Zajrzeć w serce milenialsa. Rozmowa z Anną Bednarską, autorką powieści „Między pragnieniami”

Materiały PR

— Moi bohaterowie, pozamykani w sobie, poranieni, znajdują drogę do prawdziwego bycia z innymi ludźmi. — mówi Anna Bednarska, pisarka, której książka „Między pragnieniami” właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.

Czworo współlokatorów, cztery różne osobowości i style życia, a do tego mnóstwo sprzecznych emocji, skrywanych problemów i traum, z którymi każdy z bohaterów będzie musiał sobie poradzić na własny sposób – tak w największym skrócie można opisać Pani najnowszą książkę. Jak powstawał pomysł na „Pomiędzy pragnieniami”?

POLECAMY

Chciałam napisać o milenialsach – o towarzyszącej im presji próbowania i robienia wielu rzeczy naraz, intensywnego, choć czasami chaotycznego realizowania się zawodowego, i oczywiście o trudnościach w relacjach – choć świadomość psychologiczna jest w tym pokoleniu bardzo wysoka. Młodzi ludzie operują pojęciami psychologicznymi, umieją wiele rzeczy nazwać, ale mimo to we własnych emocjach i kontaktach z innymi ludźmi często się gubią. Oczywiście, nie dotyczy to każdego milenialsa, a jednocześnie dotyczy wielu osób ze starszych pokoleń.
Chciałam też wreszcie opowiedzieć historię o żalu z powodu nieudanego dzieciństwa i złych relacji z rodzicami. To dojmujący motyw, ale pozostający jakby w tle. Remigiusz pijący namiętnie ogromne ilości mleka, żeby w ten sposób zrekompensować sobie fakt, że nie był karmiony piersią i nie poświęcano mu dość uwagi, to przykład realizacji takiego żalu w praktyce.

Każda ze stworzonych przez Panią postaci jest bardzo realistycznie i wiarygodnie naszkicowana – czytając książkę, można niemal odnieść wrażenie, że zna się ludzi, o których Pani pisze. Szczególnie ciekawą postacią jest Natalia, wrażliwa, ale zablokowana w swoich lękach dziewczyna, która, borykając się z bezsennością, pielgrzymuje do gabinetów kolejnych lekarzy w nadziei na upragnioną receptę na tabletki nasenne. Opisując tę bohaterkę, sięgnęła Pani po doświadczenia własne lub kogoś ze swojego otoczenia?

Przede wszystkim bardzo dziękuję i cieszę się z takiego odbioru bohaterów „Między pragnieniami”. Natalia jest najbliższą mi postacią, ma ze mnie najwięcej – niekoniecznie ze mnie w tej chwili, ale kiedyś na pewno. Historia jej ogromnej determinacji w zdobywaniu leków nasennych jest wytworem mojej wyobraźni, ale samo doświadczenie bezsenności – choć nie tak intensywnej i długotrwałej jak u mojej bohaterki – jest mi bliskie. Niemoc, którą się czuje, gdy nie można spać, stres, który się pojawia wieczorem i nasila wraz ze zbliżającą się porą położenia się do łóżka – można powiedzieć, że wszystko to przydarzyło mi się kiedyś i dlatego łatwo było mi się wczuć w to, co przeżywa Natalia.

Ale ona jest w ogóle bardzo zdeterminowana. Widać to w co najmniej jeszcze jednej kwestii – bronienia dzieci przed patologicznymi zachowaniami ze strony rodziców, co sprowadza na nią kłopoty. Działa więc w nie najlepszy dla siebie sposób, nie wiedząc dlaczego to robi. Ten problem dotyczy wielu ludzi, dotyczył również mnie. Przychodzi jednak moment w życiu, gdy warto sobie zadać pytanie: co nas pcha, co nas napędza? Oczywiście, nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że wszystko ma swoje źródło w dzieciństwie, i jeśli nawet nasze poszukiwania się tam nie zaczną, to na pewno tam się skończą (śmiech).

Układ, jaki wytworzyli między sobą bohaterowie pani książki, z jednej strony przebywając ze sobą na co dzień, z drugiej – nie wiedząc o sobie w zasadzie nic, wydaje mi się trafną metaforą dzisiejszych międzyludzkich relacji. Czy to nie jest przypadłość charakterystyczna dla naszych czasów – epatujemy swoim życiem osobistym na portalach społecznościowych, jednocześnie bojąc się jak ognia nawiązywania prawdziwych, opartych na szczerości relacji?

Tak, mam wrażenie, że wizerunek stał się czymś niezwykle ważnym, a kreowanie go dla wielu ludzi odbywa się nieustannie. Wizerunek to odpowiedź na pytanie, jak byśmy chcieli być widziani przez innych. Życie ustawione pod takie dyktando jest zamachem na siebie. Może się sprawdzić na Instagramie i czasami w pracy, ale jeśli funkcjonujemy w jakiejś permanentnej fikcji i niezgodzie ze sobą, to nie możemy stworzyć niczego autentycznego w relacjach z innymi.
A ponieważ te są ryzykowne, i sama szczerość jest ryzykowna, trzeba odwagi, by stanąć przed innym człowiekiem ze swoimi słabościami i lękami, zwierzyć się, zawierzyć. Zatem względnie łatwo jest zajmować się swoim wizerunkiem i kontrolować go, tak jak łatwiej jest randkować przez internet, bo taką relację też można kontrolować – niż być autentycznym dla siebie i innych.
Moi bohaterowie, pozamykani w sobie, poranieni, znajdują drogę do prawdziwego bycia z innymi ludźmi. I choć na początku jest to dla nich bardzo trudne, ostatecznie doświadczają ulgi.

„Czasami mam wrażenie, że dzieciństwo to coś, co nas oblepia. Jak błoto” – mówi jeden z bohaterów. Będąc dorosłymi (przynajmniej według metryki) ludźmi, stworzeni przez Panią bohaterowie wciąż nie potrafią ułożyć sobie stosunków z najbliższymi, tkwiąc w sieci toksycznych oczekiwań, niezrealizowanych pragnień i niewypowiedzianych pretensji. To problem, który dotyka chyba każdego z bohaterów „Między pragnieniami”. Nie da się budować prawdziwie spełnionego, dorosłego życia, gdy relacje z rodzicami szwankują?

Myślę, że nie da się wtedy, gdy nie załatwi się tych spraw nie tyle z rodzicami, co ze sobą. Odcięcie pępowiny oznacza urealnienie rodziców i odsunięcie ich od swojego życia na bezpieczną odległość. Ich potrzeby nie są naszymi, ich życie nie jest naszym życiem. Niby proste, a widzę wokół, jak wiele czasu i wysiłku kosztuje uświadomienie sobie, co jest nie tak w relacji, a później podjęcie próby zrobienia czegoś z tym. W idealnym świecie byłaby to szczera rozmowa, ale rodzice nierzadko nie chcą bądź nie są w stanie przyjąć faktu, że z ich strony coś było nie tak. Pozostaje więc zdrowe zdystansowanie się. Powiedzenie „nie”, czasami niestety tylko we własnej głowie. Dopuszczenie do siebie różnych emocji i zaakceptowanie ich. Wtedy życie staje się na pewno lepsze, szczęśliwsze. Ale czy może być w stu procentach spełnione, gdy relacja z rodzicami była trudna? Praca, którą trzeba włożyć w naprawienie szkód, może trwać całe życie. Deficyty z dzieciństwa to takie rany, które wyjątkowo trudno zabliźnić. Dlatego to wspaniałe, że współcześni trzydziestolatkowie i młodsze pokolenia nie boją się korzystać z psychoterapii, by dojść do ładu z sobą i dzięki temu zapewnić swoim dzieciom lepsze warunki do rozwoju. Psychoterapia stała się naturalnym elementem życia i to jest nie do przecenienia. Sam fakt, że wiemy, co nami kieruje, zmienia życie. Ale psychoterapia często oferuje znacznie więcej niż otwarcie oczu – nowe umiejętności i nowe przekonania.

Nowe umiejętności i nowe przekonania bohaterowie „Między pragnieniami” zyskują także za sprawą przypadkowych spotkań z innymi ludźmi. W tej fabule drogi wszystkich postaci nieustannie się przecinają, wciągając czytelnika w plątaninę emocji, ale też udowadniając, że otwierając się na takie nieoczekiwane spotkania, dajemy sobie szansę na znalezienie kogoś, kto stanie się dla nas ważny i cenny. Wierzy Pani w to, że prawdziwe szczęście można znaleźć tylko między innymi ludźmi?

W jednym z odcinków wybitnego serialu BBC „Fleabag”, doświadczona życiowo i zawodowo kobieta mówi do głównej bohaterki, która przeżywszy wiele rozczarowań przyznaje, że nie pała miłością do ludzi, mniej więcej coś takiego: „Ale ludzie to wszystko, co mamy”. Mogę się pod tymi słowami podpisać obiema rękami, choć kiedyś też myślałam, że można żyć „niezależnie” od innych. Ale to, co wydawało mi się siłą, było słabością. Siła tkwi w byciu blisko ludzi, wzajemnym inspirowaniu się i wspieraniu. To drugi człowiek może nam otworzyć oczy, realnie pomóc, dodać sił. Są tylko ludzie – po prostu.

Ogromną zaletą „Między pragnieniami”, poza wiarygodnymi postaciami, jest język – np. w dialogach, które są bardzo żywe, tchnące autentycznością, idealnie dopasowane do bohaterów. Zdarza się pani podsłuchiwać rozmowy obcych ludzi i przenosić je na karty książki?

Bardzo mi miło, że Pani tak uważa. Podsłuchuję i obserwuję ludzi często, ale bardzo rzadko posiłkuję się tym przy tworzeniu dialogów. Pisząc, staram się wczuć w bohaterów, myśleć, co i jak mogliby powiedzieć w danej sytuacji. I za tym idę. Dla mnie ważne jest to, żeby dialogi brzmiały naturalnie, a kiedy się da, również atrakcyjnie, ale nie kosztem wiarygodności. Unikam wielkich słów i bardzo „grzecznościowych” wypowiedzi, bo ludzie tak po prostu nie mówią.

A czy w sylwetkach bohaterów „Między pragnieniami” zawarła Pani jakieś cechy, które dostrzega Pani u swoich znajomych czy przyjaciół? Jest szansa, że ktoś rozpozna siebie w jakiejś postaci?

Natalia, jak wspomniałam, to w pewnym sensie ja, na wcześniejszym etapie życia. Zresztą w każdej powieści na pewno można znaleźć jakąś wersję lub część mnie. Natomiast już niekoniecznie innych, co nie znaczy, że nie inspirują mnie losy osób, które znam, i tych inspiracji nie wplatam w książki. Ale to są, powiedziałabym, małe cegiełki, a nie bloczyska.
Dla mnie w pisaniu wspaniałe jest to, że można budować nową rzeczywistość, bez specjalnych ograniczeń. Stwarzać ludzi, którzy w jakimś sensie będą żyć, będą prawdziwi, a w każdym razie tak jako czytelniczki i czytelnicy będziemy ich odbierać. To daje przyjemność eksplorowania tego, co niekoniecznie jest nam znane z pierwszej ręki.

Pani najnowszą powieść można czytać jako wciągającą, bardzo sprawnie opowiedzianą literaturę obyczajową, ale jest w niej coś jeszcze. Mam wrażenie, że chciała Pani skłonić czytelnika do tego, by przejrzał się jak w lustrze w historii Natalii, Niny, Remigiusza i Bartka, a potem spróbował spojrzeć z dystansu na własne lęki, nawarstwione w głowie ograniczenia i uprzedzenia, które powodują, że tak wiele z nas zamyka się w sobie, obawiając się zranienia czy odrzucenia...

To wspaniałe, że tak Pani widzi moją powieść! Zależy mi, by poza rozrywką książka dawała coś więcej, zachęcała do jakiejś zmiany, do pomyślenia o swoim życiu. Wierzę, że wszyscy możemy być szczęśliwsi, bardziej spełnieni i świadomi tego, co się dzieje z nami i w naszym życiu. Pierwszy krok ku temu jest trudny, kolejne też nie najłatwiejsze, ale warto podjąć walkę o to, by nie kierował nami strach i duchy przeszłości. Ja siadam do pisania i w zasadzie mogę wszystko – ukształtować rzeczywistość, kierując się tym, co mi przyjdzie do głowy. I trochę tak samo jest z naszymi głowami – pewnie nie możemy zrobić z nimi wszystkiego, ale całkiem sporo. „Między pragnieniami” to opowieść o otwieraniu się na takie zmiany.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI