BRUKSELA SIĘ GNIEWA, PARYŻ POUCZA

Wstęp

Każde oczekiwanie zmiany wzbudza pewne nadzieje, ale i rozmaite lęki. Im bliższy jest moment integracji z Unią Europejską, tym bilans emocji z nią związanych wydaje się bardziej negatywny. Dlaczego tak się dzieje?

Każde oczekiwanie zmiany, zarówno w prywatnym życiu człowieka, jak i w życiu własnej grupy czy społeczności, do której należymy, wzbudza pewne nadzieje, ale i rozmaite lęki. Im bliżej tej zmiany, tym emocje są żywsze. Jedni koncentrują się na kosztach i trudnościach, inni patrzą na zmianę z nadzieją i optymizmem. Proces integracji międzynarodowej w ramach Unii Europejskiej stanowi nie tylko zapowiedź zmiany, ale uruchamia także proces porównań społecznych. Nic więc dziwnego, że wzbudza w nas żywe emocje. Im bliżej maja 2004, tym bilans emocji związanych z obecnością Polski w UE wydaje się bardziej negatywny.
Dlaczego tak się dzieje? Jedno z wyjaśnień psychologicznych jest takie, że widocznie wynik naszego porównywania się z innymi krajami (członkami UE), zarówno w sferze funkcjonowania instytucji, państwa i gospodarki, jak i w sferze kontaktów międzyludzkich, wypada dla nas niekorzystnie. Gdy jest się gorszym od pożądanego wzorca, zazwyczaj samoocena obniża się i pojawiają się negatywne emocje. Rzecz jednak w tym, że nie jest jasne, z kim naprawdę się porównujemy i jakich kryteriów używamy. Sądzę, że odwołujemy się do jakiegoś nieistniejącego realnie „przeciętnego Europejczyka”. Tymczasem Europejczycy i poszczególne kraje Unii poważnie różnią się między sobą, i to zarówno w zakresie funkcjonowania gospodarki i państwa, jak i podzielanych wartości, postaw i przekonań. Również nasze społeczeństwo nie jest monolitem: nie ma „jedności narodu” niemal w żadnej ważnej sprawie społecznej czy politycznej. Ale w międzynarodowych badaniach porównawczych operuje się danymi uśrednionymi, co koncentruje uwagę na zróżnicowaniu między krajami, a nie wewnątrz nich, oraz między „starą Europą” a Polską.

Przekonanie o jednolitości społeczeństwa Europy, o spójności UE, ma ważną konsekwencję psychologiczną: wzbudza lęk przed kontaktem z jednolitą całością, potężnym monolitem. Prawie pół wieku temu Donald Campbell zauważył, że grupy mogą być postrzegane jako spójne jedności lub raczej jako zbiory jednostek, tworzących większe całości. Zbiorowość (np. kraje UE) jest tym bardziej „spójną jednością”, im jednostki wchodzące w jej skład są bliżej siebie (w sensie fizycznym i psychologicznym), bardziej podobne i podzielają wspólny los. W ostatnich latach przeprowadzono serię badań wskazujących, że informacje dotyczące zbiorowości różniących się poziomem owej „spójnej jedności” są rozmaicie przetwarzane. O zbiorowościach bardziej jednorodnych myśli się podobnie jak o silnych osobach, przypisuje się im cechy, zamiary czy motywy wywierania wpływu. Następuje specyficzna antropomorfizacja tej całości, czego przejawem mogą by...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI