Twoja kopia w innym świecie

Wstęp

Pojawił się nowy ląd. Tym, którzy wciąż szukają miejsca dla siebie, wydaje się on wręcz rajem. Ten ląd - wirtualny świat - liczy już miliony obywateli. Codziennie, dzięki Sieci, miliony usiłują zasmakować tam drugiego, szczęśliwszego życia. Tworzą swoje nowe tożsamości, uprawiają seks, walczą o władzę bądź wielkie pieniądze. „Cyberianie” często są przekonani, że wikłając się w nowe sytuacje i relacje, uciekają od prawdziwego życia i jego problemów. Czy rzeczywiście w cyfrowym świecie kochamy i cierpimy inaczej niż w domach z betonu?

Second Life (z ang. – Drugie Życie) to stworzony przez firmę Linden Lab trójwymiarowy internetowy symulator rzeczywistości. To kompilacja gry komputerowej, trójwymiarowej przeglądarki internetowej i zaawansowanych technologicznie komunikatorów. To symulator świata, w którym możemy stworzyć siebie na nowo, pracować, odpoczywać, bawić się, zarabiać – żyć.
Podobnych symulatorów – programów tworzących alternatywną rzeczywistość – istnieją obecnie tysiące. Korzystają z nich – na razie głównie dla rozrywki – miliony, jeśli nie miliardy, ludzi. Wpisują adres internetowy danego programu, logują się i... W drugim świecie można być władcą państwa, przewodzić rycerskiemu rodowi, hodować smoki, być matką czy supermodelką... Co tylko chcesz.
Na pozór Second Life jest gorszą – bo podrabianą, nieoryginalną – wersją realnego First Life (Pierwszego Życia). Gorszą, jak ubranie ze sklepów typu „second hand”. Ale psychologowie, socjologowie i antropologowie badający wirtualny świat zaprzeczają temu obiegowemu poglądowi. Udowadniają, że „second” – nie jest inne od oryginału. Ba, momentami jest od niego prawdziwsze.

Powtórka z reakcji


1961 rok. W wynajętej pracowni w lokalu sklepowym w Bridgeport, profesor Uniwersytetu Yale Stanley Milgram przeprowadza eksperyment mający sprawdzić posłuszeństwo wobec autorytetu. Czterdziestu ochotników to głównie robotnicy, przedsiębiorcy i przedstawiciele handlowi. Myślą, że biorą udział w testowaniu nowej metody nauczania. Dostają role nauczyciela, mają za zadanie karać pozostających w innym pomieszczeniu uczniów za popełniane w teście błędy. Karać – rzekomo rażąc prądem. Prądem, którego napięcie zwiększane jest po każdej kolejnej pomyłce...
Co się okazuje? Aż dwie trzecie „nauczycieli”, będąc przekonanymi o realności kary, stosuje ją aż do końca! Dwie trzecie badanych „nauczycieli”, nie bacząc na krzyki i prośby o litość, bezrefleksyjnie „przypieka” winnych błędów w teście prądem o napięciu niosącym śmierć – 450 woltów!
Czterdzieści lat później. Second Life. Profesor Mel Slater z University of London powtarza eksperyment Milgrama w wirtualnym laboratorium. Zgłasza się 34 internautów. Klikając myszką i przesuwając swego awatara, reagują identycznie jak uczestnicy pierwotnego doświadczenia. Mimo różnicy w otoczeniu, w jakim dokonywano eksperymentów, wyniki osiągnięte przez Slatera są niemal identycznie z uzyskanymi przez Milgrama. „Cyberianie” zareagowali tak samo jak ludzie z Bridgeport...
Czy człowiek w cyberświecie zachowuje się tak samo jak w realnym życiu? Czy w wirtualną przestrzeń wchodzi ze swoim „ja” spoza Sieci? To kluczowe pytania, jakie zadają sobie naukowcy badający alternatywny świat.
– Podstawowe motywy zachowania są takie same jak w świecie realnym: zabawa, poszukiwanie bliskości z innymi, chęć zysku – uważa dr Krzysztof Krejtz, psycholog z Instytutu Społecznej Psychologii Informatyki i Komunikacji w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, który od lat bada zachowania ludzi w Sieci, a zwłaszcza wpływ, jaki wywiera to środowisko na komunikację interpersonalną i relacje z innymi.
Jego zdaniem, tworząc wirtualny świat stosunkowo łatwo podtrzymujemy zachowania zgodne z naszymi rzeczywistymi tendencjami temperamentalnymi. – Osoby ekstrawertywne dzięki Internetowi poszerzają swoją sieć społeczną, podczas gdy introwertycy Internet mogą traktować jako ucieczkę w stronę samotności – tłumaczy Krejtz.
Choć psychologowie zwracają uwagę, że cyberprzestrzeń wręcz prowokuje rozproszenie odpowiedzialności i depersonalizację, to jednak zauważają, że zwykle w Drugim Życiu zachowujemy się tak samo jak w tym realnym. – Dla tych, którzy kochają, kupują, sprzedają itd. to jest realny, choć wirtualny, świat – przyznaje dr Wojciech Kulesza, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.

[nowa_strona]Kalka anonimowości

35-letnia Anna, zapracowana singielka, późnym wieczorem wkłada czarną, obcisłą sukienkę, upina wysoko kasztanowe włosy i idzie do baru: poznać kogoś („podajemy tylko swoje imiona”), pogadać przy dobrym drinku, odprężyć się. Kiedyś często robiła tak w realu, ale odkąd ma swojego awatara, wygodniej jej zorganizować dyskretny, niezobowiązujący wypad na miasto w wirtualnym świecie...
Czy wirtualna anonimowość jest tym samym, co anonimowość w realu? – Powiedziałbym, że tak. Jestem w tłumie, nie widać mnie dokładnie – a przynajmniej tak mi się wydaje – mogę zatem pozwolić sobie na inne zachowania niż w sytuacji, gdy jestem świadom, że ktoś mnie obserwuje, rozpoznaje itd.
– analizuje Wojciech Kulesza.
– Internet daje możliwość większej kontroli nad komunikacją. Nie trzeba dbać o konwenanse, można w dowolnym momencie skończyć interakcję – uzupełnia dr Agata Błachnio, psycholog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, która analizowała zachowani...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI