Widzę dobre, ale idę za złym

Wstęp

Czasami pokusa "łatwego" zysku jest silniejsza niż strach przed prawem czy wyznawany system wartości - zauważa ZBIGNIEW ZALESKI.

Człowiek od zarania dziejów wykazywał silną skłonność do przywłaszczania sobie nie tylko przedmiotów czy ziemi, ale także wartości niematerialnych, np. pieśni, zaklęć, sprawności, pomysłów, idei. Dlatego też, aby ograniczyć ten niepożądany motyw ludzkiego działania, opracowano system zasad i praw odwołujących się do sankcji, do moralności, do religii, do „dobrych” obyczajów i norm społecznych. Przywłaszczenie cudzego mienia uważane jest zatem zarówno za akt sprzeczny z prawem, jak i naganny moralnie. Bojąc się awersyjnych sankcji (np. więzienia) lub wyrzutów sumienia i dyskomfortu emocjonalnego (np. poczucia winy), ludzie starają się unikać przywłaszczania sobie cudzych dóbr. Starają się, ale nie zawsze skutecznie. Co się zatem dzieje, gdy znajdziemy się w sytuacji, w której bez większego wysiłku możemy przywłaszczyć sobie jakieś dobro (przedmiot, autorstwo, ziemię, pieniądze) i mamy przy tym dużą pewność, że nie zostanie to publicznie ujawnione? Właśnie tego rodzaju okoliczność nazywamy sytuacją pokusy, a więc taką, w której stajemy przed wyborem, czym się kierować: czy osobistymi standardami wartości i respektem dla uznawanych norm i zasad, czy też standardami osobistych korzyści.
Z jednej strony jesteśmy świadomi naszego działania niezgodnego z prawem, z drugiej zaś motywuje nas możliwość uzyskania „łatwej” korzyści. Sytuacja ta ma znamiona konfliktu unikanie – przyciąganie. Albo ulegamy pokusie korzyści, albo z respektu dla prawa, reguły moralnej czy z lęku przed społecznym potępieniem rezygnujemy z niej. Powstaje więc pytanie, czy ludzie, którzy deklarują respekt dla prawa, wybiorą to drugie rozwiązanie (taki wybór powinien być logiczną konsekwencją osobistych przeświadczeń na temat tego, co słuszne, a co nie). Obserwacje z życia codziennego nie pozwalają jednak na danie twierdzącej odpowiedzi. Znamy przecież przypadki przeczące temu teoretycznemu założeniu, a raczej zgodne z sentencją Owidiusza: „Widzę dobre, ale idę za złym”. Jeśli zatem niektórzy ludzie ulegają pokusie, to nie tylko dlatego, że nie respektują prawa, ale także (a może przede wszystkim) dlatego, że kieruje nimi przemożna chęć zdobycia dóbr tanim kosztem. Mniej sobie wtedy też uświadamiają niekorzystne i odroczone negatywne konsekwencje, a bardziej koncentrują się na widocznych i namacalnych korzyściach. Wreszcie – mają osobiste wytłumaczenie swo...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI