Dobre duchy nad kołyską

Wstęp

Nie da się napisać instrukcji obsługi niemowlaka. To jest żywa osoba i uczymy się jej w kontakcie. Często płaczem niemowlę sygnalizuje pragnienie kontaktu z inną osobą. To osoba i bycie razem z nią jest na początku najważniejsze – mówi dr GRAŻYNA KMITA.

Dorota Krzemionka: – Małe dzieci mają różną kondycję psychiczną. Niektóre są pogodne i sprawiają wrażenie, że jest im dobrze w życiu, a inne mają wciąż skwaszoną minkę. Od czego ono zależy?
Grażyna Kmita:
– Niemowlęta zawsze uśmiechnięte to mit. Każde dziecko przeżywa i dobre, i złe chwile. To, czy zazwyczaj jest radosne i uśmiechnięte, czy nie, zależy od wielu rzeczy, między innymi od tego, jak ono sobie radzi w świecie, z jakim się rodzi temperamentem, wyposażeniem biologicznym. Bardzo ważne jest, czego dziecko doświadcza w relacjach z innymi osobami, z mamą, tatą.

Betty Hutchon, dziecięcy terapeuta zajęciowy i trenerka, która od wielu lat pracuje z niemowlętami, twierdzi, że już noworodki próbują z otoczenia wyławiać twarze.

– Otóż to. Badania nad noworodkami i niemowlakami prowadzone na przełomie lat 60. i 70. dwudziestego wieku, podsumowane między innymi w świetnej książce pod redakcją Margaret Bullowa Before Speech: The Beginning of Interpersonal Communication pokazują, że dziecko od narodzin jest wyposażone w pewne wyłaniające się kompetencje, które służą nawiązywaniu kontaktu.

Na przykład?
– Już w roku 1974 Condon i Sander wykazali, że noworodek dostraja ruchy rąk do mowy opiekuna. U dzieci z zaburzonym rozwojem już na tym etapie pojawiają się kłopoty z synchronizacją. Prawidłowo rozwijający się noworodek fiksuje wzrok na twarzy opiekuna, naśladuje jego miny. Ta wymiana min wkrótce zaczyna przypominać dialog.

Podobno noworodek dłużej zatrzymuje wzrok na twarzy, gdy ktoś na niego patrzy. Czy rzeczywiście można tu mówić o swoistej rozmowie?
– Lynne Murray i Liz Andrews, autorki książki The Social Baby, utrwaliły taki dialog między noworodkiem i matką. Lynne Murray jest psychologiem klinicznym, a Liz Andrews fotografikiem. Pokazały one, że jeśli robimy jakieś miny, np. wysuwamy język, i chwilę poczekamy, to już kilkugodzinny dzidziuś potrafi to naśladować. Jak pokazały to również badania naukowe prowadzone przez Meltzoffa, u dwumiesięcznych dzieci następuje wymiana naprzemiennych „wypowiedzi” w postaci min, dźwięków itp. Jako pierwsza opisała to Margaret Bateson i nazwała „proto-konwersacją”.

Czego potrzeba, by do tej rozmowy doszło?
– Ogromnie ważna jest dostępność osoby dorosłej i dopasowanie odpowiedzi jej i dziecka. Badania Lynne Murray pokazują, co się dzieje, jeśli tego dopasowania nie ma. W jej eksperymencie matki miały zachowywać kamienny wyraz twarzy. Okazało się, że dwu-, trzymiesięczne maluchy reagowały na to zaniepokojeniem, płaczem, wycofywały się z kontaktu. Potem powtórzono te eksperymenty, by zobaczyć, czy chodzi o smutny, „depresyjny” wyraz twarzy, czy raczej o brak dopasowania czy dostrojenia jej mimiki do zachowania dziecka. Wykorzystano specjalne techniki telewizyjne. Dziecko widziało swoją mamę uśmiechniętą, reagującą – tyle że ten obraz był odrobinę przesunięty w czasie, w związku z czym mimika matki nie była odpowiedzią na zachowanie dziecka. Okazało się, że już dwumiesięczne dzieci wykrywały ten brak synchronizacji i reagowały płaczem. D...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI