Życie na kredyt... zaufania

Na temat Ja i mój rozwój

Trudno jest komuś zaufać, ale nie ufać nikomu nie sposób. Zaufanie zawsze wiąże się z ryzykiem, ale ten, kto nie potrafi go podjąć, ryzykuje, że straci wszystko. Człowiek ufny i człowiek podejrzliwy żyją w tym samym miejscu, ale w jakże odmiennym świecie. Obdarzać zaufaniem... Czy można dać więcej? Zaufanie jest pomostem, który prowadzi nas do ludzi. Dzięki niemu otrzymujemy pomoc, budujemy bliskość, więź, rodzi się nadzieja.

Erozja zaufania, wiek podejrzliwości, era nieufności – coraz częściej tak określamy czasy, w których żyjemy. Rozejrzyjmy się wokół. Wszędzie widać oznaki braku zaufania. Ogrodzone osiedla. Kraty w oknach. Alarmy, żaluzje anty[-]włamaniowe. Co najmniej trzy zamki w drzwiach. Na domach pojawiają się tabliczki „Obiekt chroniony”. Ich właściciele nikomu nie ufają. Osobiste komputery są strzeżone przez gwardię antywirusów, firewalle i wiele innych programów. Nie ufamy mediom, politykom, lekarzom, a nawet prawnikom – wszyscy dbają przecież tylko o własne interesy. A skoro tak, najlepiej postępować w myśl zasady: nie ufaj nikomu, wtedy na pewno nie zostaniesz zdradzony.

Czy to znaczy, że w XXI wieku nikomu nie możemy ufać? Powinniśmy ufać wyłącznie sobie? Ale czy można zaufać sobie, nie ufając nikomu innemu?

Nawet jeśli wydaje nam się, że tak, raczej nie jest to możliwe. Przecież codziennie udzielamy kredytu zaufania przeróżnym osobom, grupom i instytucjom. Ufamy przyjacielowi, któremu powierzamy tajemnice. Ufamy sąsiadowi, któremu oddajemy klucze do naszego mieszkania, gdy wyjeżdżamy na wakacje. Ufamy nauczycielowi, któremu powierzamy nasze dziecko. Ufamy bankierowi, któremu zlecamy zarządzanie naszymi pieniędzmi. A zatem ufamy..., ufamy..., wciąż, chcąc nie chcąc, ufamy...

Ufnie i z nadzieją patrzymy w przyszłość, choć przecież nie wiemy, co nam ona przyniesie...

Ufny zakład
Zaufanie wzbudza wielkie zainteresowanie specjalistów różnych dziedzin: psychologów, socjologów, politologów, ekonomistów, specjalistów od marketingu i zarządzania. I nic w tym dziwnego, stanowi bowiem podstawę efektywnego funkcjonowania osoby, rodziny, grup, zespołów, społeczności, organizacji, a nawet rządów.

POLECAMY

Zaufanie lub jego brak kształtuje relacje pomiędzy znajomymi, przyjaciółmi, członkami rodziny, sąsiadami, państwami. Wpływa na stosunki międzynarodowe, relacje pacjenta z lekarzem, terapeuty z pacjentem, rodzica z dzieckiem. Bez niego życie społeczne nie byłoby możliwe.

Już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku wybitny amerykański psycholog Julian Rotter zauważył, że jednym z najbardziej znaczących czynników, które warunkują prawidłowe funkcjonowanie grup społecznych, jest gotowość do zaufania innym. Zdefiniował on zaufanie jako oczekiwanie osoby lub grupy, że może polegać na słowie czy obietnicy innej osoby lub grupy.

Nie dotyczy ono jednak wyłącznie obietnicy i danego nam słowa. Według profesora Piotra Sztompki, socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, autora książki Zaufanie. Fundament społeczeństwa, z zaufaniem mamy do czynienia w sytuacjach, w których nie mamy pewności co do przyszłych działań innych ludzi. Mówiąc o zaufaniu, używa on metafory zakładu: „zaufanie jest zakładem podejmowanym na temat niepewnych, przyszłych działań innych ludzi”. Nigdy nie możemy być do końca pewni, czy druga osoba zachowa się tak, jak tego oczekujemy, jednak okazując zaufanie, zachowujemy się tak, jakbyśmy tę pewność mieli. Zaufanie jest zatem wyrazem wiary bądź przekonania, że druga osoba jest tego zaufania godna.

Jennifer Dunn z Michigan State University i Maurice Schweitzer z University of Pennsylvania podkreślają, że są dwa rodzaje zaufania, które różnią się ze względu na swoje źródło. Po pierwsze, może ono być wyrazem wiary, że człowiek jest z natury dobry i kierują nim dobre intencje. Jest to zaufanie uogólnione, które wynika z dyspozycji osobowościowych człowieka. Osoba ufna wierzy, że inni nie chcą jej skrzywdzić, że respektują prawa innych ludzi, że rzetelnie wypełniają powierzone im obowiązki. Po drugie, zaufanie może dotyczyć określonej osoby, grupy czy instytucji ze względu na ich pewne cechy. To rozróżnienie pokazuje, że zaufanie kształtują dwa elementy: z jednej strony ufność osoby, jej gotowość do polegania na słowie drugiej osoby, a z drugiej – oczekiwania odnośnie przyszłego zachowania osoby czy instytucji, którą obdarzamy zaufaniem.

Ryzykowna gra
Zaufanie interpersonalne zwykle bada się, stosując Trust Game, czyli Grę w zaufanie. Przeprowadźmy eksperyment, nawiązujący do tej „gry”. Uczestniczą w niej dwie osoby: Ty, czyli osoba ufająca, oraz druga osoba – niech to będzie Jan Kowalski – którą obdarzysz zaufaniem bądź nie. Wyobraź sobie, że należy rozdysponować pewną kwotę pieniędzy. Możesz sam zdecydować o podziale lub możesz przekazać tę decyzję Janowi. Jeżeli mu nie zaufasz, otrzymasz 100 złotych. Taką samą sumę otrzyma wtedy Jan. Możesz jednak mu zaufać. Wtedy pozwolisz mu podjąć decyzję o tym, ile sam otrzymasz pieniędzy. Jan może uszanować zaufanie, którym został obdarzony, albo nie – przy czym w drugim wypadku odniesie większą osobistą korzyść, a Ty nie dostaniesz nic.

Zgodnie z klasyczną teorią gier, Jan wybierze zachowanie samolubne, czyli takie, które zmaksymalizuje jego zysk. Czy w takim razie warto podejmować ryzyko i zaufać mu? Przecież i tak zapewne będzie się kierował własnym interesem. Mimo to, większość eksperymentów dotyczących zaufania pokazuje, że uczestnicy podejmują ryzyko obdarzenia zaufaniem drugiej osoby, a ta z kolei w większości przypadków wcale nie myśli wyłącznie o swoim interesie, ale honoruje zaufanie, którym ją obdarzono, docenia powierzony jej kredyt zaufania i zachowuje się w taki sposób, by go nie sprzeniewierzyć. Takie postępowanie może być wyrazem chęci odwzajemnienia zaufania, którym się zostało obdarzonym, albo po prostu wyrazem przestrzegania reguły fair play.

Uczestnicząc w „grze”, jaką jest obdarzanie innych zaufaniem, podejmujemy ryzyko. Bo czy możemy mieć całkowitą pewność, że wszyscy przestrzegają tej samej zasady co my? Kiedy ufamy, spada nasza czujność i jesteśmy mniej krytyczni. Zdajemy się na drugą osobę, zawierzając jej nasze sekrety, bezpieczeństwo, zdrowie. A to znaczy, że mamy wiele do stracenia – od pieniędzy lub czasu po dobre imię, a czasem nawet życie. Przecież druga strona może nie zachować się tak jak oczekujemy, może nas zawieść, zdradzić, wykorzystać.

Dlatego wielu z nas stosuje tzw. zasadę ograniczonego zaufania. I to nie tylko siadając za kierownicą samochodu...

Z mlekiem matki
Zgodnie z koncepcją rozwoju psychospołecznego, sformułowaną przez psychologa i psychoanalityka Erika Eriksona, zaufanie lub nieufność kształtuje się już we wczes[-]nym dzieciństwie. Już wtedy dziecko zmaga się z pierwszym kryzysem rozwojowym – ufać czy nie ufać? Jeśli ma do czynienia z osobami godnymi zaufania, czyli rodzicami wrażliwymi na jego potrzeby, w maluchu kształtuje się tzw. podstawowa ufność, która według Eriksona jest komponentem zdrowej osobowości. Uczy się polegać najpierw na matce, potem na innych. Ufa, że inni troszczą się o nie, że najbliższe otoczenie jest przyjazne, a świat – przewidywalny. Inaczej jednak dzieje się, jeśli podstawowe potrzeby dziecka nie są zaspokajane, rodzice nie dostarczają mu ciepła i nie pielęgnują bliskości.

Świat okazuje się nieprzyjazny i nieprzewidywalny, nie można mu ufać – w dziecku kształtuje się tzw. podstawowa nieufność. Pomyślne rozwiązanie kryzysu nie oznacza skrajnego i bezkrytycznego zaufania wobec świata, ale raczej osiągnięcie dynamicznej równowagi pomiędzy ufnością a nieufnością. Właściwa proporcja pomiędzy nimi sprawia, że w dziecku budzi się nadzieja – cnota, która pozwala wierzyć, że świat jest bezpieczny i że czeka nas w nim więcej dobrego niż złego.

Osoba wyposażona już w dzieciństwie w gotowość do zaufania nie ma powodu, by kierować się nadmierną i nieuzasadnioną ostrożnością. Pozytywne doświadczenia wyniesione z dzieciństwa, ciepło i czułość rodziców sprawiają, że taki ktoś wierzy, że ludzie są godni zaufania. Osoba ufna darzy zaufaniem innych, bo nie ma żadnego powodu, by im nie ufać. Przestanie ufać dopiero wtedy, kiedy pojawią się jasne dowody, że danej osobie nie należy ufać.

Osoba nieufna przypuszczalnie nie miała takich doświadczeń. Spot[-]kała się w najbliższym otoczeniu z nieufnością i nadużyciami zaufania. Zaczyna zatem swoje życie w zupełnie innym punkcie wyjścia niż osoba ufna. W jej mniemaniu, w kontakcie z innymi lepiej zachować ostrożność, nikomu nie ufać, dopóki ktoś nie dowiedzie, że jest osobą godną zaufania.

Ufni szczęściarze
Osoba ufna jest przekonana, że ludzie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI