Zejść z linii ognia

Ja i mój rozwój Praktycznie

Tak jak do tanga, tak i do konfliktu trzeba dwojga. Nie sposób go przewidzieć ani uniknąć. Jak zatem każda ze stron może wyjść z niego cało?

Choćbyśmy się bardzo starali, to nie unikniemy konfliktów – otaczają nas zewsząd, mniejsze czy większe pojawiają się codziennie. Kłócimy się wtedy, gdy mamy powód, ale i wtedy, gdy zupełnie go brak. Tam, gdzie kończy się rozmowa, zaczyna się konflikt. Do jego wybuchu nie potrzeba wiele, czasem jedno słowo staje się iskrą zapalną.
Niektórzy za wszelką cenę unikają konfliktów i dążą do jak najszybszego ich wygaszenia, inni w konfliktach się lubują i potrafią je ciągnąć tygodniami, a nawet latami. Jest wreszcie trzecia grupa osób – one do konfliktu podchodzą rozważniej: potrafią się kłócić, gdy widzą powód, ale na siłę sporu nie szukają.

Konflikt dużo odbiera, ale nierzadko jeszcze więcej daje. Jest źródłem stresu, niepokoju, napięcia, a nawet paniki – to właśnie z negatywnymi uczuciami i konsekwencjami kojarzy nam się istota konfliktu. Jednak to, co na pozór wydaje się czymś negatywnym, może być źródłem satysfakcji, szansą na udowodnienie własnych racji, podniesienie samooceny, zbudowanie pozycji czy wizerunku. Dla wielu osób ten, kto wzbudza strach lub potrafi nieubłaganie prowadzić konflikt, staje się ikoną siły. Ale to pozory, bo konflikt, nawet umiejętnie prowadzony, prędzej czy później ujawnia swoją wyniszczającą moc – ci, którzy potrzebują negatywnych emocji, by udowodnić swoje racje i utrzymać swoje zdanie, szybko się wypalają, natomiast faktyczny problem, dla którego konflikt jest tylko zasłoną dymną, pozostaje.

Jak wulkan

Konflikt wymaga uczestnictwa przynajmniej dwóch osób lub grup, których potrzeby, oczekiwania, intencje są sprzeczne z oczekiwaniami, potrzebami, możliwościami drugiej strony. Tam, gdzie ścierają się różne interesy, potrzeby i oczekiwania, konflikt jest kwestią czasu. Choć wielu z nas w pierwszej chwili deklaruje chęć kompromisu, to w rzeczywistości mamy duży problem z osiągnięciem go, bo górę biorą przekonania, chęć realizacji własnych potrzeb i interesów, faktyczne nastawienie do drugiej osoby. Często za podtrzymywaniem konfliktu leży chęć utrzymania relacji, nawet trudnej i wykańczającej, ale dającej poczucie przynależności do danej grupy. Innym powodem bywa chęć zemsty, niszczenia drugiej strony. Konflikt często staje się jedynie narzędziem służącym do tego, by wygrać dla siebie zupełnie inne rzeczy niż te, które pozornie stanowią przedmiot sporu.

Zaczyna się różnie, ale w każdym konflikcie kluczową rolę odgrywają emocje – to stan frustracji i szereg związanych z nią napięć. Negatywna postawa w stosunku do danej osoby, choć początkowo zacierana, maskowana czy też odpychana, z czasem przybiera na sile. To czas pielęgnuje konflikt i potęguje jego siłę. Jeśli latami musimy walczyć z tym, co naprawdę czujemy i co przeżywamy, to wybuch konfliktu jest nie tylko nieunikniony, ale też jego skala i siła mogą być dla obu stron zaskoczeniem. Istotę takiego konfliktu trudno uchwycić, zrozumieć – nawet osobom, które w tym sporze tkwią.
Do takiej sytuacji dochodzi, gdy nie potrafimy zaakceptować zwyczajów, potrzeb, oczekiwań, nawyków, marzeń, poglądów drugiej osoby. Sama jej obecność sprawia, że czujemy się źle, ale pod presją otoczenia staramy się zachowywać poprawnie.

A jednak pod tą sztuczną poprawnością drz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI