Kto i kiedy radzi sobie z dyscypliną w klasie

Wstęp

Kiedy uczniowie niewłaściwie zachowują się na zajęciach, wielu nauczycieli jest bezradnych. Czy można się nauczyć odpowiedniego reagowania? Oczywiście. Chociaż trzeba pamiętać, że nie wszystkie metody są skuteczne w każdej sytuacji i wobec każdego ucznia.

Można się spodziewać, że nauczyciel znający określone techniki, algorytmy postępowania w konkretnych sytuacjach będzie bardziej skuteczny i zaradny niż osoba, która takich technik nie zna. Od kilkunastu lat zbieram i opisuję metody postępowania, które można zastosować w określonych sytuacjach, np. gdy uczeń nagminnie rozmawia na lekcji lub używa słów wulgarnych. Mimo że takie metody zbieram i uczę ich od lat innych, to wiem, że wiele kontrowersji budzi zarówno kwestia uczenia metod, jak i ich wykorzystania. Przede wszystkim dlatego, że wiele osób szuka metod skutecznych zawsze i wszędzie – bez względu na sytuację, a takich metod naprawdę nie ma. Czasami podczas szkolenia, kiedy przedstawiałem metodę, którą sam wielokrotnie skutecznie stosowałem, niektórzy uczestnicy twierdzili, że metoda jest funta kłaków niewarta, bo oni ją stosowali i nie uzyskali spodziewanego efektu.
Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, tak jak nie każde narzędzie techniczne działa w ręku każdego człowieka (np. trudno wyobrazić sobie filigranową kobietę wymachującą dwudziestokilogramowym młotem), tak nie każde rozwiązanie czy metoda wychowawcza dobrze zadziała w wykonaniu każdego nauczyciela i w każdej sytuacji. Posłużmy się konkretnym przykładem.

Odliczanie, czyli ustalanie granic


Jedną z metod komunikacyjnych (ale i behawioralnych), którą możemy zastosować wobec rozgadanego zespołu klasowego, jest tzw. odliczanie. Umawiamy się z uczniami, że istnieją jakieś rozsądne granice zakłócania porządku na lekcji, które jesteśmy w stanie zaakceptować, aby i dla nich, i dla nas lekcja miała sens. Rysujemy na tablicy prostokąt podzielony na pięć części i za każdym razem, kiedy ktoś zakłóca zajęcia, wykreślamy jedną część. Jeśli wykreślimy mniej niż pięć – nie ma problemu: mieścimy się w umówionym limicie. Natomiast gdy wykreślimy wszystkie, umawiamy się na jakieś konsekwencje – może to być np. dodatkowa praca domowa dla wszystkich (bo wszyscy zmarnowaliśmy czas). Dobrze jest też przewidzieć jakąś symboliczną nagrodę w dłuższej perspektywie, np. jeżeli przez trzy miesiące nie wykreślimy na żadnej lekcji wszystkich prostokącików, to odbędzie się lekcja z tłumaczeniem piosenki, którą uczniowie przyniosą (to akurat przykład z mojej praktyki nauczycielskiej).
Ta metoda potencjalnie przynosi wiele korzyści. Po pierwsze, posługujemy się kodem niewerbalnym. Postawienie znaku „x” na tablicy znacznie mniej zakłóca zajęcia niż zwrócenie komuś uwagi lub nawet wchodzenie z nim w słowne utarczki. Po drugie, komunikacja niewerbalna działa automatycznie – często odbiorca reaguje pozytywnie kompletnie bez udziału świadomego myślenia. Po trzecie, metoda ta nie koncentruje uwagi innych uczniów, nie zaburza toku lekcji i nie obciąża tak bardzo nauczyciela – wymaga mniej energii niż zwracanie uwagi i nauczyciel nie traci wątku. Wreszcie, ma ona znaczenie wychowawcze. Porządek na lekcji zaczyna być sprawą uczniów, którzy w ten sposób uczą się trzymać pewnych ustaleń.
„Odliczanie” podoba się uczniom ponieważ, jak twierdzą, daje możliwość popełnienia błędu (ileś razy można zakłócić porządek bez konsekwencji). Na lekcjach z „odliczaniem” negatywne zachowania ucznia nie uruchamiają natychmiast negatywnych emocji nauczyciela i formalnych konsekwencji. A więc metoda jest dobra i dla uczniów, i dla nauczycieli. Z tego wynika, że gdyby każdy nauczył się stosować tę metodę i zestaw podobnych, to na pewno stałby się dobrym wychowawcą. Niestety, nie jest to takie proste!

Metoda, to nie hak na uczniów


W powyższej metodzie można zepsuć prawie wszystko i stosowanie jej nie przyniesie żadnych efektów albo odwrotne do założonych. Na przykład gdy na...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI