CIAŁO, UMYSŁ, DUSZA V

Wstęp

AGNIESZKA BIEŃKOWSKA śledzi moc przesądów, sposoby regulacji nastroju przybliża WIESŁAW BARYŁA, pożytki z córki wymienia MARIA KRÓL-FIJEWSKA, IZA RUDZIŃSKA przekonuje, że każdy z nas jest niezwykłym dzieckiem, a EWA SZPERLICH 1 DANUTA GRUSZCZYŃSKA radzą, by chwalić dzieci.

Poznaj moc swych przesądów
 
Lubimy wiedzieć, co i jak. Lubimy mieć poczucie wpływu na to, co się dzieje i co się będzie działo. Czasem naprawdę chcemy rozumieć rzeczywistość. Czasem wystarcza nam iluzja i sięgamy do przesądów. W 1975 roku amerykańscy badacze postanowili  sprawdzić, jak na przestrzeni ubiegłych 50 lat zmieniał się stosunek ludzi do przesądów. Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że wcześniej ludzie znali mniej przesądów i wiara w nie była słabsza. Z biegiem lat powstawało coraz więcej nowych, które łatwo rozpowszechniały się dzięki mediom. Jak widać postęp cywilizacyjny bardziej może przysłużyć się przesądom niż nauce. Może nie doceniamy siły, jaka w nich drzemie?

W 1980 roku zapytano warszawiaków, ludzi młodych, z wykształceniem wyższym lub studiujących, o ich stosunek do przesądów. Okazało się, że 33 proc. to osoby przesądne, 40 proc. umiarkowanie przesądne, a tylko 27 proc. to osoby całkowicie nieprzesądne. Co takiego jest w przesądach, że w nie wierzymy?
Każdy z nas chciałby zapewnić sobie szczęśliwą przyszłość i uniknąć niepowodzeń. Przesądy mogą dawać nam poczucie, że kontrolujemy swój los i co za tym idzie - redukować lęk i niepewność. Szczególnie przydatne mogą być w sytuacjach, kiedy całkowitej i obiektywnej kontroli nad rozwojem wypadków sprawować się nie da. Stąd wiele przesądów, które dotyczą ważnych, a jednocześnie nie do końca obiektywnie kontrolowalnych zdarzeń w naszym życiu. Zawarcie związku małżeńskiego, narodziny dziecka, śmierć i pogrzeb - tu nic nie wiadomo na pewno. Ci, którzy nie tolerują niepewności, muszą zadowolić się iluzją kontroli oferowaną przez przesądy. Z wiarą i optymizmem można brać ślub, jeśli ma się na sobie coś nowego, coś starego, coś pożyczonego i niebieskiego. Nie zaszkodzi, a nuż pomoże. Z przesądów dowiadujemy się o tym, co przynosi szczęście, a co nieszczęście i jakie podjąć działania zaradcze w sytuacji, gdy wiadomo, że należy się spodziewać czegoś złego. Można więc zapobiegać nieszczęściom. Po zapomniane rzeczy nie powinno się wracać do domu, ale jeśli już, przed wyjściem trzeba koniecznie na chwilę usiąść. Jeżeli mimo tych środków zaradczych coś złego się nam przytrafi, to wystarczy uznać, że po prostu za krótko siedzieliśmy. W przypadku przesądów za poczucie kontroli płacimy stosunkowo niską cenę. Sposoby zapewnienia sobie przychylności losu są proste, wymagają niskich nakładów energii. Należy tylko pamiętać, aby w konkretnej sytuacji coś zrobić lub zaopatrzyć się w stosowną rzecz. Skutki powinny być atrakcyjne i długotrwałe. Żeby mieć dużo pieniędzy, trzeba zwykle ciężko pracować. Już na samą myśl o tym można się zmęczyć. Istnieje jednak prostszy sposób osiągnięcia powodzenia w sprawach finansowych. Wystarczy włożyć łuskę wigilijnego karpia do portfela. Można wyobrażać sobie przyszłe zyski i to jest nagroda sama w sobie. Inny sposób na bogactwo wymaga jedynie pamiętania o tym, by nie stawiać torby na podłodze (pieniądze uciekają). Gwarancją powodzenia w każdej sferze życia jest zaopatrzenie się w czterolistną koniczynę, podkowę lub słonia z podniesioną trąbą. Nieszczęścia zaś pojawiają się, gdy rozbijemy lustro, rozsypiemy sól lub przejdziemy pod rozkraką. W takie przesądy łatwo uwierzyć, łatwo przekonać samego siebie, że się sprawdzają. Gdy się głębiej nad tym zastanowić, okazuje się, że kategorie szczęścia i nieszczęścia są bardzo pojemne. Szczęście to może być znalezienie pięciu złotych na ulicy, atrakcyjna oferta pracy, poznanie kogoś miłego. Podobnie rzecz się ma z nieszczęściem - może być nim równie dobrze strata (zguba) kluczy od mieszkania, guz na czole, zaspanie do pracy albo wypadek samochodowy. Jeśli więc ktoś chciałby poszukać „dowodu" na prawdziwość przesądów, nie będzie miał z tym większej trudności. Wystarczy odrobina dobrej woli, żeby zinterpretować to, co się nam przydarza, jako przejaw szczęścia lub nieszczęścia. Możemy też aktywnie, choć nie zdając sobie z tego sprawy, prowokować wystąpienie szczęśliwych bądź nieszczęśliwych wypadków. Jeśli w piątek trzynastego zdarza się więcej wypadków drogowych, to niekoniecznie dlatego, że mamy feralną datę. Na ulice tego dnia może bowiem wyjeżdżać więcej oczekujących nieszczęścia, spiętych i zdenerwowanych kierowców. Co dopiero mówić o siedmiu latach po rozbiciu lustra, w czasie których oczekujemy samych nieszczęść. Zwykle przesądy nie określają czasu, w jakim mają się sprawdzić, co ułatwia ich potwierdzanie.

Czy to możliwe, że w czasie przewidzianym na spełnienie się przepowiedni zdarzają się tylko szczęśliwe lub tylko nieszczęśliwe sytuacje? To raczej niemożliwe. Ale mamy specjalny sposób zbierania dowodów na prawdziwość swoich przekonań. Tak, by upewnić się, że mamy rację. Jeśli wierzymy w przesądy, jest wysoce prawdopodobne, że będziemy zwracać uwagę i pamiętać te zdarzenia, które je potwierdzają, a pomijać wszystko, co mogłoby im zaprzeczyć. Co z czarnymi kotami, które przebiegły komuś drogę i nic się nie stało? A co myśleć o kotach innej maści, które pojawiły się na drodze tuż przed nieszczęśliwym wypadkiem? Tych przypadków po prostu nie bierzemy pod uwagę.

Inną pułapką, w jaką możemy wpaść pod wpływem przesądów, jest tendencja do uproszczonego myślenia o przy-czynowości. Często stosujemy tu zasadę: jedna przyczyna - jeden skutek. Jeśli wierzymy w przesądy, to bez problemu przywołamy z pamięci i zastosujemy taki, który będzie odpowiedni w danej sytuacji. Przyczyna z przesądu stanie się jedyną i w zupełności wystarczającą. Jeśli w piątek trzynastego spotka nas coś przykrego, prawdopodobne jest, że poza feralną datą nie będziemy szukać innych przyczyn niepowodzenia.

Ciekawym typem przesądów są te, które mówią o konkretnych przyczynach konkretnych skutków. Takie przesądy istnieją obok wyjaśnień naukowych, stojąc z nimi w rażącej niekiedy sprzeczności. Lekarze łapią się za głowę, kiedy słyszą, że matka nie karmi dziecka z lewej piersi, żeby nie było leworęczne albo że dziecko ma brązowe znamię na skórze, bo matka w czasie ciąży przestraszyła się myszy. Przesądy tego rodzaju przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Te, które nazbyt grubo pokryły się patyną czasu, ewentualnie mogą zostać nieco zmienione, aby lepiej pasowały do obecnych warunków. Kiedyś przesąd mówił, że dzieci mają zeza, ponieważ matka w czasie ciąży zaglądała przez dziurkę od klucza. Wersja uwspółcześniona tego przesądu wiąże powstawanie zeza z robieniem zdjęć. Idea jest ta sama: i tu, i tu trzeba spoglądać przez mały otwór, przymykając jedno oko. Dlaczego naukowe wyjaśnienia tych zjawisk nie wpływają na przesądy. Otóż niektórzy mogą nie znać naukowych wyjaśnień. Inni je znają, lecz uznają za mniej przekonywujące niż przesądy. Na nic się zdadzą dane naukowe, jeśli u sąsiada wybuchł pożar, a potem urodziło mu się dziecko z czerwonym znamieniem na skórze. Dla tworzenia sądów często większe znaczenie mają pojedyncze przypadki niż statystyki.

Siła przesądu może również tkwić w jego budowie, która jest efektem heu-rystyki reprezentatywności w myśleniu o przyczynach i skutkach zdarzeń. Ta prosta reguła myślenia każe przypisywać skutkom przyczyny...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI