Zaklinacze szaleństwa

Wstęp

„Zapiekanie” głowy w piecu i wyrywanie z niej tzw. kamienia szaleństwa, upuszczanie krwi i wirowanie pacjenta na obrotowym taborecie, leczenie wystrzałami armatnimi, pozostawianie chorego nocą na cmentarzu, na którym aktorzy udawali powstających z grobów nieboszczyków... To tylko niektóre ze stosowanych w przeszłości kuriozalnych metod leczenia chorób psychicznych.

W bajkach często występuje motyw „zaklęcia”, które sprowadza na jej bohatera lub zdejmuje z niego chorobę, na przykład szaleństwo. Zaklęcie jest słowem lub zdaniem mającym moc uzdrawiającą i trudno tu nie dostrzec analogii ze współczesnymi formami psychoterapii, które polegają na „wymianie słów”: rozmowie lub wysłuchiwaniu problemów pacjenta. Wiele wieków musiało upłynąć, nim nauka wypracowała taki „nieurazowy” model postępowania z ludźmi mającymi problemy psychiczne. Środki lecznicze, stosowane przez osoby z patentami akademickimi, polecane w dawnych traktatach lekarskich, niewiele różniły się w swej istocie od tortur lub w najlepszym przypadku od działania „na ślepo”. Wynikało to z faktu, że przez stulecia pod szyldem szaleństwa umieszczano wszelkie odchylenia od obowiązującego wzorca normalności. Do obszernego „wora” z tego rodzaju przypadłościami wrzucano wszystko – od zaburzeń osobowości i nerwic, poprzez psychozy, epilepsję i problemy natury neurologicznej, aż po upośledzenia umysłowe. Oczywiście, nie rozumiano różnorakich przyczyn zaburzeń psychicznych. Dlatego leczenie ich było zazwyczaj nieskuteczne.

Najprostszym i długo praktykowanym sposobem traktowania – a raczej pozbycia się – osób chorych psychicznie było ich wykluczenie bądź izolacja. W dawnych wiekach wyrzutkowie w łachmanach tułali się po gościńcach od miasta do miasta, wzbudzając w „spokojnych” obywatelach lęk i niechęć. Często ich wędrówka kończyła się w miejskim lochu, w którym z powodu głodu, chłodu, chorób i złego traktowania szybko umierali. Nieliczni „szczęśliwcy” trafiali do przytułków lub azyli. Instytucje specjalizujące się w przetrzymywaniu chorych psychicznie upowszechniły się dopiero w okresie oświecenia. O losie chorego decydowało pochodzenie, a raczej stan majątkowy jego rodziny. Niekiedy skutecznym wyjściem z kłopotu było ubezwłasnowolnienie chorego i areszt domowy. Symbolem takiego losu jest Joanna Szalona (1479-1555), nominalna królowa Kastylii i Aragonii, z rozkazu ojca zamknięta na prawie pół wieku w pałacu Tordesillas.

Wyrywanie kamienia szaleństwa

Od starożytności lekarze „leczyli”, a więc stosowali przeróżne środki fizyczne. Natomiast nie prowadzili „terapii”, traktując inne formy oddziaływania na chorych i zaburzonych (takie jak rozmowa, sugestia) jako magię lub czary, niegodne zawodu lekarskiego. Arsenał dawnych metod leczniczych niewiele różnił się od tego, co można zobaczyć w muzeum tortur. Na czele stało „panaceum” – czyli puszczanie krwi. Jeszcze dwa wieki temu w zakładach zamkniętych stosowano je regularnie, np. co rok. Poddawano temu zabiegowi wszystkich bez wyjątku pensjonariuszy równocześnie. Sięgano również po bardziej „wyrafinowane” metody, jak choćby wyrywanie obcęgami z głowy tzw. kamienia szaleństwa – w rzeczywistości prowadziło to do uszkodzenia kości czaszki. Z bardziej drastycznych metod wymienić można „zapiekanie” głowy chorego w piecu, wirowanie go na obrotowym taborecie (aż do wywołania krwotoku, który zazwyczaj towarzyszył takiemu zabiegowi). Podawano mu też różnego rodzaju medykamenty, wymiotne lub przeczyszczające, w najlepszym razie oparte na ziołach, często jednak mające w swym składzie szkodliwe ingrediencje, np. suszone odchody ludzi i zwierząt. W tym kontekście łagodne wydają się środki, jakie propagował prowansalski lekarz nazwiskiem Pierre Pomme (1735-1812), należące do szeroko pojętej hydroterapii. Były to kąpiele trwające całymi godzinami, a nawet dniami, długotrwałe moczenie nóg, picie dużych ilości płynów. Dzięki aplikowaniu takich kuracji Pomme stał się bardzo zamożny.

Chory na armacie

Pod koniec XVIII wieku zwrócono uwagę na to, że wobec niektórych objawów ch...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI