Dlaczego lubimy złe wiadomości

Ja i mój rozwój Praktycznie

Toniemy w morzu przygnębiających newsów, choć z drugiej strony... czasem lubimy się w tym morzu pławić. Skarżymy się na smutną rzeczywistość pokazywaną w mediach, ale to właśnie dla niej podkręcamy głośniki i przeczesujemy kanały telewizyjne.

Agnieszka (23 lata) lubi czytać w internecie plotki o gwiazdach filmowych i muzycznych – co słychać w ich prywatnym życiu, kto kogo zdradził, kto się z kim rozwodzi, a kto spędził wakacje na Hawajach. 35-letni Marcin nie ma w domu telewizora, bo zakup tego sprzętu uważa za zbyteczny. Ale nie rozstaje się ze smartfonem. Chce być na bieżąco z informacjami ze świata polityki i ekonomii. Z kolei 52-letnia Małgorzata lubi spędzać wieczory przed telewizorem. Szczególnie przyciągają ją programy, w których można posłuchać historii innych ludzi. Natomiast 60-letni Tadeusz zawsze zaczyna dzień od śniadania z gazetą w ręce. Prasa to dla niego podstawowe źródło informacji.

Tu afera i dramat, tam pesymistyczne prognozy, a w tle ciągle pobrzmiewający kryzys. Powiedzenie „zła wiadomość to dobra wiadomość” niewątpliwie znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jesteśmy bombardowani faktami o katastrofach, wypadkach, aferach, łamaniu prawa, niehumanitarnych czynach – a jednak, choć narzekamy, że media zalewają nas negatywnymi newsami, chętnie koncentrujemy się na takim właśnie typie informacji. Nie rezygnujemy z ich oglądania, słuchania i czytania. News dotyczący kontrowersyjnej sprawy może nas oderwać od domowych czynności, zmusić do przerwania rozmowy, zatrzymania się, skupienia uwagi. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego dobre wiadomości nie mają tyle mocy co złe?

Oswajamy lęki, pokonujemy nudę Dr Agnieszka Krzysztof-Świderska, psycholog i psychoterapeuta, uważa, że w mediach przede wszystkim szukamy sposobu na podtrzymanie lub poprawę samooceny, a równocześnie poszukujemy sposobu na oderwanie się od codziennej rutyny. Barwne i krzykliwe newsy są odskocznią od tego, czym aktualnie się zajmujemy czy martwimy. – Dobre wiadomości, jeśli nie dotyczą nas bezpośrednio, w małym stopniu nas poruszają. W porównaniu z przodkami nasze codzienne życie jest niemal pozbawione walki i agresji. I wcale nie trzeba się cofać do historii ludów pierwotnych czy nawet średniowiecza. Wystarczy sięgnąć do początków XX wieku. Media w stosunkowo bezpieczny sposób zaspokajają ewolucyjnie zdeterminowaną potrzebę pobudzenia – twierdzi dr Agnieszka Krzysztof-Świderska. Jej zdaniem koncentracja na negatywnych wiadomościach służy również oswajaniu własnych lęków – słuchając o cudzych nieszc...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI