Ważne powody niewdzięczności

Wstęp
   Tematy poruszane w tym artykule  
  • Jakie są przyczyny braku wdzięczności w relacjach międzyludzkich?
  • W jaki sposób socjalizacja wpływa na rozwój cnoty wdzięczności?
  • Co blokuje nasze reakcje wdzięczności na otrzymywane dary?
  • Jakie są konsekwencje patologicznej formy altruizmu dla osoby potrzebującej?
  • Dlaczego dary wielkie częściej spotykają się z niewdzięcznością?
  • Jak stan psychologicznego zadłużenia wpływa na wdzięczność?
  • Co może zablokować wyrażanie wdzięczności w relacjach osobistych?
  • Są czyny ofiarne, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Są osoby, które pomagają toksycznie. Są reakcje na okazaną wdzięczność, które skutecznie ją niszczą. Ale cudza wdzięczność bywa też bardziej kłopotliwa niż jej brak.

    Wzorce i doświadczenia kształtujące wdzięczność

    Nie przychodzimy na świat wyposażeni w cnotę wdzięczności. Jest ona efektem socjalizacji. Trzeba, by ktoś dostarczył nam odpowiednich wzorców, wszczepił właściwe przekonania, pozwolił na skosztowanie smaku wdzięczności. Liczą się także doświadczenia życiowe i osobista historia. Nauka wdzięczności to trudne zadanie w naszej teraźniejszości, w której staramy się być samowystarczalni, nie chcemy korzystać z niczyjej łaski, kalkulujemy, wymagamy i płacimy. Odwzajemniamy to, co otrzymaliśmy, nie dlatego, że chcemy sprawić radość darczyńcy, ale po to, by „być w porządku”, by mieć czyste konto, a nawet pewną nadpłatę.

    POLECAMY

    Efektem procesu socjalizacji i osobistych doświadczeń mogą być przekonania blokujące wdzięczne reakcje na otrzymywane dobro. Niektórzy ludzie nie chcą przyjmować żadnych darów, ponieważ uważają, że korzystanie z nich dowodzi słabości, uwłacza godności osobistej i/lub stawia w pozycji żebraka. Dlatego dumny bezdomny na swoją sypialnię wybierze karton pod mostem zamiast łóżka w noclegowni. Nie odbierze z wdzięcznością pomocy także człowiek niepotrafiący uwierzyć w bezinteresowność innych albo własną. Kartezjusz wskazał jako niezdolnych do wdzięczności ludzi „słabych i podłych zarazem”. To ci, którzy za uzyskaną podstępnie pomoc (bo wiedzą, że bez niej sobie nie poradzą) odpłacają nienawiścią – bo nie mają ochoty się odwdzięczać, bo nie potrafią tego uczynić, bo w ich przekonaniu nikt nie czyni niczego dobrego bez oczekiwania nagrody. Ale nawet wtedy, gdy jest jasne, że darczyńca nie oczekuje nagród, może się ukształtować sylwetka osoby niezdolnej do wdzięczności – bezwolnej, przytłoczonej troskliwością i dobrocią, które płyną tylko w jedną stronę i nie dają prawa rewanżu. Nie ma też miejsca na wdzięczność w życiu ludzi przekonanych, że wszystko im się należy.

    Wzorce osobiste i blokady wewnętrzne

    Trzeba jednak powiedzieć, że są formy i sposoby pomagania nazywane patologią altruizmu, które wręcz uniemożliwiają odbiorcy wdzięczność. Bywa, że najszlachetniejsza ofiarność przechodzi u ludzi w nałóg. Trudno również o wdzięczność wobec osoby, która pomagając, krzywdzi siebie. Może się liczyć z jej brakiem także ktoś zachłyśnięty swoją szlachetnością, ostentacyjnie zaprzeczający oczekiwaniu wyrazów wdzięczności, akcentujący swoje poświęcenie albo przeciwnie – umniejszający je, by sprowokować pochlebne opinie na swój temat. I wreszcie ryzyko niewdzięczności bierze na siebie również osoba, która wprawdzie pomaga bezinteresownie, ale „musi się przy tym nagadać”, pokazując tym samym swoją przewagę, mądrość życiową itp.

    Cnotliwe uczynki mają różną wartość dla ich dawców i odbiorców. Dlatego tak często zarzucamy innym niewdzięczność, choć oni nie są nawet świadomi swojego „występku”. Z tych samych powodów prawdziwy dar serca bywa bolesny dla jego adresata, irytuje, trafia do kosza na śmieci. Tę prawdę dobrze ilustrują reakcje upokorzenia i złości obserwowane u dzieci z domów dziecka, kiedy otrzymują dary, które w ich odczuciu nie mają wartości, a zdaniem darczyńcy (często przywiązanego do tego, co ofiarował) miały sprawić przyjemność. Tutaj nie ma winnych. Gdy jednak dary są tylko okruchami z pańskiego stołu, winnym wskazanych reakcji i niewdzięczności jest sam „darczyńca”.

    Niewdzięcznością są zagrożone raczej dary wielkie niż małe. La Rochefoucauld pisał: „Prawie wszyscy lubią się uiszczać z drobnych zobowiązań, wielu jest wdzięcznych za średnie, ale nie ma prawie nikogo, kto by nie odpłacał niewdzięcznością wielkich”. Nietzsche wyprzedził psychologów w wyjaśnieniu przyczyn tego paradoksu, pisząc: „Ten, kto darował coś wielkiego, nie znajdzie wdzięczności, bowiem obdarowany już przez to samo, że dar przyjął, za wielkie brzemię wziął na siebie”. Słuszności tej tezy dowiedli niedawno Brad Kelln i John Ellard. U badanych wytworzyli przekonanie, że wskutek nieostrożnego obchodzenia się z aparaturą zepsuli planowany eksperyment. Części wybaczyli to wykroczenie, mówiąc: „Nie przejmujcie się tym. Wszystko w porządku”, a pozostałych pozostawili w stanie poczucia winy. Potem wszystkich poprosili o wykonanie dodatkowej pracy. Zgodnie z oczekiwaniami badani, którym darowano winę, chcieli zrobić więcej niż mający poczucie winy, ale mniej lubili eksperymentatorów. Zdaniem Kellna i Ellarda wybaczenie stało się podwójnym obciążeniem (badani czuli się winni zepsucia aparatury i otrzymali przebaczenie), co wobec braku możliwości spłaty długu zaowocowało niechęcią wobec przebaczającego. „Ludzie nie lubią osób, wobec których czują się zobowiązani do wdzięczności” – stwierdzili autorzy opisanego eksperymentu. Nie jest to efekt wyłącznie laboratoryjny.

    Psychologiczne zadłużenie i paradoksalna reakcja na pomoc – jak otrzymanie wsparcia może zagrozić samoocenie

    Martin Greenberg uważa, że u podstaw paradoksalnych reakcji na otrzymaną pomoc leży stan psychologicznego zadłużenia (por. „Charaktery” nr 12/2003), który jako przykry wywołuje dążenie do jego redukcji. Można to osiągnąć, spłacając „dług”. Jednak nie zawsze jest to możliwe i korzystne. Wówczas wiele osób sięga po manipulacje poznawcze, które pozwalają dowieść – bez ponoszenia jakichkolwiek realnych kosztów – że dług nie wymaga podzięki, że został już spłacony albo że wcale go nie było. Dlatego niejeden hojny darczyńca zamiast wdzięczności otrzymuje w podzięce wizerunek egoisty i manipulatora oraz nienawiść obdarowanego. Zgodnie z aktualnym stanem wiedzy, stan zadłużenia jako koszt otrzymania pomocy jest najbardziej prawdopodobny w relacjach równości (np. między kolegami, znajomymi) i zwykle nie pojawia się, gdy „ofiara” wynika z pełnionej roli (np. w relacji lekarz – pacjent, rodzic – dziecko) albo czci dla obdarowanego (np. datki składane kapłanom przez wierzących). Trzeba też dodać, że „psychologiczne zadłużenie” jest przykre także dlatego, że w wielu wypadkach otrzymanie pomocy (lub zwrócenie się o nią) zagraża samoocenie.

    Wielce pouczająca jest uwaga francuskiego antropologa Maussa: „Dobroczynność rani tego, kto otrzymuje”. Arie Nadler i Jeffrey Fisher ustalili lokalizację tej rany i opisali jej charakter. Otóż w pewnych warunkach cudza pomoc – mimo ulgi, jaką przynosi – może zagrażać samoocenie poprzez sugestię, że biorca jest niekompetentny, zależny, że nie sprawdza się w życiu. Jako szczególnie zagrażającą odbieramy pomoc dotyczącą sfer ważnych dla definicji własnego „ja” (np. sprawności intelektualnej) i udzielaną przez kogoś postrzeganego jako podobnego do nas (pod względem zdolności czy statusu). To zagrożenie dotyczy zwłaszcza ludzi o wysokiej samoocenie. Nadler i Fisher zaobserwowali, że osoby o niskiej samoocenie, które przy rozwiązywaniu zadania intelektualnego otrzymały pomoc od partnera, deklarowały po zakończeniu badania lepsze samopoczucie niż te, których pomocy pozbawiono. Reakcje osób o wysokiej samoocenie zależały od „darczyńcy”. Pomoc partnera niepodobnego (różnego) powodowała podniesienie samopoczucia, ale pomoc kogoś podobnego samopoczucie obniżała. Oto dlaczego nierzadko odrzucamy nawet bardzo potrzebną pomoc, minimalizujemy wartość już otrzymanej, kwestionujemy czystość intencji darczyńcy, a cnotliwe uczynki karzemy nienawiścią. Także w służbie samooceny przerabiamy cudze zasługi na własne lub je pomijamy. Dlatego między innymi wielu rodziców spotyka „czarna niewdzięczność” ze strony dzieci, a autorzy zmian społecznych (władze) tracą poparcie, co opisał i wyjaśnił Janusz Czapiński w teorii niewdzięczności społecznej.

    Innym ważnym kosztem otrzymania pomocy, który może blokować wdzięczne na nią reakcje, jest reaktancja – nieprzyjemny stan napięcia powstający wskutek odebrania sobie swobody wyboru. Nie każdemu chcemy coś zawdzięczać, a odpowiedzią na nieproszone przysługi jest co najwyżej pseudowdzięczność. Wymuszone zobowiązania zwykliśmy spłacać pospiesznie i z nawiązką, a relacji, w których zaistniały – unikać.

    Wielu ludzi nie okazuje wdzięczności, choć dobrze znają to uczucie – noszą je w sercu, ukrywają w obawie przed niezrozumieniem, nie potrafią albo nie mają sposobności do jego wyrażenia, odkładają moment podzięki (por. „Charaktery” nr 12/2003). Zdarza się też, że adresat nie potrafi odebrać okazanej mu wdzięczności z ufnością, nie ceni tego daru, a nawet go wyszydza i/lub oczekuje zapłaty w innej „walucie”. Ponieważ odrzucone i wzgardzone uczucia są jak odrzuceni ludzie, nietrudno wówczas o urazę i zduszenie wdzięczności także w innych kontaktach.

    Podsumowanie

    Zanim więc wskażemy na cudzą niewdzięczność i poszukamy jej przyczyn, zastanówmy się, czy nie mamy w tym swojego udziału. Są czyny ofiarne, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Są osoby, które pomagają toksycznie. Bywa, że swoją odpowiedzią na okazaną nam wdzięczność rugujemy tę bezcenną cnotę z repertuaru zachowań jakiegoś człowieka. Ale bywa i tak, że cudza wdzięczność jest bardziej awersyjna i kłopotliwa niż jej brak.

    Przypisy

      POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI