MONOPOL CZY WOLNOAMERYKANKA

Wstęp

Zasady przyznawania certyfikatów terapeuty analizuje ZOFIA MILSKA-WRZOSIŃSKA, a JAN CZESŁAW CZABAŁA zastanawia się, co pozwoli ZBUDOWAĆ ZAUFANIE DO TERAPEUTY.

Monopol czy wolnoamerykanka

W sierpniu tekstem prof. Jerzego Brzezińskiego rozpoczęliśmy dyskusję o kondycji polskiej psychoterapii. W następnych numerach „Charakterów” publikowaliśmy opinie osób będących autorytetami w tej dziedzinie i zatroskanych tym, co dzieje się w środowisku terapeutycznym. Oto kolejne wypowiedzi.

Alkoholowy nałóg chirurga nie przekreśla wartości procedury specjalizacji medycznych. Ksiądz demoralizujący młodocianych nie jest dowodem na ułomność trybu uzyskiwania święceń kapłańskich. Amerykański psycholog kliniczny molestujący pacjentki nie kompromituje wartości licencji stanowych wydawanych przez Licensing Boards. A jednak podejrzenie pedofilii ciążące na superwizorze psychoterapii zdaniem niektórych osób dyskredytuje procedury certyfikacyjne stosowane przez Sekcję Naukową Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz Sekcję Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Niefortunnie pewna część środowiska potraktowała zatrzymanie Andrzeja S. jako okazję do doraźnych rozgrywek w imię własnych interesów, a przede wszystkim do ataku na procedurę nadawania certyfikatów, która – jak każde ograniczenie swobody dostępu do pożądanych dóbr – może wzbudzać złość, niezgodę i poczucie krzywdy.

Istnienie ponadkorporacyjnej procedury przyznawania uprawnień psychoterapeuty czy psychologa klinicznego nie jest polską specyfiką. W USA licencja stanowa ma charakter ogólnozawodowy, a nie związany z konkretnym podejściem. W wielu krajach istnieją organizacje, które reprezentując państwo, stan, sektor zawodowy (np. służba zdrowia) czy grupy zawodowe szersze niż wyznawcy jednego kierunku psychoterapii (np. psychologowie, psychiatrzy), przeprowadzają egzaminy i nadają certyfikaty psychoterapeuty niejako ponad korporacyjnymi stowarzyszeniami i prywatnymi ośrodkami. W Polsce takimi instytucjami są Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, a konkretnie istniejące w nich sekcje psychoterapii.

Przy okazji sprawy Andrzeja S. zarzucono im monopol. Jeśli stawia się taki zarzut, należy udowodnić, kto i w czyim imieniu go sprawuje, na czym polega nieobiektywizm, jakie grupy czy osoby są faworyzowane czy sekowane. Inaczej mamy do czynienia z pomówieniem.

W obu komisjach PTP reprezentowani są przedstawiciele różnych podejść (w tym również grup, które obecnie przypuściły atak na kryteria, tj. gestaltu i
psychoanalizy). Taki skład komisji od początku zapobiegał preferowaniu interesów jednego środowiska, czy to merytorycznego (terapeuci poznawczo-behawioralni, psychoanalitycy), czy biznesowego (prywatny ośrodek).

Być może niektórym osobom chodzi nie tyle o rzekomy monopol, ile o to, że uważają za zbyt trudne czy uwłaczające poddanie się jakiejkolwiek zewnętrznej procedurze certyfikacyjnej. Chciałyby ją pominąć, uzyskując automatycznie „namaszczenie” na podstawie kwalifikacji zdobytych
we własnych korporacjach. Takie aspiracje są groźne dla psychoterapeutów i ich pacjentów. Istnieje bowiem wiele – a zapewne będzie ich coraz więcej – samozwańczych środowisk pseudopsychoterapeutycznych powiązanych z nieprofesjonalnymi grupami (np. osławiony „Jupiter”).
Argument, że komisja nie powinna egzaminować na przykład psychoanalityków, bo niewystarczająco zna się na psychoanalizie czy NLP, wynika z nieporozumienia. Komisja nie sprawdza specyficznej kompetencji, powiedzmy analitycznej. Sprawdza umiejętności i wiedzę ogólną, na przykład to, jak kandydat rozumie strukturę osobowości borderline i czy pracując z tak zdiagnozowaną osobą, zmodyfikuje – i w jakim kierunku –...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI