Zrozumieć - jak to łatwo powiedzieć

Wstęp

Zrozumienie drugiego człowieka jest czymś bardzo złożonym - wiedzą o tym wszyscy, którzy nad tą sprawą kiedykolwiek się zastanawiali. Jest aktem holistycznym: somatycznym i intelektualnym, intuicyjnym i twórczym.

Zrozumienie nieodparcie kojarzy się z rozumem. Sugeruje, że akt ten jest głównie, jeśli nie wyłącznie, czynnością racjonalną i umysłową. Z drugiej strony jednak wszyscy, którzy nad tą sprawą kiedykolwiek się zastanawiali, wiedzą, że to nie jest całkiem tak. Że zrozumienie drugiego człowieka jest czymś bardziej złożonym. Nie dotyczy tylko procesów poznawczych, choć obszar ten wydaje się mieć największy udział w rozumieniu siebie nawzajem. Ujmując rzecz nieco ogólniej, rozumienie drugiej osoby jest aktem holistycznym: somatycznym i intelektualnym, intuicyjnym i twórczym. Możemy w tej sprawie badać pewne tropy, przydatne konstrukty, uwarunkowania, powiązania i intuicje. W swoich próbach rozumienia zjawisk ulotnych, zmiennych, nie do końca określonych i nie do końca oczywistych człowiek musiał stworzyć narzędzia w postaci pojęć. Niektóre z nich są użyteczne, gdy przyglądamy się kwestii: być rozumianym, rozumieć siebie i innych. Rozumienie kogoś, siebie czy doświadczenie bycia rozumianym przez drugą osobę jest wydarzeniem stopniowalnym, od zera do stanu doświadczanego jako „pełnia zrozumienia” (bycie w pełni rozumianym) – od „nie rozumiem go wcale”, poprzez jakieś stopnie rozumienia: trochę, wiele z tego, wszystko oprócz jednego itp., do „absolutnie i całkowicie go rozumiem”. Warto dodać, że zdarzają się tu zaskakujące, życiowe niespodzianki. Oto ktoś, kogo, jak mi się wydaje, w pełni i całkowicie rozumiem, robi coś nieprzewidywalnego z mojego punktu widzenia, coś, czego całkowicie nie rozumiem, co podważa moje dotychczasowe przekonanie o tym, że w pełni tego kogoś rozumiałam... Kwestionuję wtedy stopień mojego rozumienia tej osoby, wątpię w swoje zdolności rozumienia innych ludzi lub oskarżam tę osobę o oszustwo, czy też podejrzewam o zaburzenia psychiczne.
Gdy chodzi jednak o moje poczucie bycia rozumianym, jest ono również stopniowalne – ktoś mnie nie rozumie wcale, rozumie trochę albo rozumie totalnie. Niespodzianka w postaci zdarzenia, że oto ktoś tak wspaniale i w pełni mnie rozumiał i właśnie przestał mnie rozumieć, stanowi jedno z bardziej przykrych doświadczeń osobistych. Dlatego odrzucam tę osobę lub pozostaję w pewnym konflikcie poznawczym i emocjonalnym. Oscyluję między oskarżeniami pod jej adresem („Jak ty możesz tego nie rozumieć”, „Co z ciebie za przyjaciółka”) a wątpliwościami co do tego, czy coś nie zmieniło się po „mojej stronie”. Czy aby na pewno moje myślenie (uczucia, działanie) jest właściwe? Czy jest normalne? Czy ze mną wszystko w porządku?

W ten oto sposób doświadczeniu rozumienia i bycia zrozumianym nadajemy rangę lustra społecznego. Dla potwierdzenia siebie potrzebujemy potwierdzenia społecznego. Poczucie tożsamości i ciągłości możliwe jest wyłącznie w świecie, w którym są inni ludzie. Oznacza to, że izolacja jest nie tylko dolegliwą karą, ale też wtrąceniem w pustkę, w której istnieje niebezpieczeństwo rozproszenia tożsamości lub dewiacji o charakterze dziwaczności czy poważnej dysfunkcji psychicznej.
Przyjrzyjmy się temu, co to znaczy „rozumieć kogoś”. Spróbujmy spojrzeć na proces rozumienia innego człowieka jako na zdarzenie usytuowane na przecięciu pewnych osi. Proponuję zastosowanie osi nastawienia (postawy) wobec drugiej osoby, osi empatii, czyli podstawowej i ogólnej zdolności rozumienia drugiej osoby, osi własnego doświadczenia życiowego w obszarze istotnym dla rozumienia drugiej osoby, osi racjonalności i osi wartości oraz norm osobistych lub społecznych.
Postawa czy nastawienie do jakiegoś człowieka jest być może najistotniejszą osią i zmienną, gdy chodzi o rozumienie go. Od tej właśnie zmiennej zależy motywacja osoby, która zrozumie lub nie. Zrozumienie drugiego człowieka jest w oczywisty sposób funkcją motywacji (czyli pragnienia), by kogoś zrozumieć. Zdarza się, że z powodu niechętnego nastawienia albo okoliczności powodujących moją złość, urazę czy inne przykre emocje krążące wokół drugiej osoby – odcinam się od rozumienia jej. Nie chcę jej zrozumieć i może nawet obiecuję sobie, że „nigdy nie zechcę!”. Jeśli trudno mi jest uznać niechęć do tej osoby (np. jestem od niej zależna i równocześnie obawiam się jej albo nie akceptuję swojej niechęci z powodu norm, które nakazują mi pozytywne nastawienie do wszystkich ludzi w każdej sytuacji), prawdopodobnie zamienię moje „nie chcę jej zrozumieć” na „nie potrafię jej zrozumieć”. Ta konkluzja jest bez...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI