjąć strategię przeciwną: chcąc zbyt szybko zdobyć akceptację kolegów, próbuje wszelkimi sposobami zwrócić na siebie ich uwagę, nadmiernie eksponuje siebie i stara się być pomocny za wszelką cenę. Obie strategie zbudowane są na lęku i braku samoakceptacji.

Zazwyczaj każdy nowy człowiek jest dla nas prawdziwym wyzwaniem. Ale my dla niego też przecież jesteśmy nowi. Antoni Kępiński twierdził, że takie sytuacje między ludźmi charakteryzują się silnym „nasyceniem percepcyjnym”. Wszyscy uważnie się nawzajem obserwują, starając się przede wszystkim sprawdzić, czy w tym niecodziennym położeniu są bezpieczni i akceptowani. Być może jest to jeden z najstarszych ludzkich atawizmów, który kiedyś pozwalał naszym przodkom przetrwać, a teraz nam pozwala przystosować się do zmieniających się nieustannie sytuacji w naszym życiu.

Podobnie jest w przypadku ucznia, który po raz pierwszy pojawia się w szkole lub klasie. My sami go jeszcze nie znamy, a on nie zna nas i klasy. Ten pierwszy moment bywa kluczowy i jakże często rozstrzygający o jego dalszych losach jako ucznia, klasy jako wspólnoty i nas jako kompetentnych wychowawców czy nauczycieli.

Skrajne strategie przetrwania

Nowi uczniowie przyjmują „pewne powtarzalne, względnie stabilne sposoby zachowania, mające na celu doprowadzenie do tego, by przebywanie w klasie było dla nich stosunkowo najprzyjemniejsze”1. Mogą więc nastawić się na bierne przetrwanie – wycofują się wtedy, są pasywni i jedynie obserwują szkolne zdarzenia. Mogą też przyjąć strategię przeciwną – zbyt szybko chcą zdobyć akceptację kolegów, próbują więc wszelkimi sposobami zwrócić na siebie ich uwagę, nadmiernie eksponują siebie i podkreślają własne zalety bądź starają się być pomocni za wszelką cenę. Obie strategie zbudowane są na lęku i braku samoakceptacji. Pierwszą charakteryzuje nadmierne „od”, drugą nadmierne „do” i dlatego nie mogą przynieść dobrych efektów, czyli spowodować, że uczeń zbliży się do klasy i znajdzie w niej swoje miejsce.

Nauczyciel także może przyjąć dwie postawy: od razu potraktować nowego ucznia na równi z innymi lub nadmiernie go ochraniać. Pierwsza bywa konsekwencją obojętności, ale też czasem przekonania, że nowy uczeń powinien doświadczyć wszystkich trudności i poradzić sobie z nimi, aby wyrósł na porządnego i zahartowanego człowieka. Niektórzy takie podejście nazywają „kapralskim” (nie ujmując, rzecz jasna, niczego tej ważnej szarży wojskowej). Druga strategia świadczy o tym, że nauczyciel ma jakieś (często całkowicie nieuświadomione) problemy i tak naprawdę to nie uczeń jest dla niego ważny, tylko on sam. Podejmuje z uczniem „grę ratowniczą”2, często nieadekwatną do jego oczekiwań i wątpliwą pod względem wychowawczym.

Wszystkie te uczniowskie i nauczycielskie strategie nie są właściwe. Jeśli uczeń przyjmuje jedną ze skrajnych strategii, to najprawdopodobniej długo jeszcze nie zaaklimatyzuje się w nowych warunkach. Może na przykład przyzwyczaić się do bierności i stania na uboczu, to zaś najpewniej pogłębi jego nieprzystosowanie i obniży samoocenę. Fatalnie, gdy taka strategia ucznia spotka się z obojętnością i bezczynnością nauczyciela. Z kolei nadmierne eksponowanie własnej osoby może spowodować odrzucenie przez klasę i wykluczenie z grupy. Jeśli nauczyciel stosuje wobec nowego ucznia którąś ze skrajnych strategii, to na pewno nie pomoże mu w szybszej adaptacji. Każda z nich bowiem nie jest adekwatną reakcją na rzeczywiste potrzeby ucznia, lecz sposobem realizacji własnych celów lub wyobrażeń. Włączanie się nowego ucznia w życie klasy jest bowiem specyficznym procesem, który nie lubi skrajności.

Równowaga zostaje naruszona

W klasie szkolnej, obok ustalonej formalnej struktury ról i pozycji, istnieje drugi, wewnętrzny – i wymykający się spod kontroli nauczycieli – nurt życia społecznego. Jest on konsekwencją dynamicznych i spontanicznych oddziaływań uczniów na siebie, a jego następstwem są uczucia sympatii lub antypatii, którymi darzą się wzajemnie. Wobec tego układu każdy uczeń może przyjąć jedną z dwóch możliwych pozycji: stać się lubianym i akceptowanym przez wszystkich liderem albo outsiderem odrzuconym przez grupę.

Nowy uczeń musi zmierzyć się ustalonym wcześniej podziałem ról: ktoś jest nieformalnym przywódcą, ktoś błaznem, ktoś ofiarą. Jego pojawienie się narusza równowagę tego systemu, bowiem musi znaleźć w nim miejsce dla siebie. Z reguły następuje to dzięki całej serii mniej lub bardziej intensywnych interakcji między nim a pozostałymi członkami grupy. Proces ten może być bardzo długi, jeśli nowy uczeń trafia do klasy zwartej, ze stałym, jasnym podziałem ról, albo z jakichś powodów budzi nieufność kole...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI