Wampir wciąż powraca

inne Laboratorium

Zbrodniarz pedofil pełni dziś podobną rolę, jaką przed wiekami w ludzkiej świadomości odgrywała jakaś emanacja sił piekielnych. To wyraźnie widać choćby w pojęciach jakimi określamy takie osoby: przykład „wampir z Piotrkowa”, „szatan z Bytowa” - mówi prof. Jan Hartman.

Stanisław Białek: – Sprawa Mariusza T., zabójcy czterech chłopców, który po 25 latach więzienia wyszedł na wolność, zelektryzowała opinię publiczną. Ale przecież nie po raz pierwszy zbrodniarz staje się głównym bohaterem mediów i tematem rozmów między zwykłymi ludźmi. Takie sprawy wywołują podobne reakcje na całym świecie. Dlaczego?
Jan Hartman:
– Przyczyną jest tkwiący w nas głęboki atawizm. Każde społeczeństwo personifikuje swoje lęki w rozmaitych, realnych bądź fikcyjnych postaciach, w zależności od kultury albo epoki. Dawniej były to np. wilkołaki, szatani pod postacią heretyków, czarownice albo wampiry. Ludzie wierzyli, że siły nadprzyrodzone materializują się i sprowadzają zło. Podobny atawistyczny lęk dotyczył dzikich zwierząt, które także stanowiły zagrożenie dla człowieka. Dziś nasze myślenie jest bardziej racjonalne, ale lęk pozostał, zaś jego źródło nabrało realniejszych kształtów. Takim namacalnym źródłem zagrożenia staje się współcześnie groźny przestępca – zbrodniarz pedofil. Zaczyna on pełnić podobną rolę, jaką przed wiekami odgrywała w ludzkiej świadomości emanacja sił piekielnych. To wyraźnie widać choćby w pojęciach, jakimi posługujemy się, określając takie osoby: „wampir z Piotrkowa” czy „szatan z Bytowa”.
Nie ma w tym nic dziwnego, człowiek...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI