Wspólnota bez słów

Wstęp

Jeśli nauczysz się poświęcać ludziom więcej uwagi, słuchać tego, co mają ci do powiedzenia, to uda wam się zbudować autentyczną wspólnotę. Ona tworzy się, wzmacnia nawet wtedy, kiedy nie medytujecie - przekonują Cathy Day i Ernie Christie.

Dr Cathy Day jest dyrektorem Biura Edukacji Katolickiej w diecezji Townsville, w Australii. Pod jej kierownictwem stworzono i wdrożono w szkołach katolickich diecezji pierwszy na świecie program nauczania medytacji chrześcijańskiej.

Ernie Christie jest zastępcą dyrektora Biura Edukacji Katolickiej w diecezji Townsville. Koordynuje program medytacji chrześcijańskiej w regionie North Queensland.
W 2012 roku ukazała się  w Polsce jego książka Medytacja chrześcijańska w szkołach.

Piotr Żak: – Ojciec John Main, odnowiciel tradycji medytacji chrześcijańskiej, powiedział, że medytacja buduje wspólnotę. Jak rozumieć jego słowa?

Ernie Christie: – W trakcie medytacji dzieje się coś takiego, że kiedy ludzie w ciszy siedzą obok siebie, tworzą się między nimi niewidzialne więzi, powstaje poczucie zjednoczenia w działaniu, pewien rodzaj solidarności. Wszyscy są sobie równi, nie ma lepszych ani gorszych. Kiedy ludzie rozpoznają ten stan, to rozpoznają też siebie samych w innych.
Cathy Day: – Kiedy wejdziesz do pokoju, w którym przebywa grupa ludzi, słyszysz wiele słów, przeszkadza ci hałas. Kiedy jednak zapanuje cisza, kiedy wszyscy uspokoją się, kiedy zaczną medytować, rodzi się między nimi wspólnota. I wcale nie potrzeba do tego słów. Dzieje się tak, ponieważ każdy, kto zdecyduje się na medytowanie, akceptuje to, że staje się częścią pewnej całości. To oznacza też pogodzenie się z tajemnicą. Tak naprawdę nie wiemy, w czym tkwi jednocząca moc medytacji. Część ludzi mówi, że w trakcie medytacji nic nie czuje, ale tak naprawdę w ciszy rodzi się pewna łączność między nimi a innymi medytującymi. Ernie powiedział o poczuciu równości. Tak, ono jest bardzo mocne. Nie trzeba się z niczego tłumaczyć, usprawiedliwiać swojego wyglądu czy sposobu mówienia. Powstaje wtedy niepowtarzalna wspólnota równości. Nie tworzy się ona jednak automatycznie tylko dlatego, że ludzie wspólnie medytują. Musi być zaangażowanie z ich strony.

To, co mówicie o ciszy i wspólnocie, brzmi paradoksalnie, ponieważ ludzie zwykle uważają, że do nawiązania relacji, zbudowania więzi potrzeba wielu słów.

C.D.: – Słowa nie zawsze się sprawdzają. Są ludzie, którzy muszą mówić dużo, ale są też tacy, którzy nie czują się dobrze, kiedy muszą cokolwiek powiedzieć. Tak naprawdę do zbudowania wspólnoty potrzebne są i słowa, i milczenie. Myślę, że w tej przestrzeni jest wielki szacunek, ale jest też poczucie prawdziwej łączności z innymi ludźmi. To cecha charakterystyczna nie tylko naszej wspólnoty medytujących. Spotykamy się z różnymi grupami na całym świecie. I zawsze, kiedy siadamy z nimi do wspólnej medytacji, czujemy tę wyjątkową więź. Coś naprawdę potężnego tkwi w takim wspólnym milczeniu i medytowaniu.
E.C.: – Czasami słowa nie pomagają w nawiązaniu łączności. Natomiast wspólne milczenie w tym pomaga, ponieważ dzięki niemu buduje się szacunek oraz zaufanie uczestników do siebie i do innych. Wtedy automatycznie tworzy s...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI