Irracjonalni racjonaliści

Ja i mój rozwój Praktycznie

Gdy wyznawane przez nas idee i poglądy bankrutują, rozsypują się w proch, często rodzi się w nas determinacja, by tym mocniej ich bronić. Dlaczego? Doskonale opisuje to teoria dysonansu poznawczego opracowana przez Leona Festingera.

21 grudnia 1954 roku, mroźne zimowe popołudnie w Salt Lake City. Kilkudziesięcioosobowa grupa, składająca się przede wszystkim z zamożnych osób z wyższym wykształceniem, gorączkowo przygotowuje się na nadchodzący koniec świata. Pełni wiary w moc swoich przekonań i przeświadczeni o tym, że zostaną „ocaleni”, po raz kolejny czytają słowa ostatniej wiadomości z planety Clarion, przekazanej im za pośrednictwem Marian Keech, jeszcze do niedawna całkiem zwyczajnej gospodyni domowej. Ostatni przekaz jednoznacznie wskazuje na 21 grudnia 1954 roku jako dzień wielkiego potopu, który rozpocznie się wcześnie rano. Tekst poucza wyznawców, że dzięki swej wierze zostaną ocaleni przez statek kosmiczny, który zabierze ich na inną, bezpieczną planetę. W tym celu muszą spełnić szereg warunków – być gotowi do drogi o północy, pousuwać z ubrań wszelkie metalowe części, by nie zakłócać przebiegu lotu itp.

Kilkanaście minut przed północą ostatnie przygotowania do opuszczenia Ziemi dobiegają końca, a entuzjaści wizji Marian Keech gromadzą się w jednym pomieszczeniu. Zbliża się północ, na sali panuje grobowa cisza. O północy jednak nie pojawia się statek kosmiczny. Jedna z oczekujących osób nagle oznajmia, że jej zegarek wskazuje dopiero godzinę 23.55, więc pomoc z kosmosu nadejdzie za chwilę. Nic się nie wydarza, przybysze z planety Clarion nie pojawiają się. Zebrani dalej siedzą w ciszy i skupieniu, chociaż na twarzach większości z nich maluje się wyraźny niepokój. Z upływem czasu kolejni członkowie grupy zaczynają tracić nadzieję na „kosmiczny ratunek”. Nad ranem następuje jednak przełom – Marian Keech doświadcza kolejnego „objawienia”: korespondent z kosmosu powiadamia ją, że Bóg, poruszony oddaniem i siłą wiary Marian oraz jej towarzyszy, postanowił oszczędzić Ziemię.

Przed „dniem potopu”

Warto w tym miejscu naświetlić, jak sytuacja w grupie rozwijała się w ciągu kilku tygodni poprzedzających „dzień potopu”. Wiemy to dzięki znakomitemu psychologowi społecznemu Leonowi Festingerowi. On, Henry Riecken i Stanley Schachter przeniknęli do grupy Marian Keech. Efektem ich obserwacji jest książka Gdy proroctwo zawodzi. Autorzy dają w niej taki opis wydarzeń w grupie poprzedzających 21 grudnia 1954 roku: „Wkrótce po nadejściu od opiekunów [kosmicznych «wybawicieli» z planety Clarion – M.S.] wiadomości z przepowiednią o nadchodzącym kataklizmie, nastąpił krótki okres aktywności, mającej na celu szerzenie proroctwa i zdobywanie zwolenników. Miało to miejsce mniej więcej na trzy i pół miesiąca przed feralną datą (…). Entuzjazm dla aktywnego przekonywania szybko się skończył i przez większość czasu pozostałego do kataklizmu wyznawcy zadowalali się studiowaniem «lekcji» od opiekunów i robieniem niezbędnych przygotowań.

Wydaje się, że nie było wśród nich żadnej woli do pozyskiwania nowych wyznawców (…). Każdy, kto przychodził do członków grupy i pytał o ich system wierzeń, był serdecznie traktowany; odpowiadano na pytania, ale nie próbowano go przekonywać ani nawracać”. W kolejnych dniach zaczęła obowiązywać, zgodnie z relacją Festingera, „klauzula milczenia”. Grupa niechętnie opowiadała o swojej wierze oraz przygotowaniach do nadejścia kata[-]klizmu, wykazywała „brak zainteresowania przyciąganiem nowych wyznawców, przeradzający się czasami w silną niechęć do rozgłosu”.

Już następnego dnia po kompromitacji proroctwa członkowie grupy Marian Keech rozpoczęli propagowanie wyznawanych przez siebie idei w mediach i w społeczeństwie. Festingera, Rieckena i Schachtera szczególnie zainteresowało, dlaczego wykształceni ludzie najpierw całkowicie porzucili dla nowego wyznania wszystko, co mieli, a po klęsce głoszonych objawień nie tylko nie odwrócili się od niego, ale przeciwnie – zintensyfikowali wysiłki na rzecz propagowania skompromitowanych idei. Czy zachowanie takie jest faktycznie skrajnie irracjonalne i niewytłumaczalne? Niekoniecznie. Tego typu sytuacje doskonale wyjaśnia mechanizm redukowania dysonansu poznawczego, czyli nieprzyjemnego napięcia spowodowanego informacją, która jest sprzeczna z naszym wyobrażeniem o sobie jako osobie rozsądnej.

W stanie dysonansu

POLECAMY

Słownik psychologii...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI