Zapraszamy również do zapoznania się z naszym artykułem: "Jak żyć z narcyzem i mieć spokój?"
Mit o Narcyzie – urodziwym młodzieńcu, który zakochał się we własnym odbiciu, stał się przestrogą przed samouwielbieniem. Ale nie chodzi tu o miłość własną, lecz przywiązanie do wizerunku. Mityczny Narcyz nie kocha siebie. Zapatrzony w swoje odbicie umiera z tęsknoty i niedającego się ugasić pragnienia. W ten sposób zostaje ukarany przez Nemezis, boginię sprawiedliwości i przeznaczenia, za swój egoizm i obojętność na uczucia innych.
Sam w zagrażającym świecie
Z psychologicznego punktu widzenia narcyzm nie jest wyrazem miłości do siebie, ale wynikiem braku doświadczenia miłości w dzieciństwie. Narcyz nie szuka miłości, nie zaznał jej bowiem jako dziecko i nie mógł poznać. Utknął więc w konflikcie pomiędzy tym, kim chciałby i mógłby być lub powinien, a tym, kim naprawdę się czuje. A czuje się kimś wyjątkowym, komu należą się szczególne przywileje, a zarazem kimś wybrakowanym, niezasługującym na jakąkolwiek miłość.
Potrzeba miłości, którą każdy z nas nosi w sobie, jest wpisana w nasz rozwój. Ktoś, kto nigdy jej nie doświadczył, nie zna tego, co się z nią wiąże – akceptacji, bezpieczeństwa w relacjach, zaangażowania, więzi i bliskości. Dlatego nie potrafi przyjmować miłości od innych ludzi ani ich kochać. A tym bardziej nie potrafi kochać samego siebie.
Taki właśnie jest narcyz. Odczuwa nienasycony głód emocjonalny, który ma swój początek w jego dzieciństwie. Doświadczanie wtedy miłości, akceptacji i bliskości daje poczucie bezpieczeństwa, co umożliwia otwarcie się na relacje z innymi ludźmi i sprzyja rozwijaniu zaufania. W doświadczeniu narcyza tego zabrakło. W efekcie czuje przymus do silnej koncentracji na sobie i poszukiwania wszystkiego, co choćby pozornie zaspokoi potrzebę bezpieczeństwa. W tym celu kontroluje otoczenie i traktuje ludzi przedmiotowo. Wierzy, że zapewni mu to korzystną pozycję w świecie społecznym. Gotów jest do niej dążyć w sposób bezwzględny, pomijając dobro i granice innych ludzi. Tak naprawdę czuje się wśród nich obco i niepewnie. Brak zaufania do ludzi ogranicza mu kontakt z nimi, a odczuwana samotność potwierdza podstawowe założenie narcyza, że świat mu zagraża i nie jest w nim mile widziany.
Takie przekonanie pęta jego działania. Narcyz doświadcza silnego lęku przed odrzuceniem i za wszelką cenę stara się go uniknąć. Chroni się przed tym w wielkościowy obraz własnej osoby, czyli poczucie, że: mnie się należy, zasługuję na szczególne traktowanie. Nietrudno wtedy o roszczeniowość w stosunku do innych ludzi. Otoczenie w przekonaniu narcyza „musi” dać mu to, co – według niego – mu się należy. W przeciwnym razie sam musiałby się o to postarać i tym samym narazić na potencjalne odrzucenie. A przecież łatwiej jest żądać niż wypracować. Poprzez relacje z otoczeniem narcyz próbuje podtrzymać to, co mu znane: respekt, pozycję, poczucie kontroli i władzy oraz profity relacyjne, z którymi trwale skojarzył poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i bycia kimś ważnym.
POLECAMY
Kiedyś udowodnię, na co mnie stać
Skąd wywodzą się te nastawienia? Oczywiście z okresu dzieciństwa, kiedy intensywnie kształtuje się struktura naszej osobowości. Narcyz wyrastał w dwóch rodzajach domów. W każdym z nich zaniedbywano jego potrzeby emocjonalne, naruszano autonomię, a zarazem kształtowano w nim przekonanie, że ma uprzywilejowaną pozycję. W efekcie wyhodowano w nim poczucie własnej wartości silnie uzależnione od oceny innych ludzi. Narcyz jako dziecko traktowany był przez opiekunów instrumentalnie – jak narzędzie do zaspokojenia ich potrzeb, wizji, aspiracji i celów. Nie lic...