Co z tą dysleksją?

Wstęp

Czy dysleksja to aby nie "taka moda"? Jak to się dzieje, że aż tyle dzieci otrzymuje zaświadczenia o dysleksji? Czy przyczyn dysleksji rzeczywiście można upatrywać w nieprawidłowościach funkcjonowania mózgu? Wiele takich pytań ostatnio pojawia się w prasie oraz mniej lub bardziej formalnych dyskusjach. Autorka wychodzi naprzeciw plotkom i dysputom: przedstawia współczesne poglądy na temat przyczyn dysleksji oraz pokazuje, na czym polegają kłopoty definicyjne i trudność w diagnozowaniu tego zaburzenia. Wskazuje także na potrzebę wdrożenia w życie nowych metod opartych o najświeższe odkrycia w dziedzinie neurobiologii dysleksji, aby działania na rzecz osób nią dotkniętych prowadziły do rzeczywistej poprawy ich funkcjonowania.

Skąd się bierze dysleksja?

Szacuje się, że około 5 do 15 proc. populacji w rozwiniętych społeczeństwach przejawia znaczne trudności w nauce czytania i pisania, których nie można wyjaśnić, odwołując się do uwarunkowań społecznych czy niskich możliwości intelektualnych. Przeciwnie, wiele osób, które pomimo znacznego wysiłku i pomocy otoczenia nie mogą nauczyć się sprawnie czytać, ma bardzo wysoki iloraz inteligencji i w niektórych dziedzinach wykazuje nieprzeciętne zdolności. Ciekawe, że zaburzenie to w większym stopniu dotyka płeć męską niż żeńską, choć stopień tej dysproporcji budzi liczne kontrowersje. Niektórzy autorzy twierdzą, że na każdą dziewczynkę z dysleksją przypada aż pięciu chłopców cierpiących na to zaburzenie, inni zaś negują te dane, wykazując, że bliższy prawdy jest stosunek 1:1,5, a tak duża dysproporcja to tylko skutek nieprawidłowości diagnozy dysleksji. Najpopularniejszy jest pogląd, że różnicę w liczbie przypadków dysleksji u dwojga płci odzwierciedla proporcja 1:2 – 1:3. Dotąd jednak nie wyjaśniono, skąd ta różnica się bierze.
Już pierwsi badacze – odkrywcy zaburzenia, zwanego dziś dysleksją rozwojową – przypuszczali, że musi ono mieć swoje źródło w nieprawidłowościach funkcjonowania mózgu. Jaki jest stan wiedzy na ten temat? Czy potrafimy już odpowiedzieć na pytanie, jakie są przyczyny dysleksji? Liczne badania genetyczne, elektrofizjologiczne, psychofizyczne, behawioralne oraz prowadzone przy pomocy nowoczesnych metod neuroobrazowania ukazują niezwykle skomplikowany obraz, który niełatwo jest ująć w jedną, spójną teorię. Nic też dziwnego, że sformułowano ich wiele. Odwołują się one do różnych podstawowych deficytów, takich jak deficyt fonologiczny, deficyt funkcji móżdżkowych, deficyt uwagi, deficyt kanału wielkokomórkowego czy wreszcie związany z tym ostatnim deficyt metabolizmu wielonienasyconych kwasów tłuszczowych.

Do najchętniej cytowanych należy koncepcja uznająca dysleksję za specyficzne zaburzenie językowe, którego źródło leży w trudnościach fonologicznych, polegających na niemożności przekodowania dźwięków mowy na odpowiednie znaki graficzne. Znajduje to swój wyraz w kłopotach z dobieraniem rymów, dzieleniem słów na poszczególne sylaby czy fonemy oraz w trudnościach w zabawach słownych takich jak „świńska łacina”. Rzeczywiście, zgromadzono bardzo wiele dowodów wskazujących, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy trudnościami natury fonologicznej a trudnościami w nabywaniu umiejętności czytania i pisania. Co więcej, poziom zdolności fonologicznych we wczesnym okresie życia (jeszcze zanim dziecko pójdzie do szkoły) pozwala z dużą trafnością przewidzieć późniejsze postępy w nabywaniu umiejętności czytania. Nic więc dziwnego, że koncepcja fonologiczna zdobyła ogromną popularność i miała istotny wpływ zarówno na rozwój teoretycznych poglądów na przyczyny dysleksji, jak też i na proponowane techniki terapeutyczne.
Dzieci z dysleksją przejawiają jednakże nie tylko zaburzenia językowe (w tym przede wszystkim fonologiczne). Zarówno klinicyści, jak i badacze wskazują, że w dysleksji występuje całe spektrum dysfunkcji dotyczących percepcji, czynności ruchowych czy uwagi, które – przynajmniej w sposób bezpośredni – z językiem się nie wiążą. Obserwacje te doprowadziły do rozwoju kilku alternatywnych hipotez, których testowaniem aktualnie zajmują się badacze.
Szerokie zainteresowanie zdobyła koncepcja, zgodnie z którą „winowajcą” w dysleksji jest szlak nerwowy zwany „wielkokomórkowym” – ze względu na wielkość neuronów, jakie zawiera. Szlak ten specjalizuje się w wychwytywaniu szybkich zmian w informacji zmysłowej docierającej do mózgu, co związane jest z jego budową, zapewniającą bardzo sprawną transmisję sygnałów nerwowych. Koncepcja deficytu „wielkokomórkowego” zyskała poparcie zarówno w badaniach anatomicznych, w których stwierdzono pewne wybiórcze nieprawidłowości rozwoju tych części mózgu, jakie związane są ze szlakiem wielkokomórkowym, jak i w badaniach funkcji poznawczych, bezpośrednio zależnych od tego szlaku. W ramach tej teorii tłumaczy się m.in. trudności z określeniem właściwej kolejności bodźców następujących bezpośrednio po sobie, problemy z detekcją pewnych form ruchu, jak też i zmienną dominację oczną, którą próbuje się stabilizować poprzez zasłanianie na pewien czas jednego oka.

Niedawno wykazano, że defekty działania układu wielkokomórkowego mogą być skutkiem nieprawidłowej transmisji sygnałów przez błonę komórkową neuronów należących do tego systemu (ściślej rzecz biorąc, chodzi tu o przepustowość tzw. kanałów jonowych znajdujących się w błonie), co z kolei miałoby wynikać z zaburzeń metabolizmu wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Ponieważ związki te znajdują się w dużych ilościach w rybach, zalecano picie tranu i zmianę diety na taką, która zawiera dużo ryb. Co ciekawe, wykazano nawet, że ten nieznany dziś dzieciom leczniczy środek (tran) ma zbawienny wpływ na poprawę ich funkcjonowania w szkole. Może więc rację mieli dziadkowie i pradziadkowie dzisiejszych dzieci, gdy aplikowali swoim pociechom ten znienawidzony „specjał”. Warto tu wspomnieć, że związek zaburzeń metabolizmu kwasów tłuszczowych z dysleksją stwierdzono niemal wyłącznie u osób płci męskiej.
Jeszcze inna teoria zakłada, że problemy dyslektyczne mają swoje źródło w móżdżku – strukturze znajdującej się z tyłu mózgu, która zawiaduje różnymi zautomatyzowanymi czynnościami ruchowymi, ale również – jak niedawno wykazano – ma swój udział w kontroli procesów poznawczych, a nawet języka. W zgodzie z tą teorią stwierdzono, że u dzieci z dysleksją występują zaburzenia równowagi (zwłaszcza wówczas, gdy stojąc na jednej nodze, muszą jednocześnie wykonywać jakieś inne zadanie), zaburzenia w napięciu mięśniowym, a także w nabywaniu różnorodnych czynności, w których ważną rolę odgrywa czynnik zautomatyzowania.

Dawno już zauważono związek pomiędzy dysleksją i różnymi zaburzeniami uwagi. Wykazano m.in., że zespół nadpobudliwości ruchowej (ADHD) i dysleksja mają w jakimś stopniu wspólne korzenie genetyczne. Jednakże dysleksja charakteryzuje się pewnymi specyficznymi zaburzeniami uwagi przestrzennej (zwłaszcza jej przenoszenia i utrzymywania w określonym miejscu), odgrywającej istotną rolę w procesach percepcji...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI