Jak nie wypalić się zawodowo?

Wstęp

Jeżeli obserwujesz u siebie emocjonalne wyjałowienie... Gdy gnębią cię pesymistyczne myśli... Gdy ograniczasz kontakty z innymi lub deprecjonujesz innych, widzisz tylko ich wady, a może czujesz niechęć albo zaczynasz obojętnieć... Jeżeli wątpisz we własne możliwości i myślisz: nie nadaję się do niczego, jestem beznadziejna/beznadziejny - to najpewniej już dotknęło cię wypalenie zawodowe.

Wypalenie zawodowe uwidacznia się na wiele sposobów. Ten najboleśniejszy, to liczne dolegliwości zdrowotne: wrzody żołądka, nadciśnienie, choroba wieńcowa, migrenowe bóle głowy itp. I objawy te nie znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nawet gdy osoba dotknięta wypaleniem zmieni pracę. Równie dolegliwe fizycznie i nieprzyjemne są nawracające kłopoty ze snem i łaknieniem oraz obezwładniające poczucie zmęczenia (fizycznego znużenia). Nawet po długotrwałym i przyjemnym odpoczynku, przekraczając próg szkoły osoba wypalona odczuwa dotkliwie zmęczenie, wyzucie z sił i wręcz fizyczną niemoc (jakby pracowała godzinami i to ponad siły, a nie wróciła po trzech tygodniach zasłużonych wakacji). I jest to w gruncie rzeczy kolejny z objawów wypalenia – wyczerpanie emocjonalne. Innymi słowy, jest to silnie odczuwany brak sił życiowych i energii, kompletne wyjałowienie, wrażenie przytłoczenia, znużenia i przemęczenia oraz życie na zwolnionych obrotach (i nie jest to reakcja na szczególnie ciężki dzień pracy).

Brak światełka w tunelu


Dolegliwościom fizycznym i nieprzyjemnym przeżyciom emocjonalnym towarzyszą zazwyczaj negatywne myśli dotyczące siebie, innych osób oraz własnej zawodowej przyszłości. Myśli te są przytłaczające w swojej masie i sile, nie mają żadnej pozytywnej alternatywy – nic nie cieszy, nic nie daje nadziei, ciemne barwy są jednolite, metaforycznie ujmując: brak światełka w tunelu. Taki negatywny wewnętrzny trójgłos nazywany jest triadą depresyjną, którą opisał Aaron T. Beck. Nauczyciel wypalony zawodowo nisko ocenia swoje zawodowe kompetencje, często pojawiają się więc w jego głowie czarne myśli typu: „nie nadaję się do niczego”, „nic nie wychodzi w pracy”, „nic nie robię dobrze”, „niepotrzebnie zostałem nauczycielem, to totalna klęska”. Również swoje szkolne środowisko – uczniów, ich rodziców, nauczycieli, dyrekcję, władze oświatowe – odmalowuje w jednolicie czarnych barwach (zazwyczaj jako mało przyjaznych i niewspierających): „nikt mnie nie rozumie”, „uczniowie są nie do zniesienia, a ich rodzice są roszczeniowi”, „dyrektor myśli tylko o własnym stołku”. Całości dopełnia silne przekonanie, że przyszłość jest naznaczona przegraną i przyniesie ze sobą tylko negatywne skutki (jest to czarnowidztwo i katastrofizowanie): „nie ma po co się wysilać, i tak skończy się to kompletną klapą”, „jest beznadziejnie, ale będzie jeszcze gorzej”, „na nic nie mam wpływu”, „nikogo niczego nie nauczę”.

Przedmiotowe traktowanie innych

Obraz wypalenia zawodowego jest niepełny, gdy nie wyjaśni się pojęcia depersonalizacja. Gdy życie jest trudne do zniesienia, fizycznie i psychicznie bolesne – pewne osoby szukają ratunku poprzez emocjonalne odcinanie się od problemów innych, przedmiotowe czy wręcz bezosobowe ich traktowanie (jakby inni nie mieli uczuć, własnych problemów, nie potrzebowali wsparcia i zrozumienia, jakby po prostu nie byli ważni, bo stanowią bezimienną, jednolitą grupę nazywaną uczniowie czy rodzice, z którymi nie sposób się porozumieć). Wypowiedzi i myśli osób wypalonych jednoznacznie wskazują na brak empatii poznawczej i/lub emocjonalnej (trudność w przyjmowaniu perspektywy innych osób, nieumiejętność współodczuwania z nimi): „nie rozumiem odczuć innych ludzi”, „tak naprawdę nie dbam o to, co się dzieje z moimi współpracownikami”; „praca w szkole wiąże się z nadmiernym napięciem”.
Jeśli powyższy opis w całości pasuje do Twojego, Czytelniku, doświadczenia zawodowego, powinieneś koniecznie szukać pomocy specjalisty i nastawić się na dłuższą terapię, by złapać oddech i odzyskać utraconą równowagę.

Jakie sukcesy odnoszę jako nauczyciel?


Nie jestem jako nauczyciel wypalona/wypalony zawodowo i na razie to mi nie grozi, jeżeli potrafię wprost i jasno wyartykułować swoje sukcesy w pracy, a porażek nie roztrząsam kilka razy dziennie, czyli aktywnie unikam ruminacji. Ruminacja, to psychologiczne przeżuwanie, powtarzanie sobie raz za razem, że coś mi nie wyszło (z etykietą „po co ci to było głupia/głupi”, „nic ci nie wychodzi”, „beznadziejna sprawa, bo ty jesteś beznadziejna/beznadziejny”) i wizualizowanie tylko sytuacji porażek (odtwarzanie ich jak filmu w głowie). Warto przywołać słowa Alfreda Korzybskiego „uważaj, co do siebie mówisz, bo może okazać się, że słuchasz...”. Jeśli mamy takiego wewnętrznego okrutnego krytyka, należy podjąć z nim pozytywny dialog bądź choćby nauczyć się zatrzymywać niepomocne myśli – te, które wcześniej uznaje się za irracjonalne, nieprawdziwe, nieprzydatne i pogarszające niepotrzebnie nastrój. Pewne myśli są po prostu niesprawiedliwe, zbyt radykalne i uogólnione. Warto to sobie przypominać raz za razem.

Co pogarsza mój nastrój?


Bardzo lubię technikę monitoringu. Pozwala ona zobaczyć (bo monitoring oznacza obserwację): na czym człowiek skupia się w swoim myśleniu, przeżywaniu i w działaniu w pracy? Tworzy się tabelkę z trzema kolumnami: myśl, emocja, działanie. Następnie należy przypomnieć sobie w szczegółach konkretną sytuację, gdy było mi bardzo smutno, bądź pojawiła się wściekłość, lęk itp. Co dokładnie się działo, co pomyślałam/pomyślałem, co mówiłam/mówiłem, jak to się skończyło? Potem należy uporządkować ten obraz i „zobiektywizować” go, wpisując do tabelki. To, co napisane, zostaje „wyjęte z głowy” i w tym sensie można się temu do woli przyglądać i analizować bardziej „na zimno”, czyli bez emocji (co często oznacza: obiektywniej). Przykładowo w kolumnie pierwszej zapisuję myśl: zrobił to specjalnie. W kolumnie drugiej wpisuję emocje: złość. A w kolumnie trzeciej moje zachowanie: wyproszenie za drzwi. Wtedy widać jak na dłoni, że gdy jest mi smutno, czuję się przygnębiona i pozbawiona sił – wcześniej przebiegła mi przez głowę myśl: to niesprawiedliwe, jak oni mogli, nikt mnie nie lubi. A z myślami można pracować.

Czy te myśli są realistyczne?

Skoro coś skutecznie pogarsza mi samopoczucie, może warto sprawdzić, czy jest to prawdziwe, realistyczne, ma przesłanki zaczerpnięte z rzeczywistości. To jest głęboko naukowa metoda – gdy mam jakąś hipotezę na temat siebie czy rzeczywistości, to ją sprawdzam (szukam dowodów za i przeciwko). Czy aby na pewno nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie słucha, nikt nie okazuje mi szacunku? Gdyby tak było, pewnie nie warto by było pracować w szkole i już. A może nie mam dowodów na to, że jest aż tak źle? Może nie słuchał mnie dzisiaj tylko Jaś, bo właśnie czytał komiks? Ale praca z Jasiem, to praca z jedną osobą, a nie ze wszystkimi uczniami naraz. Dużo łatwiej jest znaleźć sposób na Jasia, niż na trzydziestkę...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI