Adam Cedro: – Czego Ksiądz się lęka?
Wacław Hryniewicz: – Jak każdy człowiek mam swoje małe obawy i lęki. Po włamaniu i kradzieży komputera odczuwam na przykład pewien lęk, kiedy zbliżam się do drzwi swojego pokoju. Nie mam jednak obaw o jutro lub o utratę pracy. Lata robią swoje. Moje najpoważniejsze obawy dotyczą sprawy pojednania chrześcijan. Ekumenia wymaga otwartości, umiejętności wczucia się i wzajemnego przejmowania perspektyw w rozumieniu świata wiary drugiego człowieka. Tymczasem jest w nas wciąż zbyt wiele zahamowań i obaw przed innością i innymi. Zamiast uczyć się na błędach przeszłości, często je powtarzamy. Tak jakbyśmy nie potrafili dostrzec błogosławieństwa różnorodności.
– Czy osoby duchowne – zakonnice, księża – przeżywają jakieś szczególne lęki, na przykład o własną wiarę?
– Z pewnością tak. Stajemy przecież wobec realiów życia, wobec tylu nieprzewidzianych spraw, które mogą zburzyć rytm życia, wprowadzić zamęt. Rodzi się wtedy niepokój, czy zdołam zachować się odpowiedzialnie w trudnych sytuacjach, czy kogoś nie zawiodę. Różni ludzie proszą mnie o rozmowę. Niektórzy oczekują, że pomogę im rozjaśnić życie, a to nie zawsze jest możliwe. Budzi się wtedy we mnie obawa, czy potrafię wyjść naprzeciw tym oczekiwaniom, czy zdołam pomóc odbudować zaufanie do życia, do Boga, do Kościoła, do chrześcijaństwa. Czy mam wystarczająco wiele tego zaufania w sobie samym? Pocieszam się poczuciem, że nie wszystko ode mnie zależy, że nie szczędząc swojej troski i swego trudu – trzeba zaufać Komuś Większemu.
– Lękali się apostołowie, lęk nieobcy był też Chrystusowi...
– Jest w Biblii pewna mądrość, łatwa do przeoczenia. Chodzi o fragment pierwszego listu Jana (1 J 4,18), pisanego u kresu życia przez człowieka, który wiedział, co nadaje sens ludzkiemu istnieniu: „W miłości nie ma lęku, ponieważ doskonała [dziś powiedziałbym: spełniona] miłość usuwa lęk, gdyż lęk zakłada karę” (przekład ekumeniczny, 2001). Człowiek, w którego życiu spełniło się coś z doświadczenia miłości i oddania, mniej się lęka. Jeżeli dał z siebie wiele, to czego miałby się lękać? Chyba o los drugiego człowieka. Za co go karać?
– Czy Jan mówi tutaj o ludzkiej miłości, czy być może o miłości Boga?
– Mówi o miłości do Boga i do ludzi, bo ten list podkreśla, że kto nie miłuje brata czy siostry, ten nie miłuje Boga. W tym samym rozdziale Jan dwukrotnie zapisał zdumiewające słowa: „Bóg jest miłością”. Kto trwa w miłości, pozostaje w Bogu. W Nim zakorzenione jest ludzkie życie. Sięga rzeczywistości transcendentnej. Taka perspektywa pomniejsza lęki, daje poczucie, że mamy na czym oprzeć nadzieję, że dążymy do czegoś większego, że nie jesteśmy na drodze do nicości. Tego rodzaju refleksja odciąża człowiekowi psychikę.
– Czyli wiara osłabia lęk...
– „Nie dał nam Bóg ducha trwożliwości (gr. deillías), ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia” (2 Tm 1,7). Ten tekst, różn...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.