W losie rozmiłowani

Wstęp

Dlaczego ludzie grają na loteriach? Odpowiedź jest prosta: żeby wygrać. Tymczasem zazwyczaj przegrywają i... grają dalej. Zatem: kto ma szczególne upodobanie do gier losowych?

Zadania, przed którymi stają ludzie, dzielą się z grubsza na dwa rodzaje. Pierwsze z nich – nazwijmy je sprawnościowymi – wymagają zastosowania różnego rodzaju umiejętności: bez nich wynik nie może zostać osiągnięty. Zatem sukces w tych zadaniach zależy od sprawności, inne czynniki są bez znaczenia. Jeśli chcesz wyciągnąć pierwiastek kwadratowy z liczby 23659638, to szanse, że odgadniesz ten wynik, są bliskie zeru. Musisz zastosować znaną procedurę. Jeśli uszkodzisz oponę i musisz wymienić koło, nie wystarczy oczekiwanie na szczęśliwy traf – trzeba wyciągnąć podnośnik i zabrać się do pracy.

Drugi rodzaj zadań – nazwijmy je losowymi – w istocie nie wymaga żadnych umiejętności czy sprawności. O wyniku pozytywnym czy negatywnym rozstrzyga losowanie. Tak więc żadne umiejętności nie są potrzebne, aby wygrać w „orła  i reszkę”. I analfabeta, i profesor uniwersytetu mają takie same szanse na loterii.
Jest jeszcze grupa zadań, które udają zadania sprawnościowe, a w rzeczywistości są zadaniami losowymi. Dobrym przykładem są teleturnieje, np. „Milionerzy”. Najpierw pojawia się pytanie, tak proste, że każdy zna odpowiedź. Czy stolicą Polski jest Lima, Moskwa, Praga czy Warszawa? Czy biegun północny leży na wschodzie, na zachodzie, na południu czy na północy? Rzecz prosta, liczba osób, które znają odpowiedź jest ogromna, wobec tego o sukcesie w teleturnieju decyduje koniec końców losowanie.

Panowie i ofiary

W podobny sposób można sklasyfikować ludzi. Trzydzieści lat temu Julian Rotter (a potem wielu innych, np. De--Charms) pokazał, że ludzie różnie widzą zakres sprawowanej przez siebie kontroli nad otoczeniem. Jedni są przekonani, że konsekwencje ich działań mają wewnętrzne uwarunkowania („zależy to ode mnie”), inni zaś uważają, że leżą one poza zakresem ich osobistej kontroli („nie mam na to wpływu”). Jedni spostrzegają siebie jako sprawców (zdarzeń, konsekwencji itp.), pozostali – jako pionki.

Podział na „panów losu” i „ofiary losu” mocno zakorzenił się w psychologii. Zauważono także, że przekonanie, iż jest się ofiarą losu czy też panem losu może mieć wymiar sytuacyjny (np. „nie mam wpływu na zaopatrzenie sklepu z karmą dla kotów, ale mam wpływ na wiele innych rzeczy”), ale może mieć też wymiar osobowościowy („nie mam wpływu na nic, mam niewielki wpływ, nic ode mnie nie zależy, jestem słaby i bezradny”). Przez długi czas utrzymywało się przekonanie, że każdy chciałby mieć większy wpływ niż ma obecnie. Co więcej, według wielu badaczy (np. Burger i Cooper), pragnienie wpływu było tym większe, im mniejszy wpływ ktoś posiadał. Pobrzmiewa tu adlerowskie przekonanie, że podstawowym motywem zachowania człowieka jest dążenie do mocy. To przekonanie nie ostało się jednak pod naporem faktów. Okazało się bowiem (m.in. Łuka-szewski, Doliński), że między wpływem spostrzeganym i upragnionym nie ma właściwie żadnej istotnej zależności. Niektórzy (i to niezależnie od tego, czy spostrzegają swój wpływ jako mały czy jako duży) zadowoleni są z posiadanego wpływu na zdarzenia i kontroli nad nimi. Inni chcą ich mieć znacznie więcej, ale to również nie zależy od tego, jak spostrzegają swoją aktualną moc sprawczą.

Wszystkow rękach losu

Powyższe wywody są niezbędne, żeby zrozumieć umiłowanie ludzi do gier losowych. Zastanowimy się także nad skutkami uczestnictwa w życiu społecznym pełnym loterii.

Dlaczego ludzie angażują się w sytuacje losowe? Dlaczego grają na loteriach? Odpowiedź jest oczywista – tak się przynajmniej wydaje: żeby wygrać. Tymczasem przytłaczająca większość zazwyczaj przegrywa. Wygrywają nieliczni, a ich wygrana jest drobną częścią składki, jaką wnieś-li do puli wszyscy grający. Mimo to grają dalej. Zatem nasuwają się trzy pytania: kto ma upodobanie do loterii? dlaczego ludzie grają? dlaczego grają dalej mimo doznawanych niepowodzeń?

Odpowiedź na pytanie pierwsze jest najłatwiejsza: grają ci, którzy uważają, że to los albo Bóg decyduje o ich życiu. Inny-mi słowy, w loterie angażują się przede wszystkim osoby, które sądzą, że niewiele od nich zależy. To wyznawcy przekonań w rodzaju: „człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”, „wszystko jest w ręku Boga”, „o wszystkim decyduje los”. W jednym z eksperymentów u części badanych eksperymentalnie wytworzono przekonanie o małym wpływie na zdarzenia. Następ-nie eksperymentatorzy dali wszystkim uczestnikom do wyboru zadania różnego rodzaju. Osoby przekonane o małym własnym wpływie na wydarzenia wybierały zadania losowe (a więc takie, w których wynik w niewielkim stopniu zależy od osobistych sprawności, np. loterie), bardzo łatwe lub skrajnie trudne (a więc takie, które gwarantują wynik, albo takie, które usprawiedliwiają porażkę), wreszcie wykonywane wspólnie z innymi (a więc takie, w którym osobisty wkład w sukces lub porażkę nie jest...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI