Coraz dalej od kozetki

Wstęp

Czym można nasze myśli podpatrzeć w mózgu? Dlaczego diagnoza postawiona wspólnie przez trzech lekarzy prawdopodobnie będzie mniej trafna, niż gdyby każdy z nich postawił ją osobno? Czy psychologia ma pomysł na obniżenie poziomu agresji u dzieci? O tym, co może psychologia mówią Jan Strelau i Dariusz Doliński. Prof. dr hab. Jan Strelau - twórca regulacyjnej teorii temperamentu, prorektor Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek Akademii Europejskiej. Opublikował ponad 200 prac z zakresu psychologii różnic indywidualnych, m.in.: „Temperament: A Psychological Perspective”, „Temperament jako regulator zachowania: z perspektywy półwiecza badań”. Laureat wielu nagród, w tym Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Prof. dr hab. Dariusz Doliński - zajmuje się psychologią wpływu społecznego i psychologią reklamy, odkrywca huśtawki emocjonalnej jako jednej z technik wpływu. Przewodniczący Komitetu Nauk Psychologicznych PAN, dziekan Wydziału Zamiejscowego SWPS we Wrocławiu, autor wielu książek, m.in.: „Psychologiczne mechanizmy reklamy” i „Techniki wpływu społecznego”.

DOROTA KRZEMIONKA: Od edycji poprzedniego podręcznika minęło zaledwie osiem lat, a już mamy nowy. Czyżby tak dużo wiedzy przybyło w tym czasie?
JAN STRELAU: – Po pierwsze, wiele w psychologii się zmieniło, to nie ulega wątpliwości. Po drugie, poprzedni podręcznik miał szereg wad, których jako jego redaktor jestem chyba najbardziej świadom. Dlatego podjęliśmy się pracy nad redakcją nowego podręcznika.

Rozwój psychologii budzi nadzieje. Parafrazując myśl Andre Malraux, wydaje się, że wiek XXI będzie wiekiem psychologii, albo nie będzie go wcale.
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Jeśli wiek XXI ma być wiekiem psychologii, trzeba odejść od stereotypowego widzenia psychologa jako kogoś, kto interweniuje tylko w sytuacjach kryzysowych, kto siedzi przy kozetce i wyciąga pacjenta z depresji. Stopniowo zmienia się wizerunek psychologa. Ludzie się coraz częściej orientują, że psycholog może funkcjonować w doborze kadr, w reklamie, w optymalizacji ruchu drogowego i w wielu innych dziedzinach.
JAN STRELAU: – Psychologia ma szanse stać się ważną nauką w krajach, gdzie podstawowe potrzeby są zapewnione. Wtedy możemy myśleć, jak zwiększyć dobrostan człowieka.

Czy szukanie czynników optymalizujących funkcjonowanie człowieka można uznać za cel psychologii? Jaka jest misja psychologii i nowego podręcznika?
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Trudno wymienić jakąś jedną misję. Życie składa się z detali, podobnie potencjalna potęga psychologii. Z całą pewnością taką misją jest odbudowanie w Polsce zaufania między ludźmi. Myślę, że mamy do czynienia z kryzysem podstawowej ufności. Za tym idzie niechęć do kooperowania, spostrzeganie świata społecznego jako gry o sumie stałej – to znaczy, że jeżeli ja wygram, to ktoś inny musi przegrać.

Czy są pomysły, jak można by ten kapitał, jakim jest zaufanie społeczne, odbudować?
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Problem w tym, że psychologowie potrafią generować pomysły i programy, ale niestety nie potrafią przebić się z nimi do decydentów. Na przykład psychologia już dawno odkryła prawidłowości dotyczące rodzenia się agresji u dzieci. Są przekonujące dowody na to, że oglądanie przez dzieci programów, gdzie leje się krew, skutkuje wzrostem agresji. Ale co z tego, skoro nie jesteśmy w stanie wyeliminować takich filmów dla dzieci z telewizji.

Brak odzewu może frustrować. Czy zdarza się, że wiedza psychologiczna ma zastosowanie praktyczne w skali społecznej?
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Przykładem takiego zastosowania może być efekt wspólnej wiedzy. Polega on na tym, że w grupie podejmującej decyzję każdy coś wie, jest wiedza wspólna – czyli wszyscy coś wiedzą – ale jest również wiedza unikatowa, to znaczy ktoś wie coś, czego inni nie wiedzą. Otóż okazuje się, że nie potrafimy dzielić się wiedzą unikatową i często grupa podejmuje błędne decyzje, ponieważ opiera się tylko na wspólnej wiedzy. Jak pokazują badania psychologiczne, ma to wiele ważnych konsekwencji w codziennym życiu. Jeśli trzech lekarzy ma wspólnie sformułować diagnozę stanu pacjenta, to często jest ona błędna.

Lepiej, żeby diagnozowali osobno?
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Nie. Najlepiej, żeby nauczyli się wymieniać informacjami. Amerykański Kongres zauważył konsekwencje tego błędu i zamówił u psychologów specjalne badania, jak wyeliminować efekt wspólnej wiedzy.

Czy zapraszając do pracy nad nowym podręcznikiem autorów z różnych ośrodków, próbowali Panowie przełamać ten efekt?
DARIUSZ DOLIŃSKI: – Tak! Tragedią polskiej nauki jest to, że nie ma u nas wymuszonej wymiany ludzi między ośrodkami. W Stanach Zjednoczonych po zrobieniu doktoratu trzeba przenieść się na inną uczelnię. W związku z tym następuje nieustanna wymiana myśli. Są dwie filozofie pisania podręczników: albo podręczniki autorskie, albo podręczniki pod redakcją. My sobie nie rościmy jako redaktorzy prawa do tego, że wiemy wszystko o psychologii.
JAN STRELAU: – Staraliśmy się, żeby zespoły autorskie, które pracowały nad kolejnymi rozdziałami podręcznika, wywodziły się z różnych ośrodków. Mało tego, myśmy ich niejako zmuszali, żeby zaprezentowali wspólny rozdział, z którym każdy z nich się identyfikuje.

Na ostatnim zjeździe PTP profesor Edward Nęcka mówił o napięciach wewnątrz psychologii. Jednym z nich jest napięcie między bad...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI