O kanarkach w kopalni i sposobach na jesień w domu

Polecane artykuły

O tym, że wszyscy jesteśmy neuroróżnorodni i dlaczego warto słuchać zmysłów szczególnie we własnym domu, rozmawiamy z dr Joanną Jurgą, neuroarchitektką, współautorką raportu Otodom „Szczęśliwy dom. Emocje na kwadracie”, który bada dobrostan mieszkaniowy Polek i Polaków, uwzględniając potrzeby osób neuroatypowych.

Choć nie każdy z nas ją lubi, jesień to dobry czas na zatrzymanie się. Pozostanie w domu, wyhamowanie w pędzie codzienności. Jest coś takiego jak cykliczność życia i dobrze jest być z nią w zgodzie. Dlaczego?

Już powoli wchodzimy w ciemność, mrok i to dobry czas, by zwolnić tempo i zadbać o regenerację. Wtedy łatwiej nam odrodzić się na wiosnę. Zapominamy o cykliczności, a to jest przecież superważne. Człowiek to istota biologiczna, a to oznacza, że  funkcjonowanie w zgodzie z naturą powinno stanowić centrum naszego życia na co dzień. Ten czas jesienno-zimowy jest nam bardzo potrzebny. Nam i naszym domom. Dlatego apeluję, zamknięci w czterech kątach, dajmy sobie kilka chwil na refleksję nad tym, czy miejsce, w którym mieszkamy, to przestrzeń wspierająca w rozwijaniu pasji i odczuwaniu szczęścia, czy jest naszym szałasem na hałas i azylem. Jeśli nie, to może być najlepszy moment na zmiany i pomogą Wam w tym zmysły, paradoksalnie inne niż wzrok. 

Okazuje się, że zmysły, zwłaszcza te zapomniane, mniej wykorzystywane, nieoczywiste pomagają tworzyć przestrzeń do życia szczęśliwego. 

Tak. Jednak na chwilę zapomnijmy, że widzimy. Zamknijmy oczy i przejdźmy się po mieszkaniu czy domu na boso, wsłuchując się w dźwięki wewnątrz i za oknami, dotykając mebli i faktur. Sprawdźcie, jak czujecie swoje domy od ergonomii, po tkaniny, zapachy i dźwięki. Dzięki takim praktykom odkryjemy na nowo miejsce, w jakim żyjemy, i możemy wprowadzić drobne zmiany, by nasz dobrostan mieszkaniowy był dużo lepszy niż wcześniej. Często mówię, że żyjemy w epoce okulocentryzmu, ma być nowocześnie i pięknie według powszechnie przyjętych kanonów, a estetyka dominuje nad funkcjonalnością. Wybieramy miejsca, które nie spełniają naszych potrzeb. Warto na przykład sprawdzić usytuowanie budynku, czy zapewni odpowiednią dawkę światła słonecznego w ciągu dnia i umożliwi skuteczne wietrzenie pomieszczeń. Dla wielu z nas ważna może być bliskość zieleni czy otoczenie przyjazne zwierzętom. Dlaczego? Choćby z najnowszego badania “Szczęśliwy dom” wynika, że aż 7 na 10 osób mieszka z pupilem. Czworonogi stają się pełnoprawnymi domownikami, których potrzeby uwzględniamy i przy wyborze miejsc do życia i w samej aranżacji wnętrz. 

Skoro mowa o zwierzętach, wiemy, że czasami pełnią one rolę terapeutyczną. Szczególnie czworonogi, z jakimi mieszkamy są domownikami, dla których tworzymy wspólną przestrzeń. Jaki mogą mieć wpływ na nasz nastrój, odpoczynek, poczucie szczęścia w miejscu zamieszkania i dobrostan?

Psy i koty, zwierzęta, które oswoiliśmy na własne potrzeby, są teraz naszymi współtowarzyszami. Stały się elementem naszych siedlisk. Pełnią funkcje towarzyszące i chronią nasze zdrowie psychiczne. Jesteśmy odpowiedzialni za istoty, które pomagają nam zachować rytm dobry choćby dzięki regularnym spacerom. Często prowokują do tego, by wchodzić w relacje z sąsiadami i okazuje się, że nasze otoczenie przestaje być anonimowe. 
 

fot. Patrycja Tatałaj


To zbawienne szczególnie dla osób, które z natury są introwertyczne i mogą mieć kłopot z oswajaniem przestrzeni na zewnątrz i tworzeniem kontaktów i więzi z innymi ludźmi. 

To jedno. Ale zdecydowana większość z nas, jak nie wszyscy, jest w pewnym stopniu neuroróżnorodna, co oznacza różne reagowanie na te same bodźce. Wiemy, że mierzenie się z przebodźcowaniem to problem cywilizacyjny. Otodom w swoim badaniu sprawdził, jak radzą sobie osoby neuroatypowe w wybranych sytuacjach we własnych domach czy mieszkaniach. I co się okazało? Odsetek takich osób odczuwających zbyt duże natężenie bodźcami jest aż dwu- lub trzykrotnie wyższy niż w przypadku reszty badanych. Na przykład aż 61% neuroatypowych, mierzy się ze zmęczeniem dźwiękami dobiegającymi do domu z zewnątrz. Odczuwają też znacznie częściej niż pozostali badani rozdrażnienie intensywnością czy rodzajem oświetlenia. 

To ważne informacje dla nas, bo możemy tak zmienić wystrój mieszkania, by zmniejszyć negatywne bodźce, ale są to także istotne dane dla deweloperów, którzy mogą budować inaczej niż dotychczas, z uwzględnieniem zasad tworzenia osiedli inkluzywnych i przyjaznych różnym grupom mieszkańców. Wszyscy przecież potrzebujemy bezpiecznych i komfortowych przestrzeni do życia, które będą nam dostarczać optymalnych dawek bodźców tak, by sprzyjało to zarówno regeneracji, na przykład odpowiednia ilość snu, pracy w skupieniu czy interakcjom z otoczeniem w postaci spacerów, zakupów, rozmów z sąsiadami. Warto być bardziej świadomym swoich potrzeb już na etapie poszukiwania czy zmiany mieszkania, aby wybór był zwyczajnie bardziej przemyślany i finalnie właściwy. 

Czyli neuroatypowi są jak kanarki w kopalni?

Tak często określam tę grupę osób, które odbierają bodźce z otoczenia mocniej niż inni i tak jak kanarki w kopalniach ostrzegały przed zbyt wysokim stężeniem metanu, to neuroatypowi intuicyjnie wskazują nam, że z jakąś przestrzenią jest głęboko coś nie tak. Nie wytrzymają na przykład w miejscu, które jest zbyt głośne, rozedrgane i przesycone kolorami. Tam, gdzie jest zbyt duże nasycenie wszystkiego. Gdyby wsłuchać się w to, co mówią nam osoby neuroatypowe przy projektowaniu miast i osiedli, nie byłoby wszędzie wielkoformatowych reklam zmieniających się co miesiąc, ponieważ działają one negatywnie na ludzi z nadwrażliwością na kolory oraz z zaburzoną orientacją w przestrzeni. Dla osób z nadwrażliwością dźwiękową, dla których hałas stanowi dosłownie ból fizyczny, istotne byłoby zastosowanie cichego betonu czy cichych szyn oraz tam, gdzie się da, musi być zielono. Naprawdę dobrze jest obsadzać wszystko, co się da - elewacje i dachy budynków - ponieważ rośliny to zarówno mniej kurzu, hałasu, jak i niższa temperatura w cieniu. Zapewniają też schronienie dla innych istot. Poza tym drzewa, krzewy, trawniki, parki i skwerki to realna korzyść dla wszystkich, a dla neuroatypowych terapeutyczna zieleń oraz miejsce, gdzie mogą spacerować ze swoimi czworonogami i wreszcie miejsce relacji sąsiedzkich. Na szczęście jest coraz więcej ciekawych rozwiązań wprowadzanych w polskich miastach i miasteczkach, ale nadal mamy tutaj lekcje do odrobienia. Warto choćby spojrzeć na Skandynawię, gdzie hałas wygłuszony jest roślinnością, ławki stawiane są nie wzdłuż alejki, ale wokół zakątków piknikowych, w budynkach mieszkalnych 30% to przestrzeń wspólna z sauną, świetlicą czy współdzieloną kuchnią. Wspólne ciągi komunikacyjne jak klatki schodowe nie muszą być przecież ciemne i opresyjne. Przeciwnie. Mogą być jasne, zadbane i zachęcające do korzystania ze schodów, co realnie jest dla nas zdrowsze. Spojrzenie na Północ daje nam cały program rozwiązań w i wokół budynków. 

Co sprawia, że czujemy szczęście?

Zieleń, światło, spokój i poczucie wspólnoty. We wspomnianych badaniach Otodom to ekologia, czyli tereny zielone, brak hałasu i czystość powietrza, była wskazywana jako najważniejszy czynnik szczęścia w okolicy w miejscu zamieszkania zarówno przez osoby neuroatypowe, jak i ogół badanych. I tutaj znowu wkraczają zmysły. Chcemy czuć i widzieć wokół siebie namiastkę natury, otaczać się naturalnymi materiałami, zniwelować zbędne dźwięki. Zmysłów nie oszukasz i to one odpowiadają za Twój dobrostan. 

A jak dbać o ten dobrostan w domu jesienią, kiedy częściej będziemy wewnątrz niż na zewnątrz?

Jesteśmy nierozerwalnie związani ze słońcem, dlatego dbajmy o to, aby odsłaniać rano okna, wystawmy w ciągu dnia twarz do słońca, to lepsze niż kolejna kawa, a wieczorami sięgnijmy do atawistycznej potrzeby ciepłego światła, zapalmy w kominku, jeśli mamy taką możliwość lub stwórzmy przytulny nastrój dzięki  świecom. Świetnie sprawdzi się aromaterapia, osobiście jestem też fanką kadzideł. Dobrze jest również wprowadzić do domu rośliny i otulić się naturalnymi tkaninami w postaci pledów czy dywanu. 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI