Piotr Żak: – Marysia przyjeżdża do Polski, ponieważ jej rodzice postanowili wrócić do kraju po latach mieszkania w Hiszpanii. Dziewczynka urodziła się i wychowała poza Polską, jej podstawowym językiem jest hiszpański. Po polsku potrafi się porozumieć, ale z trudem pisze i czyta. Trafia do polskiej szkoły i...
Halina Grzymała-Moszczyńska: – Przede wszystkim jest nierozpoznana, czyli w szkole nikt nie zdaje sobie sprawy z jej historii. Wbrew pozorom to częsta sytuacja, ponieważ na ogół rodzice nie informują szkoły, że właśnie wrócili z zagranicy, że ich dziecko nie zna polskich realiów i polskiej kultury, że z trudem mówi po polsku albo w ogóle nie posługuje się tym językiem, że trzeba mu powtórzyć polecenie, żeby je zrozumiało i wykonało...
– Ale przecież w ten sposób krzywdzą własne dziecko!
– To prawda. Tyle tylko, że zachowują się w ten sposób, żeby to dziecko chronić.
– Przed czym?!
– Przede wszystkim przed zazdrością. Co ciekawe, małym reemigrantom, takim jak nasza Marysia, zazdroszczą nie tylko dzieci, ale też nauczyciele. W jednej ze szkół nauczyciel powiedział do dziecka: „Ty sobie siedziałeś we Francji, bawiłeś się, a my ciężko pracowaliśmy. Teraz ty musisz ciężko popracować”. Mówiąc dosadnie, ten nauczyciel z zazdrości postanowił pokazać chłopcu, gdzie jest jego miejsce w szeregu. Ale taka postawa wynika nie tylko z emocji. Równie ważnym, a może nawet ważniejszym czynnikiem jest niewiedza nauczycieli. Brakuje im choćby kompetencji z zakresu psychologii międzykulturowej. Co gorsza, nie mają gdzie tej wiedzy zdobywać, bo brakuje studiów podyplomowych czy kursów z tej dziedziny.
– Porzuciliśmy Marysię... Wróćmy do niej.
– Koniecznie, ponieważ ona jest bardzo samotna. Została gwałtownie wyrwana z bezpiecznego środowiska, z grona przyjaciół i równie nagle przeniesiona w zupełnie inny świat. Owszem, rozumie, co się do niej po polsku mówi, ale nie rozumie, dlaczego dzieci tak się zachowują albo dlaczego spotyka się z szykanami, gdy zachowa się w sposób, który jeszcze do niedawna był dla niej zupełnie normalny. Na przykład kompletnie nie pojmuje, dlaczego nauczyciel na nią nakrzyczał i zwyzywał od aroganckich smarkul, gdy powiedziała do niego: „Krzysztof, czy mógłbyś mi pomóc z tym zadaniem?”. Przecież w Hiszpanii wszystkie dzieci tak się zwracają do nauczycieli i żaden nie robi z tego powodu awantury! Czuje się więc coraz bardziej wyobcowana, spychana gdzieś na margines życia klasy. Próbuje jakoś sobie pomóc. Przez internet odnajduje przyjaciół z Hiszpanii, odnawia z nimi kontakty. Z nimi może porozumiewać się po hiszpańsku, a więc w języku, który uważa za swój naturalny, i o sprawach, które zna i rozumie. Stopniowo poświęca na te kontakty coraz więcej czasu, kosztem obowiązków, jakie ma teraz. W efekcie zaniedbuje naukę, coraz bardziej odstaje od klasy, ma coraz gorsze oceny, a w końcu zaczyna unikać szkoły.
– Ale Marysia ma przecież rodziców...
– Jednak oni nagle przestali być dla niej wsparciem, co jeszcze pogłębia jej samotność i wyobcowanie. Nie rozumie, dlaczego teraz słyszy od mamy: „Daj spokój, ty nie wiesz, co to są prawdziwe problemy”, przecież dotychczas mogła na...
Dzieci wracają ze świata
Mali Polacy, wracający do kraju po latach spędzonych za granicą czy nawet tam urodzeni, potrzebują czasu, żeby odnaleźć się w polskich realiach. Najbardziej mogą im pomóc nauczyciele - uważa prof. Halina Grzymała-Moszczyńska.