Nieznośna nagłość wielkiej forsy

Wstęp

Co dzieje się z ludźmi, którzy nagle stali się milionerami, np. dzięki spadkowi albo wygranej na loterii? Co robią z tymi pieniędzmi - wydają je, oszczędzają czy inwestują? Wciąż pracują czy pozwalają sobie na luksus niepracowania? Czy nagła fortuna czyni ludzi szczęśliwszymi?

Któż z nas przynajmniej raz nie marzył o szczęśliwym obrocie fortuny, która nieoczekiwanie czyni nas bogaczami. Wyobraża-my sobie, że takie wydarzenie rozwiązałoby mnóstwo naszych problemów życiowych. Co bardziej aktywni nie tylko marzą o takich niespodziewanych pieniądzach, ale wręcz próbują pomóc losowi. Świadczą o tym miliony kuponów wypełnianych każdego tygodnia przez grających w totolotka. Skłonność do kupowania losów loteryjnych nie jest cechą jakiegoś jednego narodu.

W Polsce, według uzyskanych przez nas danych szacunkowych, w zakładach prowadzonych przez Totalizatora Sportowego (Duży Lotek, Multilotek i Szczęśliwy Numerek) uczestniczy każdorazowo od sześciu do ośmiu milionów Pola-ków. Paul Webley z Wielkiej Brytanii twierdzi, że 90 proc. Brytyjczyków przynajmniej raz wzięło udział w krajowej loterii, a 65 proc. czyni to regularnie. Według Johna Eberlee, Kanadyjczycy wydali w 1991 roku prawie 3 miliardy dolarów na różnego rodzaju państwowe loterie, co oznacza średni roczny wydatek ponad 100 dolarów na osobę. Poza wygranymi na loteriach coraz więcej ludzi dziedziczy duże pieniądze. A takich „szczęśliwców” będzie jeszcze więcej. Jak przytacza Dan Calleja, w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat międzypokoleniowy transfer pieniędzy w samych Stanach Zjednoczonych wyniesie 136.000.000.000.000 (136 bilionów) dolarów. Kolejne źródła dużych pieniędzy to zyski giełdowe, zyski z dochodowych inwestycji itd.

W tym momencie nasuwa się proste, ale niezwykle istotne pytanie – co dzieje się z ludźmi, którzy niespodziewanie uzyskali duże pieniądze, powiedzmy dzięki spadkowi albo wygranej na loterii? Co robią z tymi pieniędzmi – wydają je, oszczędzają czy inwestują? Interesujące jest też, czy po nagłym staniu się milionerami porzucają dotychczasową pracę. Wreszcie najbardziej intrygująca kwestia: czy pieniądze, które spadły z nieba, czynią ludzi szczęśliwszymi? Spróbujemy kolejno odpowiedzieć na te trzy pytania.

Pieniądze z nieba

„Rzeczpospolita” z 30 października 2000 roku opublikowała wyniki sondażu Pracowni Badań Społecznych w Sopocie – ankietowani odpowiadali m.in. na pytanie, co zrobiliby z niespodziewaną wysoką wygraną. Najwięcej Polaków odpowiedziało, że umieściłoby je na bankowych lokatach złotówkowych. W następnej kolejności respondenci wydaliby wygraną na zakupy lub na inwestycje, przede wszystkim w nieruchomości. Takie są deklaracje współczesnych Polaków. A co dzieje się naprawdę?

Hunter Davies postanowił zbadać, jak przeciętni śmiertelnicy radzą sobie z nieoczekiwanym bogactwem. Prześledził losy 24 głównych zwycięzców wielkich loterii pieniężnych. Wydał na ten temat książkę noszącą tytuł „Living on the Lottery”. Jak podaje autor, w rok po wygranej większość badanych przez niego „szczęśliwców” wcale nie przeniosła się do wymarzonej luksusowej willi, a jedynie zamieniła dotychczasowe lokum na nieco lepsze w bardziej atrakcyjnej dzielnicy. Podobnie rzecz się miała z samochodami – większość kupiła auta trochę lepsze, większe i nowsze od tych, które mieli dotychczas, ale bynajmniej nie były to jakieś superluksusowe limuzyny.

Davies twierdzi, że nie zauważył znanego w niektórych grupach konsumentów zjawiska kupowania na pokaz. Zachowa-nie to polega na kupowaniu rzeczy o bardzo wysokim standardzie i bardzo drogich po to, aby zrobić wrażenie na innych. Potrzeba kupowania rzeczy na pokaz rzeczywiście rozwija się w niektórych grupach konsumentów, ale na pewno nie wśród przyzwyczajonych do skromnego życia nieoczekiwanych zdobywców fortuny.

Obserwowani przez Daviesa szczęśliwi gracze wyraźnie też ujawniali reakcje altruistyczne, np. kupili domy dla swoich krewnych, także hojnie obdarowywali rodzinę i przyjaciół na inne sposoby. W ten sposób rozdawali od 20 do 30 procent wygranej. Nie przeznaczyli jednak nic na ogólne cele charytatywne dla obcych  osób. Wyjątkiem wśród badanych przez Daviesa był pewien pomocnik kuchenny z Durham, który przekazał 2 tys. funtów na potrzeby lokalnego szpitala. Zazwyczaj niewydane pieniądze spoczywały bezpiecznie na dobrze oprocentowanych rachunkach bankowych. Tylko 5 spośród 24 obserwowanych próbowało jakoś zainwestować niespodziewanie otrzymane pieniądze.

Inni badacze dostarczają danych potwierdzających, że ludzie łatwo wydają pieniądze, których się nie spodziewali. Dan Cal-leja twierdzi, że dwie trzecie osób wygrywających na loterii wydaje całą wygraną kwotę w ciągu pięciu lat – głównie na drogie samochody, luksusowe domy, jachty, podróże itd.
Badacze zaobserwowali także, że gdy w kasynie ktoś wygrywa na początku większą stawkę, to w dalszej grze dużo swobodniej stawia wygrane pieniądze niż te, z którymi przyszedł (zazwyczaj i tak kończy się to tym, że wychodzi z kasyna bez grosza w kieszeni). Mówiąc ogólnie, nie wszystkie pieniądze traktujemy jednakowo. Cechuje nas znacznie większa skłonność do oszczędzania pieniędzy, które są naszym stałym dochodem, niż tych, które znajdą się w naszym budżecie nagle i niespodziewanie.

Obserwacje te pozostają w zgodzie z pewną ogólną hipotezą dotyczącą oszczędzania. Hipoteza tzw. stałego dochodu głoszona przez niektórych ekonomistów zakłada, że człowiek do pewnego stopnia planuje swój życiowy dochód i czyni to w taki sposób, żeby był on w miarę stały przez całe życie. Wiadomo na przykład, że w młodości większość ludzi zarabia niewiele albo wcale, później w miarę rozwoju kariery zawodowej ich dochody stopniowo się zwiększają, ale tylko do czasu przejścia na emeryturę, bowiem po wycofaniu się z pracy zawodowej zarobki na ogół ulegają zmniejszeniu. Kiedy więc człowiek jest młody, wydaje więcej niż zarabia i zapożycza się. Następnie w okresie aktywności zawodowej zwraca pożyczki i oszczędza na starość. Tym sposobem stara się przez możliwie długi czas zapewnić sobie stabilność materialną.

W świetle tej hipotezy nieoczekiwany przypływ pieniędzy w postaci spadku czy wygranej jest czymś, co wykracza poza plan życiowy. W tej sytuacji ludzie po prostu znacznie chętniej zużywają te niespodziewane pieniądze, a przy tym nie naruszają ciężko zapracowanych oszczędności. Jeśli więc nawet wydadzą wygraną czy spadek do ostatniego grosza, to i tak zachowają poczucie finansowego bezpieczeństwa.

Ale badania nie potwierdzają tych przewidywań w stu procentach. Pokazują bowiem, że ludzie rzeczywiś-cie szybko wydają niespodziewane pieniądze, ale przede wszystkim wtedy, gdy nie są one zbyt duże. W przypadku znacznych wygranych czy spadków są jednak skłonni oszczędzać lub inwestować.

Luksus niepracowania

Wyobraźmy sobie, że oto przeprowadzamy małą ankietę i pytamy naszych respondentów, co by zrobili ze swoją pracą, gdyby wygrali duże pieniądze? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że większość deklarowałaby kontynuację dotychczasowego zajęcia. Potwierdzają to dane z wywiadów przeprowadzonych przez Institute of Personnel and Develop-ment, opublikowane w czasopiśmie „Personnel Management”. Otóż spośród 200 przepytanych pracowników 48 procent deklarowało, że gdyby wygrali na loterii dużą sumę pieniędzy, to i tak kontynuowaliby dotychczasową pracę lub poszukali nowej. Deklaracje takie niewątpliwie oznaczają jedno – w pracy ludzie szukają nie tylko pieniędzy. Istnieje zresztą wiele badań pokazujących, że istotnymi motywami pracy mogą być: samorealizacja, prestiż czy inne czynniki natury społecznej. Pouczający przykład mogą stanowić tu pracownicy naukowi pewnego instytutu Polskiej Akademii Nauk (nie chodzi przy tym o nasz rodzimy instytut), którzy po zmniejszeniu państwowej dotacji zamiast „się zredukować” zdecydowali się na pracę w tym samym składzie za mniejsze pensje.

Intrygująca jest jednak kwestia, czy zachowanie tych, którzy rzeczywiście wygrali znaczną sumę, jest zgodne z owymi dek...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI