Wiadomo, że starożytny lekarz rzymski zalecał „układanie na świetle chorych pogrążonych w letargu”, zaś Awicenna zwracał uwagę na właściwe oświetlenie pomieszczeń przeznaczonych dla chorych. Potem następuje wielowiekowa przerwa aż do końca XIX w., kiedy Esquirol wysłał swojego pacjenta, pana M. na zimę do Włoch, aby poprawić mu nastrój. Również Kraepelin wspominał w swoich pismach o przygnębieniu wiążącym się z jesienią i „rozkwicie” nastroju na wiosnę.
Regularne i systematyczne badania dotyczące zaburzenia, które obecnie jest nazywane „chorobą afektywną sezonową”, podjęto jednak dopiero w drugiej połowie XX wieku. Naukowcy amerykańscy – Norman Rosenthal, Alfred Lewy i ich współpracownicy – zwrócili uwagę na grupę chorych z depresją, u których epizody choroby występowały dość regularnie każdej jesieni i ustępowały wiosną. Kiedy psychiatrzy opracowali odpowiednie narzędzie badawcze (Seasonal Pattern Assessment Questionnaire – SPAQ) i zaczęli prowadzić badania epidemiologiczne, okazało się, że zmiany nastroju zależne od pory roku występują znacznie częś-ciej niż można się było spodziewać.
Objawy depresji zimowej są takie same, jak w innych formach zaburzeń depresyjnych, lub bardzo do nich podobne. Niezbyt częstym, ale bardzo charakterys-tycznym objawem jest zwiększenie apetytu na węglowodany (głównie pod postacią słodyczy). Trzeba jednak podkreś-lić, że na podstawie samych objawów, bez znajomości przebiegu choroby, nie można rozpoznać depresji zimowej.
Wyniki pierwszych badań epidemiologicznych prowadzonych w USA wyraźnie wskazywały, że częstość występowania depresji w okresie jesieni i zimy wzrasta wraz ze zwiększaniem się szerokości geograficznej. A więc im bardziej na północ, tym ciemniej i smutniej. O ile na południu USA częstość występowania depresji zimowej szacowano na ok. 3 proc. populacji ogólnej, to na północy mogła ona wynosić nawet 10 proc. Jednak w przeprowadzonych później w Europie, Japonii i Australii licznych badaniach epidemiologicznych ani razu nie...
Czy zimą musi być smutno
Światło stale kojarzy się z dobrem, szczęściem, radością itd., natomiast mrok, ciemność – z lękiem, nieszczęściem. Jednak lekarze bardzo rzadko zajmowali się badaniem związków pomiędzy światłem lub jego brakiem a nastrojem, czy nawet stanem zdrowia ludzi. Przynajmniej w literaturze niewiele jest śladów takich zainteresowań.