Bez piór jestem nikim

Otwarty dostęp

Wyobraźmy sobie osobę pewną siebie, przebojową i umiejącą postawić na swoim. Kogoś, kto lubi dominować. Sprawnie realizuje swoje cele, posuwając się niekiedy do manipulacji czy wymuszania czegoś na innych. Taka osoba łatwo odnajdzie się w polityce, mediach, wybije się w korporacyjnych strukturach. Może też zdominować swoich bliskich, jawiąc się jako bezkompromisowa głowa rodziny. Czy ktoś taki może nieść w sobie poczucie własnej wadliwości? Okazuje się, że tak.

Miłość warunkowa to zatrute jabłko

Poczucie własnej wartości rozwija się w nas przez całe życie, ale to przede wszystkim doświadczenia dzieciństwa kształtują podstawy tego, jak postrzegamy sami siebie. Do rozwoju zdrowej samooceny dzieci potrzebują bezwarunkowej miłości i adekwatnych granic. Miłość warunkowa, czyli sytuacje, w których dziecko czuje się kochane i akceptowane, tylko jeśli spełnia czyjeś oczekiwania, to zatrute jabłko. Z jednej strony dziecko uczy się, że zachowując się w określony sposób, może dostać miłość i uwagę. Z drugiej, że samo w sobie nie zasługuje na miłość.

POLECAMY

Powtarzające się doświadczenia tego rodzaju to jedna z dróg do rozwoju schematu wadliwości, który Jeffrey Young, twórca terapii schematu, opisuje jako silne wewnętrzne poczucie, że jest się kimś gorszym, wadliwym, uszkodzonym, niezasługującym na miłość. Kimś, kogo nie można pokochać, chyba że w jakiś sposób zapracuje sobie na miłość czy docenienie. Gdy schemat wadliwości zagości już w czyjejś psychice, zaczyna działać z destrukcyjną siłą. Każda sytuacja odsłonięcia się i pokazania swojego prawdziwego wnętrza zaczyna jawić się jako zagrożenie. A wobec zagrożenia reagujemy na któryś z uniwersalnych w królestwie zwierząt sposobów: uciekając, okazując uległość lub walcząc.

PREMIERA: 28 LUTY 2022

PRZEDSPRZEDAŻ OD 22 LUTEGO

Czy zdarza ci się myśleć, że jesteś człowiekiem w pewien sposób wybrakowanym i bezwartościowym? Czy wykazujesz przesadną wrażliwość na wszelkie formy krytyki, a zarazem czujesz skrępowanie, słysząc komplement lub pochwałę? Czy masz wrażenie, że większość ludzi radzi sobie z życiem lepiej niż ty?
 


Strategia pawia i rozdymki

Jak może wyglądać ktoś, kto nosi w sobie schemat wadliwości? Typowy obraz, jaki przychodzi nam do głowy, to ktoś smutny, wycofany, skulony w sobie. Taka osoba może unikać konfrontacji i oceny bądź też starać się być przesadnie miła i uprzejma, byleby tylko nie zostać odrzuconą. Ta wizja oddaje dwie pierwsze strategie: ucieczkę (skłonność do wycofywania się z sytuacji społecznych, szczególnie związanych z oceną czy konfrontacją) oraz uległość (chęć „kupienia” sobie czyjejś akceptacji przez spełnianie oczekiwań danej osoby). Nie mieści jednak w sobie trzeciej strategii: walki. Tu najbliższe jest wyobrażenie sobie pawia bądź rozdymki. W jaki sposób ma to pomóc w mierzeniu się ze schematem wadliwości? Wspaniałe upierzenie pawia i jego imponujący ogon jest przede wszystkim sygnałem dla samic: „Zobacz, jaki jestem wspaniały! Warto mieć ze mną potomstwo”. U osób stosujących tę strategię ekwiwalentem piór jest podkreślanie statusu – przyciągający wzrok ubiór, biżuteria, kolekcja dyplomów na ścianie bądź liczba followersów w mediach społecznościowych. Gdzie tu wadliwość? W czającym się z tyłu głowy przekonaniu „bez piór jestem nikim” – bez dyplomów na ścianie, świetnie skrojonej garsonki czy liczby lajków na wallu nie liczę się… Stosujące tę strategię osoby często nieświadomie rozszerzają ją na partnerów i dzieci. Partner ma być trofeum. Potomstwo – wizytówką. To prosta droga do przekazania schematu wadliwości dalej, bowiem traktowanie dziecka jak własnej wizytówki jest niczym innym jak warunkową miłością.

Strategia rozdymki jest inną formą walki ze schematem wadliwości. Rozdymki to niewielkich rozmiarów morskie ryby, które w obliczu zagrożenia błyskawicznie zmieniają się w najeżone kolcami kule. Sygnał jest jasny: „Umiem się bronić! Jeśli poczuję zagrożenie, nadziejesz się na moje kolce”. Takie osoby, chroniąc swoją kruchą samoocenę, błyskawicznie reagują kontratakiem, gdy tylko poczują się źle ocenione. Obwiniają, krytykują, wytykają błędy, przenosząc grę na połowę przeciwnika. Robią to tak szybko, że nierzadko trudno w ogóle zorientować się, co w ogóle miało miejsce. W jednej chwili pytam: „Kochanie, kupiłaś może pieczywo?”, a kilka sekund później przyparty do muru tłumaczę się z tego, że nie angażuję się w życie rodzinne i za rzadko wynoszę śmieci. To strategia charakterystyczna dla osób, które – spotykając się w dzieciństwie z krytyką i oskarżeniami – nauczyły się kojarzyć pytania z zarzutami, a te zaś z poczuciem zagrożenia. Na poziomie reakcji ciała strach i złość wyglądają dokładnie tak samo – w jednym i drugim przypadku oddech przyspiesza, ciśnienie krwi wzrasta, uwaga koncentruje się na zewnątrz. Kiedyś była to reakcja na krytykującego rodzica. Teraz takie same reakcje może wywoływać niewinne pytanie ze strony kogoś bliskiego. Odruch obronny jest tak szybki, że dzieje się poza świadomością. Pytanie staje się atakiem, zaś kontra naturalną odpowiedzią.

Wychodząc z pułapki schematu

Podsumujmy: doświadczanie miłości warunkowej w wielu przypadkach prowadzi do rozwoju schematu wadliwości, który na głębokim poziomie generuje poczucie bycia kimś gorszym i niezasługującym na miłość. To z kolei pociąga za sobą automatyczne, odruchowe i utrwalane przez lata reakcje: ucieczki od wywoływanego przez schemat cierpienia, uległości, aby „kupić” sobie w ten sposób czyjąś przychylność bądź skłonność do kontrataku – podkreślania statusu i pozycji czy też wytykania innym błędów i wad, byle tylko nie poczuć się kimś gorszym i niezasługującym. A to z kolei podtrzymuje zaklęty krąg schematu. Uciekając, uniknę bólu, ale nie nauczę się, że będąc sobą, też mogę być kochany. Ulegając, kupię sobie złudne poczucie bycia bezpiecznym w relacji, ale nie nauczę się szacunku do siebie, a na dodatek mogę jeszcze przyciągać osoby skłonne do nadużywania relacji i wpychające w poczucie wadliwości. Kontratakując, zyskam poczucie siły, ale zniechęcę do siebie ludzi. Czy da się to błędne koło przerwać?

Do niedawna podchodzono do tego sceptycznie. W ostatnim czasie pojawiły się jednak obiecujące wyniki wstępne z badań dotyczących zastosowania protokołu terapeutycznego łączącego dwa podejścia – terapię schematu oraz terapię akceptacji i zaangażowania. Kluczem do przełamania wzorca wydaje się przede wszystkim rozwijanie umiejętności rozpoznawania momentu, w którym schemat budzi się z uśpienia, uruchamiając jednocześnie odruch, by zachować się w któryś z nawykowych sposobów radzenia sobie z nim. Uchwycenie takiego momentu nie jest łatwe, ale możliwe. Pomoże obserwacja własnych emocji i zachowania, którą początkowo najprościej jest dokonać po fakcie. W przypadku osób reagujących walką – emocjonalnym sygnałem będzie złość, zaś przejawem w zachowaniu, które ma podkreślić własne kompetencje (wiedza, pozycja, doświadczenia), będzie krytykowanie drugiej strony czy odbijanie piłeczki. Posługując się metaforą – staramy się uchwycić moment, kiedy paw rozkłada ogon, zaś rozdymka zmienia się w kolczastą kulę. Skoro do tego doszło, to prawdopodobnie wrażliwa, głęboko skrywana część naszej osobowości poczuła się odrzucona i niezasługująca na miłość.

Umiejętność zidentyfikowania tego momentu to połowa sukcesu. Druga połowa to umiejętność dokonania wyboru i podjęcia działania niezgodnego z zapisanym w schemacie wzorcem. O ile samo rozpoznanie momentu aktywacji schematu jest trudne, przełamanie odruchowych reakcji stanowi jeszcze większe wyzwanie. Można to porównać do prób powstrzymania się od wyciągnięcia rąk, gdy potykamy się i upadamy na twarz. Tu również sprawdza się inżynieria wsteczna. Warto zacząć od refleksji po fakcie i odpowiedzenia sobie na trzy pytania: co sprawiło, że nasz schemat wadliwości obudził się z uśpienia? Jaka była nasza odruchowa reakcja (czyli metaforyczne wyciągnięcie rąk)? I wreszcie trzecie: w jaki inny, zdrowszy i bardziej zgodny z naszymi wartościami sposób możemy zareagować w takich sytuacjach? Takie przygotowanie pozwoli nam w którymś momencie zyskać możliwość dokonania wyboru – czy chcemy zareagować odruchowo, czy też spróbować alternatywy?

Model terapii schematu pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy stojące u podstaw nawykowych działań. Z kolei oręże pochodzące z warsztatu terapii akceptacji i zaangażowania pozwala zatrzymać się w odruchowym działaniu i dokonać wyboru. Protokół nadal jest badany, ale jest też dobra wiadomość: dzięki wydanej niedawno po polsku książce Wybrakowani, bezwartościowi, wadliwi. Zmień autodestrukcyjne przekonania dzięki technikom terapii schematów oraz ACT można spróbować samodzielnie zmienić zapisane w schematach wzorce. Tu i teraz.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI