Niezależnie od tego, czy składamy przysięgę: oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci, czy nie, wszyscy chcemy żyć w trwałych i szczęśliwych związkach. Wyobrażamy sobie, że euforia towarzysząca początkowej fazie związku nigdy nie osłabnie, że miłość zawsze będzie nam dodawać skrzydeł. Wszak partner ma same zalety. Wydaje nam się, że razem pokonamy każdą przeszkodę. Wraz z upływem czasu, gdy na widok partnera nie czujemy już motyli w brzuchu, a uniesienia zastępuje rzeczywistość, weryfikujemy wcześniejsze wrażenia.
Bagaż kochanków
POLECAMY
Oprócz dobrej woli i pragnienia szczęścia wnosimy do związku rodzinne dziedzictwo – wyobrażenia i przekonania, jaki powinien być związek, jakie role w nim pełni kobieta, a jakie mężczyzna. Na ich podstawie tworzymy własną rodzinę. Jak w tych swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach spotkać się z drugą osobą? Problemy pojawiają się, gdy okazuje się, że część przekonań wyniesionych z domu nie ma zastosowania w naszym związku lub są sprzeczne z przekonaniami partnera. Kto gotuje, a kto sprząta, jak wydamy zarobione pieniądze, jak będziemy spędzać święta – to wszystko wymaga szczegółowych ustaleń.
Sęk w tym, że wyniesione z domu rytuały i zwyczaje są dla nas oczywiste i naturalne. Podobnie dla naszego partnera oczywisty i naturalny może być zbiór innych przekonań na ten sam temat. Oczywistości umykają naszej uwadze, często są niewidoczne, więc trudno się o nich rozmawia... I tak, krok po kroku, dbając o własne dziedzictwo przekonań, zwyczajów i rytuałów, coraz bardziej oddalamy się od partnera, coraz mniej wspólnego mamy ze sobą. Z czasem rozbieżności stają się tak ogromne, że nawet krzywo ustawiona szklanka na suszarce może doprowadzić do kolejnej awantury.
Sposób, w jaki budujemy relację z partnerem, to kalka obserwacji z dzieciństwa – sposobu komunikowania się ze sobą rodziców, ich wzajemnego odnoszenia się do siebie, okazywania czułości i bliskości, rozwiązywania konfliktów. Jeśli związek rodziców był chłodny i zdysta...