Związek z furią w tle. Jak radzić sobie z negatywnymi emocjami w bliskiej relacji?

Psychologia i życie Otwarty dostęp

Furia, złość i gniew to przykre emocje, które okresowo pojawiają się nawet w bardzo udanych związkach. Czasami wiążemy się z ludźmi (albo sami jesteśmy takimi osobami), które w repertuarze swoich zachowań mają okresowe nadszarpywanie cudzych granic.

„Radzenie sobie z emocjami” to w dużej mierze umiejętne ustawianie granic zarówno tych w sobie, jak i wobec innych. W teorii prosta sprawa, bo wymagająca jedynie poszanowania cudzych i swoich uczuć. W praktyce, jeśli w dzieciństwie nie pokazano nam, jak umiejętnie tworzyć relacje i wyznaczać granice innym oraz trzymać je samemu, możemy mieć z granicami spory problem.

Co ciekawe, nie potrafiąc stawiać granic, zwykle mamy też problem z ich trzymaniem. Wiąże się to z tym, że łatwo nas zmanipulować i nadużywać, ale równocześnie my sami też możemy być przekraczający w swoich zachowaniach. Z granicami jest bowiem tak – kiedy ludzie przekraczają nasze, to przeważnie równocześnie my przekraczamy czyjeś (i swoje własne). Dlatego nierzadko w parach, u których pojawiają się wybuchy i liczne awantury, oboje partnerzy notorycznie siebie przekraczają, stając się jednego dnia katem, a drugiego ofiarą.

Dynamiki takich konfliktowych związków, choć namiętne, są jednak na tyle męczące, że z czasem prowadzą do rozpadu relacji. Ogromną wartością dla takich relacji jest nauczenie się tego, co szwankuje najbardziej, czyli poprawnej komunikacji i wyrażania swojej ekspresji w taki sposób, by równocześnie pozostać sobą w złości i nie ranić drugiej strony. 

Jak okiełznać furiacki związek – krok po kroku

Rozpoznanie własnej złości – stanowi zwykle początek pracy nad granicami w relacji. Co mnie denerwuje w związku? Kiedy staję się najbardziej agresywny/agresywna? Które zachowania partnera wytrącają mnie z rytmu? Czy moja furia to reakcja na konkretną sytuację, która miała miejsce w związku? A może to frustracja wynikająca z niepokojów lub niezaspokojonych potrzeb, które piętrzą się w naszej parze? Skrupulatne uświadomienie sobie przyczyn własnej złości jest najważniejszym krokiem w kierunku poradzenia sobie z nią. Często, kiedy człowiek zadaje sobie pytanie: „Co mnie tak zdenerwowało?”, pierwsza odpowiedź, która przychodzi mu do głowy, oscyluje wokół spraw trywialnych: bo nie pozmywał, bo się czepia, bo zawsze się długo szykuje przed wyjściem itp. 

Warto jednak poszukać głębiej przyczyn własnego rozdrażnienia, zadając sobie pytanie: Dlaczego to konkretne zachowanie tak mnie irytuje? Jak je intepretuję do swojego JA, czyli czemu je biorę tak mocno do siebie? Co ta sytuacja mówi o naszej znajomości? Warto poszukać głębiej przyczyn naszego rozdrażnienia i zahaczyć o globalne przekonania, jakie się wiążą z daną sytuacją. Innymi słowy: kiedy mąż drażni mnie tym, że nie sprząta po sobie naczyń, mogę spróbować zrozumieć szerszy kontekst i zobaczyć, że tak naprawdę problemem jest na przykład to, że całe życie czuję się pomijana i lekceważona, kiedy o coś proszę, niesłuchana, kiedy mówię o tym, co jest dla mnie ważne. A chciałabym wiedzieć, że jestem ważna, słyszana, że moje uczucia mają znaczenie dla kogoś, że ktoś widzi moje potrzeby – nawet te błahe jak porządek. 

Kiedy rozumiemy w sobie, co nas boli, jest łatwiej

Potrafiąc manifestować swoje niezadowolenie, z agresji wchodzimy na drogę konstruktywnej rozmowy, która opiera się na komunikowaniu swojego niezadowolenia z równoczesnym poszanowaniem uczuć partnera. Ten rodzaj dialogu jest wolny od napastliwych określeń, wyzwisk czy lawiny oskarżeń. Zamiast tego wiele w nim opisywania własnych odczuć i potrzeb, jakie zostały pominięte, zignorowane, porzucone.

POLECAMY

Dlatego właśnie tak ważne jest rozumienie, co nas denerwuje, bo wtedy dużo prościej jest nam otwarcie opisywać powody własnej frustracji i w sposób rzeczowy wyłuszczyć je drugiej stronie, dając jej przy okazji wskazówkę, czego nam brakuje, za czym tęsknimy, jaka rana się właśnie otworzyła w naszym sercu. Czasami porozmawianie o poczuciu nieważności samo w sobie już łagodzi napięcie. Sprowadza dialog do szczerego porozumienia, co możemy oboje zrobić, by w związku czuć się ważni, żyjąc równocześnie po swojemu, a nie pod dyktando potrzeb partnera. 

I tu drobna uwaga. Na ten rodzaj „kłótni”, czyli asertywnej, niefuriackiej, należy poświęcić trochę czasu. Nierzadko małżeńskie awantury są jak wybuchy – szybko, krótko, w pośpiechu, ale raniąc do żywego. Wybuch może trwać kwadrans, ale padają w nim słowa, które zapamiętujemy czasem na lata… Dużo lepsze jest wygospodarowanie sobie czasu na dłuższą rozmowę – bez krzyków, przezwisk, ale za to z merytorycznym kontekstem, z poświęceniem czasu na wyjaśnianie sobie tego, co boli, irytuje, jak się czujemy, kiedy partner/partnerka przekracza nasze granice i czego byśmy oczekiwali na przyszłość. 

Gdy awantura wisi w powietrzu

Nie zawsze mamy wokół siebie tyle przestrzeni, by móc usiąść przy stole i spokojnie przeanalizować, co nas wyprowadziło z równowagi. Wyobraźmy sobie wyprawę na wakacje – mąż, żona i teściowa podróżujący w jednym aucie. Teściowa siedzi obok, z przodu i cały czas coś mówi, opowiada, buzia jej się nie zamyka, nie można zebrać myśli, tyle tego szczebiotania wokół. Zmęczona tym słowotokiem żona siedzi z tyłu i złość w niej wzbiera. Chciałaby na całe gardło krzyknąć: „Proszę o ciszę!” w wersji mniej uprzejmej. Chciałaby też krzyknąć na męża: „No powiedzże jej coś, w końcu to Twoja matka!”. Za to siedzi i zagryza zęby, aż w końcu ni stąd, ni zowąd rzuca jakąś kąśliwą uwagę w stronę zdezorientowanego męża i awantura się rozkręca. Potem żałuje, że nie opanowała złości, ma do siebie żal, że nie wzięła się w garść, nie zacisnęła zębów i nie opanowała piętrzącej się w niej frustracji. Bo z powodu teściowej pokłóciła się z mężem, doprowadziła seniorkę do płaczu, a siebie do poczucia winy.

Nie warto dławić w sobie złości

Tylko czy o to chodzi w opanowaniu, żeby dławić swoją wzbierającą furię i robić dobrą minę do złej gry? Oczywiście nie. Złość jest pełnoprawną emocją, czyli może sobie kiełkować, wzbierać w nas z minuty na minutę. Nie jest to ani dziwne, ani złe, że czujemy narastającą falę złości – mamy do tego prawo. Ważne jest natomiast, aby nauczyć się opanowywać zachowania związane ze złością, tak aby ta emocja nie kontrolowała naszych działań i nie przeistaczała ich w agresję.

Opanowanie złości może obejmować pracę z technikami oddechowymi, spacery, gimnastykę, treningi relaksacyjne oraz asertywność. W samochodzie trudno nam będzie ćwiczyć, ale możemy założyć słuchawki ze spokojną muzyką i asertywnie poprosić o chwilę ciszy na odpoczynek podczas podróży. Możemy z poszanowaniem drugiej strony nakreślić granicę naszej wytrzymałości i wysłuchać potrzeb drugiej strony. Skuteczna asertywność nie oznacza, że powiemy: „Proszę o ciszę”, a ktoś nas każdorazowo będzie słuchał i spełniał nasze polecenia. Asertywność to pewne pole do dyskusji, otwartość na słuchanie argumentów drugiej strony, zadawanie sobie pytań, gotowość do poszukiwania kompromisów i rozwiązywania sporów z korzyścią dla wszystkich.

Para, w której obie strony są wyznawcami partnerstwa, będzie zawsze szła w kierunku asertywnego rozstrzygania konfliktów, bo tylko takie służą utrzymaniu równowagi w związku. Kiedy jedna ze stron jest tą bardziej impulsywną, a druga przyjmuje ciosy, w związek wkrada się przemoc i nadużywanie. 

Kiedy powiedzieć: „Dość”?

Jeśli w związku złość staje się emocją trudną do opanowania, warto rozważyć skorzystanie ze wsparcia psychoterapeutycznego. Terapeuta par może pomóc w identyfikowaniu i radzeniu sobie z narastającym konfliktem oraz w budowaniu zdrowych wzorców komunikacji.

Warto pamiętać, że każdy związek ma swoje wyzwania, a skuteczne radzenie sobie ze złością wymaga wysiłku i zaangażowania obojga partnerów. Cierpliwe budowanie zdrowej komunikacji i empatii w związku może przyczynić się do lepszego zarządzania własną złością i tworzenia związkowej harmonii równocześnie. Jeśli terapeuta widzi potencjał w pracy nad związkiem, warto dać sobie szansę. Natomiast należy powiedzieć STOP, jeśli mimo prób jesteśmy cały czas w poczuciu nadużycia, nieważności, zalęknieni i przerażeni kolejnymi pretensjami. Wtedy, kiedy złość sprawia, że zmanipulowani funkcjonujemy tylko tak, jak partner sobie życzy. Kiedy mamy poczucie, że nas już nie ma w relacji, jest tylko partner i jego potrzeby. 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI