Co to znaczy „pokochać swój smutek”? Zastosowanie technik uważności i współczucia w obliczu doświadczenia straty

Trening psychologiczny

Mówienie komuś, aby pokochał swój smutek, zdaje się przeczyć logice. Ale nie chodzi o to, by go polubić i kurczowo się go trzymać. W rzeczywistości jest to jedyny możliwy sposób, by wytrzymać ból, jaki smutek niesie i twórczo poza niego wyjść.

Często jesteśmy nieczuli w stosunku do naszych własnych cierpień, czujemy się winni i zawstydzeni faktem, że „pozwoliliśmy, żeby to się nam przydarzyło”. Warto zauważyć, że gdy doświadczamy nagłej i znaczącej straty, dwie z trzech możliwych reakcji na stres, tzn. uciekaj i walcz, są nam natychmiast odbierane. Dokądkolwiek byśmy uciekli, nasza strata będzie nam towarzyszyć. Nie da się walczyć z jej wynikiem, nie da się go zmienić ani przywrócić tego, kogo czy co straciliśmy. Jedyne, co nam pozostaje, to zastygnięcie w bezruchu. Nasz ból zastyga we wszystkich komórkach naszego ciała i w obwodach elektrycznych naszych wzorców myślenia.
To właśnie w takiej sytuacji zastosowanie współczującej świadomości może być tak bardzo pomocne i uzdrawiające. 
 

WARTO PAMIĘTAĆ!

Współczującą świadomość można najłatwiej opisać jako skupienie uwagi podtrzymywane przez dobroć będącą jej intencją.


Współczująca świadomość 

Współczująca w stosunku do samego siebie postawa pozwala nam uszanować naturalną mądrość nawet naszego szoku, odrętwienia i wahania.
Ponieważ smutek jest zjawiskiem tak mocno odczuwanym w ciele, oddech może być pomostem pomiędzy naszymi myślami, koncepcjami a naszym ciałem, jego doznaniami i odczuciami, jego naturalnym potencjałem uzdrawiania i jego rytmami.
Wszystkie somatyczne przejawy smutku są głosami ciała domagającego się uwagi. Nerwowość i bezsenność, bóle brzucha i pleców, obrzęk jelit, napięcie zakończeń nerwowych, czarna dziura wewnątrz naszego serca – wszystko to jest opowieścią o bólu spowodowanym naszą stratą i o naszej potrzebie, aby w jakiś sposób, na jakimś poziomie wsłuchać się w siebie, odpowiedzieć sobie i pozwolić sobie uleczyć rany.
Pomocne może być zilustrowanie, w jaki sposób współczucie i troskliwa uwaga mogą poprowadzić nas przez ból w kierunku uzdrowienia, wykorzystując jako przykład fizyczne, chociaż niewielkie, lecz bolesne uszkodzenie ciała. Wyobraź sobie, że podczas siekania warzyw nóż wyślizguje Ci się z dłoni i przecina koniuszek palca. Cała Twoja uwaga zostanie natychmiast skierowana na ból w palcu. To tak, jakby cały świat stał się tym bólem.
Jeśli rana i ból nie są zbyt dotkliwe, w ciągu kilku minut początkowy szok może zacząć ustępować. Powraca bardziej globalna świadomość, dzięki której można odzyskać odczuwanie całego ciała. Widzisz też na powrót otoczenie kuchenne, w którym przebywałeś. Po zdezynfekowaniu rana zostaje opatrzona, a Ty przez jakiś czas musisz znosić jej pulsowanie i nieuniknione podrażnianie powierzchni, w której umiejscowiony jest ból.
Taka nagła, niespodziewana rana nosi w sobie wiele podobieństw do początkowych etapów straty i żałoby. Związany z nimi ból może przez jakiś czas być bardzo dotkliwy i wszechogarniający. W tym czasie trzeba być świadomym samokrytycznych myśli, które mogą się pojawić i przemieniać gwałtowne doświadczenie bólu w przewlekłe cierpienie: Dlaczego tak się stało? Jak mogłem być tak beztroski? Gdybym tylko... itd....

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI