Wyścigi poza świadomością

Wstęp

Czy przewidywanie przyszłości jest możliwe? Tak. Ludzie to potrafią. I nie ma to nic wspólnego z astrologią, wróżeniem z fusów czy zwierzęcych wnętrzności. Odpowiednio wytrenowany mózg reaguje na bodźce, zanim świadomie je „przetrawi”. Na przykład mózg kierowcy bolidu Formuły 1 wie, co się zdarzy, zanim ów kierowca w pełni to dostrzeże.

Jest ciepłe niedzielne popołudnie. Z bólem karku i uczuciem sporego zmęczenia wracam z toru kartingowego. W samochodowym radiu słyszę komentarze o zakończonym właśnie Grand Prix Węgier. Zwyciężył Hamilton, Kubica w swoim jubileuszowym starcie w F1 był trzynasty. W trakcie wyścigu do szpitala w stanie ciężkim trafił Brazylijczyk Felipe Massa. Jego wypadek był zdumiewający. Na łagodnym zakręcie kierowca nagle zjechał na trawę, a następnie, nie wykonując najmniejszego manewru, uderzył w barierę. – Czy Massa podczas jazdy stracił przytomność? – pyta radiowy komentator.
Niewykluczone – myślę. Skoro ja jestem solidnie zmęczony po 20 minutach jazdy gokartem, który ze swoim 6-konnym silniczkiem osiąga maksymalną prędkość 60 km na godzinę, to co dzieje się z kierowcą prowadzącym przez półtorej godziny 800-konną bestię, rozpędzającą się do ponad 300 km/h? W jaki sposób jego organizm wytrzymuje długotrwałe przeciążenia? Co sprawia, że jego mózg nie tylko radzi sobie z ekstremalnymi warunkami, ale również jest w stanie prowadzić walkę z rywalami i wygrywać? Czy przy takich prędkościach percepcja nie zostaje zakłócona?
Moje rozważania przerywa głośny dźwięk klaksonu. Wymusiłem pierwszeństwo na podporządkowanej...

420 kilogramów na zakręcie

Do elitarnego kręgu posiadaczy superlicencji na starty w najszybszych wyścigach świata należy tylko kilkudziesięciu kierowców na świecie, a każdy z nich pilnie strzeże sekretów swojej skuteczności. Skuteczności starannie rozwijanej i wspomaganej – zespoły F1 prowadzą specjalne programy treningowe, których szczegóły oraz wyniki są tajemnicą.
Jednym z podstawowych problemów, z którymi organizm kierowcy musi sobie radzić, są częste i długotrwałe przeciążenia. Przeciążenie jest stanem, w jakim znajduje się ciało poddane działaniu sił zewnętrznych innych niż siła grawitacji. Wypadkowa tych sił powoduje przyspieszenie różniące się od wynikającego z przyciągania ziemskiego. Standardowo przeciążenie wyrażane jest jako wielokrotność przyspieszenia ziemskiego (równego 1g). Podczas jazdy bolidem F1 kierowca poddawany jest przeciążeniom różnej wielkości. W trakcie przyspieszania jest to zazwyczaj 2g, podczas hamowania około 5g, natomiast na zakrętach od 4 do 6g.
W praktyce przeciążenie wiąże się ze zmianą odczuwanego ciężaru ciała. Kierowca F1 ważący w normalnych warunkach 70 kilogramów, podczas zakrętu czuje się sześciokrotnie cięższy (420 kg!), a każdy jego ruch wymaga odpowiednio większej siły. Podczas trwającego około 90 sekund okrążenia toru, kierowca pokonuje zazwyczaj kilkanaście zakrętów, podobna jest również liczba przyspieszeń i hamowań. A w wyścigu jest zwykle 50-60 okrążeń...
Badania reakcji człowieka na przeciążenia zapoczątkowano we Francji w latach 20. ubiegłego wieku. Dotyczyły one pilotów i miały na celu ustalenie, jakie cechy fizyczne i psychiczne predestynują do wykonywania tego zawodu. Już w 1924 roku ustalono, że rzadziej z powodu przeciążeń tracą świadomość ludzie o wysokim ciśnieniu tętniczym. Dowiedziono przy tym, że przyczyną omdleń jest chwilowe niedokrwienie mózgu.
U dorosłego człowieka serce oddalone jest od mózgu o 35–45 cm. Gdy na pilota działa przyspieszenie 6g, krew w jego organizmie staje się 6 razy cięższa. Jeśli mamy do czynienia z dodatnim przeciążeniem pionowym (start samolotu lub katapultowanie) ma miejsce zjawisko, które można przedstawić jako sześciokrotne wydłużenie się drogi, którą krew musi przebyć, aby dotrzeć od serca do mózgu (210–270 cm). W takich warunkach zaopatrywanie mózgu w tlen i glukozę staje się dla serca kolosalnym wysiłkiem. Sprawę pogarsza fakt, że krew, która powinna wracać do serca z dolnych części organizmu, zaczyna tam zalegać, a serce odczuwa jej niedobór. Na szczęście natura wyposażyła nas w swego rodzaju system awaryjny – gdy ciśnienie krwi w tętnicy szyjnej obniża się, następuje skurcz naczyń krwionośnych. Zwiększa to ciśnienie krwi i ułatwia pracę sercu (wykonującemu w tym momencie około 200 uderzeń na minutę), by mogło poradzić sobie przez kilkanaście minut z przeciążeniami nieprzekraczającymi 3g. Niestety, powyżej tej wartości skuteczność systemu awaryjnego dramatycznie maleje (przy 6g przeciętny człowiek jest w stanie utrzymać świadomość przez kilkadziesiąt sekund).
[nowa_strona] Niewydolność układu krwionośnego w pierwszej kolejności skutkuje zaburzeniami wzroku. W wyniku niedokrwienia siatkówek obraz docierający do mózgu blednie i pokrywa się mgłą, kolory stają się coraz mniej wyraziste, a pole widzenia zawęża się, powodując efekt widzenia tunelowego. Chwilę później obraz całkowicie znika. Jeśli przeciążenie nie ustępuje, ręce, nogi i głowa stają się coraz cięższe, człowiek traci możliwość poruszania nimi. Przestaje także słyszeć i wkrótce potem traci świadomość.
Kierowcy F1 podczas jazdy bolidem mają do czynienia z przeciążeniami poziomymi, które organizm znosi nieco lepiej niż przeciążenia pionowe. Ale na torze wyścigowym wystąpić może sytuacja, która raczej nie zdarzy się w powietrzu, a która stanowi dla kierowcy śmiertelne zagrożenie. Nagłe hamowanie, bo o nim mowa – mające miejsce najczęściej podczas zderzenia z barierą lub innym bolidem – oznacza wytracenie prędkości z ponad 200 km/h do 0 w ułamku sekundy. W tym momencie przeciążenia potrafią przekroczyć nawet 100g. W badaniach post mortem ustalono, że przeciętny człowiek nie przeżyje przeciążenia 28g trwającego ponad jedną setną sekundy. Jednak doświadczenia z torów F1 pokazują, że kierowcy nie podlegają tej regule. Gdy w czerwcu 2007 roku, podczas Grand Prix Kanady, bolid Roberta Kubicy roztrzaskał się przy prędkości 220 km/h, kibice na całym świecie wstrzymali oddech. Szczytowe przeciążenie zarejestrowane przez urządzenie ADR (Accident Data Recovery – rodzaj czarnej skrzynki) wynosiło aż 75g. Teoretycznie Kubica nie powinien przeżyć, tymczasem wyszedł z tego wypadku bez większych obrażeń. Niekwestionowany rekord ustanowił jednak w 1977 roku inny kierowca F1 – David Purley, który podczas wypadku w kwalifikacjach Grand Prix Wielkiej Brytanii przeżył hamowanie ze 173 km/h do 0 na odcinku 66 cm. Odpowiada to przeciążeniu 179,8 g. Wypadek ten zakończył się złamaniami nogi, miednicy i żebra, jednak po rekonwalescencji Purley wrócił do wyścigów.

20 metrów na mrugnięcie

Jadąc z prędkością 300 km/h, kierowca F1 w ciągu jednej sekundy pokonuje dystans ponad 83 metrów. Podczas trwającego około 0,25 sekundy szybkiego mrugnięcia oczami bolid przemieszcza się o 20 metrów. Przy takiej prędkości kluczowa jest szybkość percepcji wzrokowej.
Przetwarzanie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI