Wyjść poza koło przemocy

Wstęp

Rodzina to w założeniu bezpieczne środowisko, w naturalny sposób wspierające rozwój wszystkich jej członków. Jednak nawet w niemal idealnych rodzinach zdarzają się kryzysy powodujące, że ludzie stają się ślepi na własne i cudze potrzeby. Każda zmiana, przebiegając w sobie tylko znanym rytmie, przynosi zarówno nadzieję, jak i lęk. Czasami chcemy to tempo przyspieszyć, dopasować do swoich oczekiwań – a z nim ludzi, którzy je z nami wyznaczają. Jedną z iluzorycznych dróg "na skróty" jest przemoc – szczególnie bolesna, gdy jej ofiarą padają dzieci.

Opisywane zjawisko dotyczy w takim samym stopniu rodzin o wysokim statusie społecznym i ekonomicznym oraz rodzin z tak zwanego marginesu społecznego. Skala problemu jest więc na tyle znacząca, że nie może on pozostać w ukryciu. Niesie ze sobą zbyt widoczne cierpienie.
Czym jest przemoc w rodzinie? Jakim mechanizmom podlega? Jak zmniejszyć jej wpływ na nasze życie? Co może zrobić szkoła, by poprawić sytuację dziecka będącego ofiarą przemocy?
Definicja przemocy przyjęta przez Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” brzmi: „Przemoc jest zamierzonym i wykorzystującym przewagę sił działaniem lub zaprzestaniem działania, skierowanym przeciw drugiemu człowiekowi, które narusza jego prawa i dobra osobiste, powodując cierpienie i szkody”. Uznaje się, że jest to działanie intencjonalne (nastawione na osiągnięcie jakiegoś celu), choć skutki, jakie pociąga za sobą, nie zawsze są uświadomione.

Powody, dla których dzieci są bite


Każdy pragnie zaspokajać swoje potrzeby materialne i psychiczne. W ogólnym bilansie zysków i strat mamy nadzieję na osiągnięcie korzyści. Mogą być one różne: finansowe, emocjonalne czy społeczne. Człowiek biorący ślub, malec bawiący się z kolegą, ale i tata dający klapsa swojemu dziecku za złe wyniki w nauce czy nauczyciel podnoszący głos na ucznia – każda z tych osób powie (i należy jej oczywiście wierzyć), że robi to dla swojego lub czyjegoś dobra. Patrząc z boku, widzimy jednak, że bite dziecko nie wygląda na uszczęśliwione, nie ono też jest inicjatorem tego, co się dzieje.
W myślach często uzależniamy własny dobrostan od postępowania innych osób. To prostsze niż odpowiadanie za siebie lub przyznanie, że nie mamy wpływu na to, co się w danej chwili dzieje. Szczególnie trudno bywa wtedy, gdy czujemy się odpowiedzialni na przykład za przebieg lekcji czy za sukcesy naszego dziecka. Miło jest poczuć się przez chwilę wartościowym człowiekiem, dobrym ojcem, dobrą matką czy dobrym nauczycielem, kiedy widzimy, że nasz podopieczny odnosi sukcesy. Przyjemnie jest wiedzieć, że pomogliśmy, a nie przeszkodziliśmy dziecku w osiągnięciu czegoś, co dla nas samych było ważne. Problem w tym, by ono jeszcze chciało tego samego. Czy dziecko potrzebuje być bite? Nie. Czy chce, by na nie krzyczano? Też nie. Czy potrzebuje poszanowania siebie i swojego ciała? Tak. Czy chce wiedzieć, że jest ważne dla taty i mamy, lubiane przez „panią”? Tak. Czy potrzebuje lepiej się uczyć? Teraz zapewne nie powie nam tego, wiemy jednak, że za kilka lat będzie mu łatwiej ze świadectwem piątkowym niż z trójkowym. Czy nie ma jednak innych, skuteczniejszych sposobów zachęcania go do zrobienia tego, o co prosimy (pamiętajmy, że w tym momencie to nam na czymś zależy, dla dziecka może być ważne coś zupełnie innego)? Są. Czemu więc zdarza się, że bijemy swoje dzieci lub krzyczymy na nie?
Postępujemy tak wtedy, gdy nie widzimy innego rozwiązania i wydaje nam się, że wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości perswazji. Taki stan określamy słowem „bezradność”. Trudno go znosić. Powinniśmy jednak znaleźć wyjście z sytuacji, a nie oczekiwać, że dzięki drugiej osobie zyskamy poczucie sprawstwa, poczujemy się wartościowi, będzie nam lżej. Często spodziewamy się, że dziecko zrobi coś, co poprawi nasze samopoczucie – będzie cicho, odrobi pracę domową, udzieli odpowiedzi na postawione pytanie itp. Niekiedy jednak sami nie wiemy, jakiej reakcji się spodziewamy. Znamienne jest, że gdy mamy do czynienia z przemocą, nasze potrzeby stają się ważniejsze niż potrzeby innych. Zapominamy o drugim człowieku.

[nowa_strona] Silniejszy musi mieć rację

Dlaczego osoby doświadczające przemocy nie potrafią się od niej uwolnić i dalej pozostają jej ofiarami? Jedną z przyczyn jest fakt, że pojawieniu się przemocy towarzyszy zawsze wyraźna asymetria sił – sprawcy są silniejsi od ofiar. Przewagę może dawać siła fizyczna, pozycja społeczna, posiadane prawa, pełniona funkcja, sytuacja finansowa i mnóstwo innych czynników. Asymetria sił powoduje, że sprawca i ofiara mogą tkwić w swoich rolach przez wiele lat. Jest też tym, co odróżnia przemoc od zachowań agresywnych. Gdy dwie dorosłe osoby albo dzieci pokłócą się, czy nawet naubliżają sobie (zakładając, że dysponują taką samą siłą), ich zachowanie można nazwać agresywnym. Prawdopodobnie obie strony konfliktu odczują ból, ale zadają go sobie nawzajem, a zatem mogą się przed nim skutecznie bronić. Z doświadczenia wiemy jednak, że opisywana sytuacja, jeśli zamiast do rozwiązania konfliktu dojdzie do jego eskalacji, trwa dość krótko – do czasu, aż jedna z osób nie zdobędzie znaczącej przewagi. Wtedy zaczyna się przemoc. Silniejszy zaspokaja swoje potrzeby kosztem słabszego.
W relacji dorosły – dziecko przewaga niemal zawsze jest po stronie tego pierwszego. Dorośli są silniejsi fizycznie, przysługuje im więcej praw i dysponują większym doświadczeniem życiowym. W układzie rodzic – dziecko dochodzą do t...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI