UDRĘKA I OPĘTANIE

Wstęp

Dla jednych opętanie to średniowieczny przeżytek, a zajmowanie się nim jest wyrazem upadku rozumu. Zdaniem innych wszystko, co tajemnicze, groźne i nasycone pierwiastkiem religijnym, jest obszarem działania złego ducha. Oddajmy co duchowe - teologowi, co psychopatologiczne - psychiatrze. Istnieją trzy opowieści o opętaniu.

Pewna matka była załamana dziwnymi zachowaniami, jakie zauważyła u swego syna, który chwilami wpadał we wściekłość, wydając szaleńcze okrzyki, nie pamiętał nic z tego, co mówił i czynił. Nie modlił się wcale i nigdy nie zgadzał się, by kapłan go pobłogosławił. Pewnego dnia, gdy syn był w pracy i jak zwykle wyszedł ubrany w swój kombinezon, matka pobłogosławiła jego ubrania przez odmówienie modlitwy z Rytuału. Po powrocie z pracy syn zdjął brudny kombinezon i włożył ubranie, niczego nie podejrzewając. Po paru sekundach zaczął je zrzucać ze złością, prawie je rwąc, i ponownie włożył roboczy kombinezon, nic nie mówiąc. W żaden sposób nie chciał potem włożyć tych pobłogosławionych ubrań, które wyraźnie odróżniał od innych, wiszących w jego małej szafie. Był to wyraźny znak, że trzeba dokonać egzorcyzmów nad młodym człowiekiem – tak opisuje opętanie Gabriel Amorth w „Wyznaniach egzorcysty”. Opętaniu od wieków towarzyszy klimat niedookreślenia, tajemniczości i grozy. Co więcej, uwikłania światopoglądowe wokół niego sprawiają, że obiektywność badacza narażona jest tu na wiele pułapek. Dla psychiatrów opętanie to zespół psychopatologiczny, dla teologów – „szalony, gwałtowny lub plugawy stan ludzi, nad którymi kontrolę sprawują moce diabelskie”, jak piszą O’Collins i Farrugia w „Zwięzłym słowniku teologicznym” z 1993 roku. Antropolodzy kultury (m.in. Simons i Hughes) traktują to zjawisko jako zespół zachowań uwarunkowanych kulturowo (culture-bound syndrome).

Metafizyka w psychiatrii

Przeżywamy kryzys przełomu wieków. Narasta próżnia etyczna w kulturze europejskiej. Tendencje postmodernistyczne sprzyjają anomii (rozpadowi norm i więzi) w społeczeństwach konsumpcyjnych. Wraz z nimi rośnie zainteresowanie tym, co zagadkowe, ezoteryczne czy tajemne, w tym także opętaniem i egzorcyzmami. Poważne polskie wydawnictwa wydają publikacje dotyczące diabła (A. M. di Nola: „Diabeł” – 1997, G. Messadie: „Diabeł. Historia powszechna” – 1998, R. Laurentin: „Szatan – mit czy rzeczywistość?” – 1997), egzorcyzmów

(G. Amorth: „Wyznania egzorcysty” – 1997), a także relacji między psychiatrią a demonologią (G. Amorth: „Egzorcyści i psychiatrzy” – 1999, Ph. Madre: „Ale zbaw nas ode złego” – 1999). W większości są to pozycje traktujące figurę diabła z teologicznego punktu widzenia, jako spersonifikowane zło. Tylko niektóre akcentują niejednoznaczność i złożoność tego pojęcia (J. Salij: „Wróżby, czary, opętanie” – 2000). Wątek religijny (czy – szerzej – metafizyczny) jest w psychiatrii i psychopatologii często obecny. Z urojeniami o treści religijnej psychiatra spotyka się w schizofrenii. W depresji endogennej mamy do czynienia z urojeniami potępienia, winy i kary, zaś z myślami obsesyjnymi o treści religijnej – w nerwicy natręctw. Patologiczny charakter tych przeżyć i sensowność terapii na ogół nie budzą zastrzeżeń.

Nieco inaczej przedstawiają się zadania psychiatry czy psychoterapeuty w obliczu na przykład dylematów egzystencjalnych bądź kryzysu światopoglądowego, z jakimi boryka się pacjent. Powstaje pytanie o granice ingerencji terapeutycznej. Psychiatrę obowiązuje ostrożność i wrażliwość. Postulowana neutralność terapeuty prowadzi nie tylko do uważności i respektowania wymiaru duchowego pacjenta, ale niekiedy może także nakazywać kontakt z teologiem o charakterze konsultacji, lub wręcz skierowanie danej osoby do duszpasterza.

Pacjenci niejednokrotnie opisują swoje dylematy czy problemy poprzez metaforyczne włączanie elementów mistycznych. Zwroty w rodzaju: „Jego diabeł opętał”, „Diabeł mnie skusił” – często są używane w potocznym języku, co nie musi oczywiście oznaczać, że autor słów rzeczywiście obecnością i działalnością diabła wyjaśnia czyjeś zachowanie. Z psychologicznego punktu widzenia taki opis ma charakter „eksternalizacji” (w znaczeniu przyjętym przez Michaela White’a), czyli mechanizmu, który łagodzi napięcie psychiczne, bo zmniejsza poczucie bolesnej i męczącej odpowiedzialności: „To nie ja odpowiadam za swoje czyny, zostałem zniewolony i to ON za mnie to zrobił”.

Diabeł mnie skusił

W czyjej kompetencji pozostaje ludzkie cierpienie (fizyczne, psychiczne czy duchowe)? Teologia (czy raczej duszpasterstwo) i psychiatria (a zwłaszcza psychoterapia) zajmują się w pewnym sensie tym samym obszarem. Takie kategorie, jak psyche, umysł, dusza – chociaż nie zawsze są wprost używane, pozostają obiektami zainteresowania i oddziaływania zarówno psychiatrów, jak i duszpasterzy. Jedni i drudzy stawiają sobie za cel doprowadzanie do korzystnych (według własnych wyobrażeń) zmian u pacjenta czy penitenta. Sposoby i motywy są oczywiście inne, tym niemniej (a może właśnie w związku z tym) i psychiatria, i teologia są silnie wysycone ideologicznie. Nic zatem dziwnego, że między tymi dwiema profesjami wiele było, a niekiedy nadal jest, wrogości, wzajemnej podejrzliwości i konfliktów. Notabene nie zawsze psychiatrzy bywają skłonni uznać fakt wysycenia psychiatrii ideologią. Chociażby pobieżna analiza wskazuje jednak, że psychiatria jest do tego stopnia osadzona w kulturze i polityce, że nie może być traktowana jako „czysta nauka”. Diabeł, spersonifikowane Zło atakujące ludzi, był dawniej w teologii znacznie częściej obecny. Jako wyraz opętania traktowano zjawiska, które dziś nawet przez teologów zostałyby uznane za ewidentną patologię psychiatryczną. Choroby postrzegano w znacznym stopniu jako kary za grzechy lub ostrzeżenie od Boga i – adekwatnie do tego – osobami kompetentnymi do pomocy byli teolodzy. Dzisiaj, wraz z rozwojem nauki, a zwłaszcza biologii, wyjaśniającej przyrodniczy charakter patologii, kompetencje zaczął przejmować lekarz. W ten sposób na przykład padaczka i choroby ściśle somatyczne przeszły spod opieki teologii pod opiekę medycyny. Przedmiotem demonologii przestała być także anoreksja (niegdyś – „święta anoreksja”). Samobójstwo – dawniej traktowane jako efekt ingerencji i zwycięstwa szatana – uznane zostało przez Kościół za tragiczny finał depresji. Podobnie jest z większością chorób psychicznych (kiedyś także traktowanych jako efekt działania złych mocy). I chociaż w niektórych publikacjach aprobowanych przez Kościół nadal można się spotkać z tezą o nadprzyrodzonym pochodzeniu zaburzeń psychicznych, to jednak dominuje przekonanie, że „nauka wyjaśniła wiele niejasnych sytuacji, w których była stawiana często diagnoza wpływu demonicznego” (Madre, „Ale zbaw nas ode złego”).

Tak więc na przestrzeni wieków psychiatrzy zdobywają kosztem teologów c...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI