Dlaczego neurodydaktyka?

Wstęp

Neurodydaktyka dostarcza wiedzy na temat procesów uczenia się, w oparciu o badania nad mózgiem. Dzięki niej nauczyciele mogą tak planować lekcje, by wykorzystać naturalne predyspozycje uczniów. Profesor Manfred Spitzer twierdzi wręcz, że to mózg ucznia jest miejscem pracy nauczyciela.

Zapraszamy również do wzięcia udziału w Certyfikowanej V Ogólnopolskiej Konferencji Neurodydaktycznej!

POLECAMY

Dzięki takim urządzeniom jak rezonans magnetyczny lub tomografia komputerowa można badać procesy zachodzące w mózgach zdrowych ludzi podczas wykonywania określonych czynności, np. gdy surfują po stronach internetowych lub czytają. Pozwala to na wizualizację procesów uczenia się na monitorach komputerów, dzięki czemu można obserwować skutki tych procesów. Metody neuroobrazowania dały podstawę nowej dyscyplinie – neurodydaktyce, która opierając się na badaniach nad mózgiem, wypracowuje nowe pedagogiczne koncepcje i system edukacyjny przyjazny mózgowi, tzn. lepiej wykorzystujący jego silne strony i uwzględniający ograniczenia.

Przekonanie, że o procesach uczenia się wiemy już na tyle dużo, by oprzeć nauczanie na wnioskach płynących z badań nad mózgiem, ma równie wielu zwolenników co przeciwników. Zdaniem tych pierwszych, dzięki badaniom i eksperymentom dydaktyka ma wreszcie szansę stać się dziedziną opartą na falsyfikowalnych, tzn. poddających się empirycznej weryfikacji, tezach. Przeciwnicy natomiast uważają, że próby oparcia nauczania na neurodydaktyce są przedwczesne, bo o procesach uczenia się wciąż wiemy zbyt mało. Zdaniem jeszcze innych, badania nad mózgiem nie wnoszą do nauczania nic nowego, potwierdzają jedynie to, co od wielu lat twierdzą konstruktywiści, a wcześniej głosili liczni reformatorzy edukacji, np. Maria Montessori.

Problem rzeczywiście istnieje – nigdy nie wiadomo, czy aktualny poziom wiedzy jest wystarczający, by w oparciu o niego tworzyć nowe modele. Z podobnym dylematem spotykają się lekarze i farmaceuci. Ale w medycynie liczy się czas, nowe leki i procedury medyczne natychmiast są weryfikowane w praktyce – jeśli się sprawdzą, zostają wdrożone na szeroką skalę. Zdaniem Manfreda Spitzera, niemieckiego psychiatry i badacza mózgu, podobne procedury należy stosować również w edukacji. Lekarze wiedzą, że muszą dobrać terapię do pacjenta. Gdy ta jest nieskuteczna, nie szukają winy po stronie chorego, ale zmieniają leki. W szkołach jest inaczej. Gdy nie ma oczekiwanych efektów, nauczyciele często winą obarczają uczniów – więc nie muszą szukać nowych sposobów nauczania. Nauczyciele nie stawiają sobie pytania fundamentalnego dla każdego lekarza: może w tym przypadku inna metoda byłaby skuteczniejsza?

Dzięki neuroobrazowaniu edukacja staje przed wielką szansą zweryfikowania stosowanych od wielu lat koncepcji nauczania, dostosowania systemu edukacji do sposobu funkcjonowania naszych mózgów i wprowadzenia nowej kultury edukacyjnej, uwzględniającej biologiczne ograniczenia. Efektywna nauka zależy w dużej mierze od środowiska edukacyjnego, które może inicjować lub hamować naturalne procesy uczenia się. Natura wyposażyła wszystkich ludzi w mechanizmy, które sprawiają, że dążymy do poznania i zrozumienia otaczającego świata. Dlaczego więc nauczanie jest zorganizowane w sposób ignorujący nie tylko ciekawość poznawczą uczniów, ale i mocne strony ich mózgów?

Nauczanie przyjazne mózgowi

Pojęcie neurodydaktyka zostało po raz pierwszy użyte pod koniec lat 80. ubiegłego wieku przez zajmującego się dydaktyką matematyki Gerharda Preißa. W latach 90. tematem zainteresował się Gerhard Friedrich, który neurodydaktyce poświęcił pracę habilitacyjną. Interesowało go, na ile wnioski płynące z badań nad mózgiem mogą potwierdzić lub wyjaśnić zasady, na których opiera się nowoczesna dydaktyka.

W języku angielskim używa się terminów: brain based learning, brain compatible learning lub brain friendly learning/teaching. Niezależnie od tego, czy będziemy mówić o neurodydaktyce, czy też stosować pojęcie nauczanie przyjazne mózgowi, celem jest stworzenie koncepcji dydaktycznych, które opierając się na wnioskach płynących z neuroobrazowania, pozwolą lepiej wykorzystać potencjał uczniów, a przez to uczynią naukę nie tylko efektywniejszą, ale i przyjemniejszą.
Sposób, w jaki uczą się nasze mózgi, podlega pewnym wewnętrznym zasadom. Jesteśmy wyposażeni w mechanizmy, które sterują naszym zainteresowaniem i uwagą.

Do mózgu w każdej chwili dociera zbyt wiele bodźców, by wszystkie mogły zostać przetworzone, większość zresztą jest zupełnie nieistotna. Ów naturalny sposób reagowania na to, co dzieje się wokół, nie jest świadomie podejmowaną decyzją, ale wrodzoną metodą postępowania. Pewne zdarzenia lub informacje przyciągają naszą uwagę i zostają bez żadnego wysiłku zapamiętane, a inne mimo...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI