Żyję po raz drugi

Wstęp

Niezwykła historia Leszka Bandacha - sportowca i psychologa, który stracił życie i odzyskał je.

Moje życie rozpoczęło się po raz drugi trzeciego kwietnia 1995 roku. Wracałem z kolegami z pucharu świata we florecie, który rozgrywany był w Budapeszcie. Zapadał zmierzch. Zmęczony trener jechał za szybko. „Zobacz, jak on jedzie. To się kiedyś źle skończy” – powiedziałem do siedzącego obok kolegi. Wziąłem od niego kasetę z piosenkami Marka Grechuty, nałożyłem słuchawki, przymknąłem oczy i zacząłem słuchać. Nagle błysk świateł i krzyk: „Chowajcie się!”. Najpierw była ciemność... A potem znalazłem się przed świetlistą bramą. W głębi czaiła się cienista przestrzeń. Czułem błogi spokój. Bez przeszłości i przyszłości. Tylko świadomość „ja”.
To była śmierć kliniczna. Wszyscy ludzie przeżywają ją podobnie. Niezależnie od kultury, w jakiej zostali wychowani, czy religii, jaką wyznają. Po jej przeżyciu stają się idealistami. Pisze o tym Raymond Moody w książce „Życie po życiu”. „Ile ja właściwie mam dzieci? A olimpiada już była? Nie? To dobrze” – takie były moje pierwsze słowa po odzyskaniu świadomości. Minęło już wiele tygodni od wypadku. Leżałem w pampersach, niezdolny do samodzielnego życia. Miałem stłuczenie pnia mózgu, ranę ciętą głowy w okolicy czołowej, pękniętą śledzionę, pęknięte jelito cienkie, złamanie otwarte kości piszczelowej i strzałkowej lewej nogi, złamany palec nogi prawej, zerwanie ścięgien prostowników prawej dłoni, krwotok do jamy otrzewnej, stłuczenie klatki piersiowej, obustronne zapalenie płuc (półtorej godziny czekałem na pomoc, leżąc w zimnie na polu). Straciłem 80 proc. zdrowia. Z mojej świadomości zostały wyparte wszystkie treści powypadkowe. Moja sprawność fizyczna przypominała sprawność niemowlaka. Wraz z regresją fizyczną pojawiła się regresja psychiczna. Zachowywałem się jak dzi...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI