Uszy mają oczy

Mózg i umysł Laboratorium

Nie zawsze trzeba słyszeć, by usłyszeć. Badania nad efektem McGurka pokazują, że czasem wystarczy widzieć.


Gdy idziemy ulicą, z każdej strony dobiegają przeróżne dźwięki. Słyszymy odgłosy samochodów, samolotów, rozmowy ludzi, śpiew ptaków czy szczekanie psa. Widzimy otaczający nas świat, zachwycamy się pięknem wiosny, patrzymy na znajomych. Obrazy i dźwięki otoczenia stanowią wspaniałe źródło informacji o świecie. Nieustannie łączymy ze sobą informacje wzrokowe i słuchowe. Nie musimy się wcale nad tym zastanawiać. Odbiór danych słuchowych i wzrokowych nie przebiega w formie dwóch całkowicie oddzielnych procesów. Odbywa się jednocześ[-]nie. Na przykład, rozmawiając z kolegą, widzimy ruchy jego ust i w tym samym czasie słyszymy dźwięki, które wypowiada.

POLECAMY

Umiejętność łączenia informacji słuchowej i wzrokowej pojawia się bardzo wcześnie w trakcie rozwoju. Badania Lorraine Bahrick z Florida International University i jej współpracowników pokazały, że już niemowlęta potrafią dopasować głosy do twarzy dzieci lub dorosłych. Badacze wykorzystali w przeprowadzonym eksperymencie zarówno bodźce wzrokowe, jak i słuchowe. Pokazywali małym dzieciom film, w którym widoczna była twarz dorosłej osoby i dziecka. Jednocześ[-]nie odtwarzali ścieżkę dźwiękową, na której zapisany był głos albo dorosłego, albo dziecka. Dźwięk i obraz były zsynchronizowane. Okazało się, że kiedy emitowano głos dziecięcy i pokazywano badanym dzieciom dwie twarze – dorosłą i dziecięcą – skupiały wzrok na twarzy dziecka. Badanie dowiodło, że już czteromiesięczne niemowlę potrafi prawidłowo dopasować głos do twarzy.

Wzrokowo-słuchowy mikser
Zwykle udaje nam się bardzo precyzyjnie dopasować dźwięk do twarzy osoby, która jest jego źródłem. Natomiast w odbiorze mowy zdarza się nam popełnić błąd. Czasami nie do końca rozumiemy naszego rozmówcę, niewyraźnie słyszymy, co mówi i w efekcie wydaje nam się, że powiedział coś zupełnie innego niż w rzeczywistości. Podobne zjawisko badali Harry McGurk i John MacDonald z University of Surrey w Guildford w Wielkiej Brytanii. Chcieli sprawdzić, w jaki sposób dzieci postrzegają mowę. W tym celu „nakładali” na siebie różne sylaby, na przykład usta poruszały się tak, jakby wypowiadały inną sylabę niż ta, którą słyszało dziecko. Po prezentacji takiego bodźca pytali dzieci, co usłyszały. Mali uczestnicy byli testowani w dwóch sytuacjach. W pierwszej widzieli twarz spikera i – patrząc na niego – mieli określić, co powiedział. W drugiej sytuacji tylko go słuchali, nie widząc twarzy. Wyniki eksperymentu okazały się bardzo zaskakujące. Kiedy usta spikera poruszały się tak, jakby wypowiadały sylabę ga, a jednocześnie w głośnikach rozlegała się sylaba ba, dzieci na pytanie: „co usłyszałeś?”, odpowiadały... da. Kiedy natomiast miały zamknięte oczy, czyli nie widziały twarzy osoby mówiącej, tylko słuchały jej głosu – to wcześniej słyszana sylaba da zamieniała się w sylabę ba.

Badacze próbowali zrozumieć, jak to możliwe, że z dwóch sprzecznych informacji powstała jedna spójna odpowiedź i że po zamknięciu oczu wcześniejszy efekt zanika. Na początku myśleli, że to wynik wady technicznej sprzętu. Jednak gdy po...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI