MÓWIĘ, CO MYŚLĘ, I MYŚLĘ, CO MÓWISZ

Wstęp

Los uczestnika badań psychologicznych jest opłakany. Niemal zawsze badania pokazują, że jest on durniem albo łotrem. Nawet gdy zdarzy mu się zrobić coś mądrego lub dobrego, to badacze wyjaśnią to wpływem czynników sytuacyjnych.

Wbrew narzucającemu się wrażeniu i potocznym opiniom, myślenie to nie bezgłośne mówienie do siebie. Mowa służy nam jedynie do dzielenia się myślami z innymi ludźmi. Myśli przeciętnego człowieka są znacznie bogatsze od zasobów słownictwa i składni najtęższych poetów oraz znacznie szybsze od szybkości skandowania najsprawniejszych raperów. Mimo to bardzo często po przeprowadzonej rozmowie mamy wrażenie, że zrozumieliśmy, co miał na myśli nasz rozmówca, i że sami też zostaliśmy zrozumiani. Jak to jest możliwe?

Rozmowy osiągają zwięzłość poprzez to, że ich uczestnicy pomijają w swych wypowiedziach tę część informacji, którą inni mogą sobie uzupełnić z kontekstu. Skąd rozmawiający wiedzą jednak, które informacje można pominąć? Otóż nie wiedzą na pewno, ale odgadują na podstawie na bieżąco tworzonego i zmienianego modelu stanu umysłu drugiej osoby. Profesor Tatiana Klonowicz – psycholog, filolog i tłumacz symultaniczny – na jednej z konferencji psychologicznych opowiadała o swoich doświadczeniach z tłumaczeń symultanicznych. Według niej dla doświadczonego tłumacza nie stanowi problemu znaczne wyprzedzenie tłumaczonej osoby, tzn. tłumaczenie słów i zdań, które jeszcze nie padły, ale zgodnie z logiką wypowiedzi muszą paść za moment. Logika wypowiedzi w tym przypadku to nic innego, jak intencje mówiącego odgadnięte na podstawie tego, co zostało powiedziane. Tłumacz, szczególnie symultaniczny, dokonuje tej samej pracy, co osoba tłumaczona – przekłada jej myśli na język mówiony. Czasami może on być szybszy od tłumaczonego. Problemem jest tłumaczenie osoby, która nie bardzo wie, co chce powiedzieć.

W rozmowie niezbędne jest zgadywanie przez uczestników, na podstawie dostępnych przesłanek, co myślą inni. Aby z tego, co ktoś powiedział, odczytać, co chciał powiedzieć, konieczne staje się przestrzeganie przez rozmówców pewnych reguł. Najbardziej znane są cztery reguły konwersacji, zaproponowane przez filozofa języka Paula Grice’a. Pierwszą jest reguła dostosowania komunikatu do odbiorcy, która nakazuje rozmówcom udzielać pouczających wypowiedzi, rozpoznać poziom wyrobienia językowego innych uczestników dialogu, ich podstawowy zasób wiadomości dotyczących tematu rozmowy – i na tej podstawie budować swoje kwestie. Drugą jest reguła mówienia tylko o sprawach mających związek z tematem lub celem konwersacji, czyli po prostu „mówienie do rzeczy”. Odbiorcy zakładają więc, że wszystkie wypowiedzi rozmówcy w jakiś sposób dotyczą tematu rozmowy. Natomiast reguła stopniowania ilości informacji nakłada na rozmówców obowiązek dbania o to, by po...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI