Wybaczalne odpuszczanie

Na temat Ja i mój rozwój

Celowo lub niechcący, w odwecie lub przez przypadek. Wszyscy jesteśmy krzywdzeni i wszyscy krzywdzimy innych - dzieci, rodziców, żony, mężów, przyjaciół, nieznajomych - myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. To takie ludzkie i takie... niewybaczalne? Dlaczego nie potrafimy darować sobie i innym? Rozdrapujemy rany, „przeżuwamy” krzywdy i chowamy urazy najgłębiej jak się da. Dlaczego nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłbym wybaczyć? - to pytanie zadał sobie prof. EVERETT L. WORTHINGTON, badacz problematyki przebaczania, kiedy los postanowił sprawdzić jego teorie w praktyce. Dlaczego wybaczył mordercy swojej matki? Czy wybaczył sobie, że nie powstrzymał swojego brata przed tragiczną decyzją - dopytywał Aleksander Król.

ALEKSANDER KRÓL: – Od 28 lat prowadzi Pan badania nad przebaczeniem: kto, kiedy i dlaczego jest skłonny przebaczyć temu, kto go skrzywdził, a kto pała chęcią zemsty i chowa urazy w pamięci „do piątego pokolenia”. Artykuł za artykułem, książka za książką i... nagle los przeprowadził na Panu dramatyczny eksperyment – postawił przed Panem mordercę Pana matki.

EVERETT L. WORTHINGTON: – W przeddzień Nowego Roku, 1996, mama została zamordowana przez włamywacza. Sprawca – młody człowiek – zatłukł ją łomem. Wybaczyłem mu.

Dlaczego?
– Z wielu powodów. Po pierwsze, jestem chrześcijaninem, a przebaczenie stoi wysoko w hierarchii wartości chrześcijańskich. Po drugie, zajmując się naukowo przez wiele lat badaniem przebaczenia i ucząc przebaczania pary małżeńskie, byłem przygotowany do wybaczania bardziej niż inne osoby, którym przytrafiły się podobne dramaty. Po trzecie, morderca doprowadził mnie do takiej złości, że powiedziałem do mojego brata i siostry, że gdyby stanął teraz przede mną, to zmusiłbym go do zastanowienia się nad tym, co zrobił. Przywołanie własnych emocji pomogło mi wytworzyć empatię wobec tego człowieka. Pomyślałem o nim nie tylko jako o sprawcy okropnego zła. Dzięki temu dostrzegłem własną moralną słabość. Zacząłem zastanawiać się nad tym, co sprawia, że myślę o sobie jak o kimś lepszym i dlatego mogę oskarżać tego młodego człowieka... I wreszcie, po czwarte, pamiętałem, że mama od dziecka uczyła nas, by nie chować urazy i nie szukać zemsty. To był zaszczyt wypełnić jej nauki.

Jak Pan poradził sobie ze złością, z naturalną dla człowieka chęcią odwetu?
– Przebaczenie jest decyzją. Naszym celem jest zastąpienie negatywnych emocji pozytywnymi. Nie wiemy jednak, jak duży udział w procesie przebaczania ma element racjonalny, a jak wpływa na przebaczenie to, co znajduje się poza naszą świadomością. Nie wiemy, czy i jak determinują zdolność przebaczania np. uwarunkowania genetyczne lub przeszłe doświadczenia. Gdy ktoś nas skrzywdzi – pojawia się złość. Jedni radzą sobie z nią przez swoiste samoukojenie, inni zadając sobie mnóstwo pytań i analizując – co kieruje ich na inną drogę psychicznego i emocjonalnego doświadczenia. Proces przebaczania jest bardzo indywidualnym doświadczeniem. Ja najpierw byłem wściekły, potem sfrustrowany, nie mogłem spać. Dopiero po pewnym czasie zacząłem myśleć bardziej konstruktywnie. Zadałem sobie pytanie: dlaczego nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłbym wybaczyć? To sprawiło, że zacząłem myśleć o przebaczeniu. Potem opracowałem „narzędzie” – metodę REACH, czyli pięć kroków do osiągnięcia przebaczenia [o metodzie REACH czytaj obok].

Co Pan robił, by osiągnąć stan pozwalający wybaczyć?
– Przywoływałem dawne, ale wciąż obecne w mojej pamięci cierpienia. Wspominałem swoje dzieciństwo i ojca alkoholika. Gdy pił, bardzo nas krzywdził. Mnie i moje rodzeństwo poniżał i nastawiał nas przeciwko sobie, robił to prawdopodobnie z powodu własnego braku poczucia bezpieczeństwa. Dopiero wiele lat po jego śmierci byłem w stanie wybaczyć mu cierpienia, których nam przysporzył.

Jesteśmy krzywdzeni, ale i sami – świadomie lub nie – krzywdzimy. Czy potrafi Pan sobie wybaczyć, że zranił Pan innych ludzi?
– To prawda, nie ma człowieka, który by nie zawiódł się na sobie i nie skrzywdził kogoś. Rzecz, która wzbudza we mnie najwięcej samopotępienia, to moja relacja z bratem. Byłem cztery lata starszy od niego i często wykorzystywałem swoją siłę przeciw niemu, kiedy dorastaliśmy. Tragiczna śmierć mamy wstrząsnęła moim bratem – cierpiał z powodu zespołu stresu pourazowego i depresji. Pięć lat temu popełnił samobójstwo. Napiętnowałem siebie za to, że jako psycholog nie byłem w stanie odwieść Mike’a od destrukcyjnych myśli. Nigdy też nie naprawiłem szkód, jakie wyrządziłem naszej braterskiej relacji, gdy byliśmy nastolatkami.

No właśnie, szkody. Nie wszystkie można naprawić, nawet jeśli bardzo byśmy tego chcieli. Czy to oznacza, że pewnych rzeczy po prostu nie da się wybaczyć?
– Wydaje mi się, że nie ma takich sytuacji, w których wybaczenie jest niemożliwe. C...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI