Utrwalacze nienawiści

Psychologia i życie Otwarty dostęp

Myśli i słowa ugruntowują nienawiść i wzmagają siłę, z jaką wyrażamy złe emocje. Gdy napięcie dochodzi do granic wytrzymałości, ulgę przynoszą już tylko agresywne czyny. Jak nie wpaść w pułapkę, w którą pcha mowa nienawiści?

Mowa nienawiści coraz częściej pojawia się w repertuarze społecznych zachowań. A jej źródłem są emocje, nad którymi nie panujemy. Jak się nie denerwować, gdy inni nie chcą uznać naszych racji, kiedy nie udało się nam wygrać konkursu albo ktoś inny zdobył względy naszej wybranki? Smutek miesza się z wściek­łością, wściekłość z pogardą dla przeciwnika, pojawiają się marzenia o jego unicestwieniu. A gdy – w obawie przed rywalem czy szefem – tłumimy agresję, ona gdzieś w nas zostaje. I biada temu, na kogo ją przeniesiemy. 

Dwa możliwe scenariusze

Oczywiście to nie jedyny scenariusz reagowania na konflikty. Możliwa jest cała gama innych następstw, takich jak: pobłażliwość dla konkurenta, tolerancja wobec odmiennych przekonań, wyrozumiałość dla czyichś niepohamowanych ambicji, wyrzuty sumienia z powodu wybuchu złości czy przebaczanie temu, kto wybucha, bo nie potrafi się opanować. Emocje uwikłane w rozwiązania wojenne i pokojowe różnią się czymś więcej niż tylko znakiem. Scenariusz wojenny oznacza, że brak nam dystansu do sytuacji, reagujemy na nią impulsywnie i nie panujemy nad emocjami. Scenariusz drugi, pokojowy, jest możliwy pod warunkiem, że potrafimy i chcemy zdystansować się wobec siebie oraz oceniamy sytuację na wielu wymiarach – to wszystko osłabia impet pierwotnej reakcji afektywnej. Może więc prowadzić do całkowitej zmiany programu działań i zamiast agresji pojawi się gotowość do negocjowania ugody.

Wciąż jeszcze panuje przekonanie, że typowa sekwencja procesów prowadzących do powstania emocji ma cztery ogniwa: obiekt najpierw zostaje rozpoznany, potem porównany do określonych standardów, następnie oceniony jako pozytywny czy negatywny, a w końcu ze spotkania z nim cieszymy się, albo budzi on w nas wstręt czy współczucie. 

Tak jednak powstaje tylko część emocji. Dzięki odkryciom neurobiologii wiemy, że mamy dwa systemy wzbudzania emocji, a każdy z nich wywołuje emocje o innych właściwościach. Tylko część emocji wymaga udziału procesów zachodzących w korze mózgowej i poddaje się kontroli. Większość powstaje na poziomie podkorowym i steruje nami poza naszą wolą. Są to wczesne ewolucyjnie emocje pierwotne (zwane także „zwierzęcymi”). Ich zadaniem jest szybkie wyzwalanie reakcji, które bronią bezpieczeństwa, sprzyjają adaptacji i uwalniają od frustracji. Połączenia z efektorami (patrz słowniczek) pozwalają przejść bezpośrednio od afektów do czynów. Niektóre z nich są groźne dla otoczenia. 

Silniejsi od nienawiści

Co się z nami stało? Skąd te podziały, pogarda dla innych, dla „gorszego sortu”, codzienne kłótnie, obrażanie się na tych, którzy myślą inaczej? W sieci i na ulicy, w mediach i przy rodzinnych stołach wylewa się morze nienawistnych słów, za nimi idą czyny.

Jak nie ulec tej chorobie? Pytamy o to psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów. Ich odpowiedzi publikujemy w kolejnych wydaniach „Charakterów”. W poprzednim numerze była to rozmowa z Bogdanem Białkiem, za miesiąc prof. Bogdan de Barbaro opowie, jak reagować na agresję bez nienawiści.

 

Pokusy i hamulce

Ewolucja ukształtowała nas tak – twierdzą John Cacioppo i Wendy Gardner – że najpierw znaczenie ma „nie wiedza i prawda, lecz przetrwanie”. I w jego imię dochodzić może do lęku czy agresji, do obronnego przetwarzania informacji i samooszukiwania. Co więcej, obronie podlegają nie tylko potrzeby egzystencjalne, ale i to, co wyznacza (według terminologii Waltera Cannona) „homeostazę psycholog...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI