Instagram – najlepszy z możliwych światów?

Trening psychologiczny

Pragniemy skupionych na sobie instagramowych oczu, miejsca pościgu, gdzie jednak ścigamy się tylko sami ze sobą w pogoni za światem lepszym niż nasza rzeczywistość. Dla wielu taki pościg kończy się obniżeniem poczucia własnej wartości, depresją, lękiem i poczuciem społecznego odrzucenia.

Pomimo wielu uśmiechniętych twarzy wakacje z Instagramem są samotne. Wyjazdy kończą się często kłótnią lub pretensjami ze strony współpodróżujących, zdjęcia są ważniejsze od towarzyszy podróży, a wybór odpowiednich scenerii odbywa się kosztem ich czasu i potrzeb, często to oni właśnie wykonują zdjęcia, które prawie nigdy nie są wystarczająco dobre.

Wyobraźmy sobie przyjaciółki, które rezerwują podróż do Nepalu, przemieszczają się po urzekającym regionie Gandaki i wspinają się na Annapurnę. Kobietę, która odbywa malowniczą podróż do Etiopii i odwiedza wykute w skale kościoły Lalibeli. Chłopaka, który spędza tydzień w dżungli amazońskiej. Żadne z nich nie robi sobie zdjęć. 

Teraz wyobraźmy sobie popularną gwiazdę Instagramu, która bukuje wakacje w Hotelu Mystique na Santorini. Jedzie tam, gdyż luksusowe wnętrze hotelu z turkusową scenerią morza będzie świetnym tłem do sfotografowania się w porywających pozach, z lampką wina, z czarującym uśmiechem. I jeszcze jeden człowiek, właściwy bohater tej historii: tego nie stać za bardzo na Hotel Mystique, obecnie na top liście najbardziej instagramowych hoteli świata, ale on również pragnie zaistnieć dla swoich licznych znajomych. W jaką podróż się uda i jak zaznaczy swoją obecność? Co będzie, a czego nie będzie widać na zdjęciu? To właśnie obraz nas samych, kiedy podczas wyjazdu koncentrujemy się na tym, by zrobić sobie zdjęcia na słynnym tle, gdzie inni również zaznaczyli swoją obecność. Gdy miejsca, które warto opublikować, determinują nasze wakacje, gdy wyjazdy mające służyć za wypoczynek zamieniają się w pragnienie zaistnienia w zupełnie innym świecie niż samo miejsce, do którego jedziemy. 

POLECAMY

Nic dziwnego, gdyż nasze zaistnienie w świecie Instagramu ma spełnić choćby w małej mierze pragnienie bycia doskonałym. Osoby oglądane i oglądające to jedno i to samo zjawisko. Żeby być oglądanym, trzeba oglądać. Tak więc użytkownik to osoba z tendencją do porównywania siebie z innymi, deprecjonowania siebie naprzemiennie z wywyższaniem. Czuje satysfakcję po ostatniej sesji zdjęciowej na Bali i popada w przygnębienie, oglądając zdjęcia znajomych z romantycznego wyjazdu do Toskanii. Własny świat postrzega jako szary i nieatrakcyjny, choć przecież wie, że na zdjęcia nakładane są filtry, że twarze i sylwetki podlegają procesom odmładzania, wyszczuplania i że on sam spędza godziny na stylizacji siebie. A jednak im więcej popularności, tym bardziej „realna” staje się rzeczywistość zdjęcia. Opublikowane zaczyna istnieć naprawdę, a im bardziej jest dostrzegane i komentowane, tym bardziej uzależniający jest świat powstającej w ten sposób iluzji. Nie wiadomo, co bardziej uzależnia, obietnica przebywania w pewnych kręgach? Ekskluzywność? Popularność? Pragnienie bycia zauważonym, pożądanym…? Ostatnio dużo się mówi o manifestowaniu własnej dostępności, gdzie Instagram mniej lub bardziej służy jako portal randkowy nie wprost.

Błędne koło Instagrama 

Aby zrozumieć instagramowy świat, posłużę się światem mitów. Według Carla Gustawa Junga mity opierają się na nieświadomych treściach zbiorowych. Przemycają archetypowe treści naszych zachowań, mają znaczenie psychologiczne i kulturowe. Zacznijmy od mitu o Syrenie, półkobiecie, półrybie, a czasem półptaku. Uosabia on akt uwodzenia, który nie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI