Karolina Rogaska: Doświadczanie siebie „tu i teraz” to postulat terapii Gestalt, w której Pani pracuje. Co to znaczy być „tu i teraz”?
Felicia Carroll: „Tu i teraz” – w tym jednym momencie mieści się cała nasza historia, tu zawierają się nasze ambicje, nadzieje na przyszłość. Dobrze, jeśli jesteśmy tego świadomi – jeśli potrafimy pomieścić w sobie każde doświadczenie i nie próbujemy go oceniać ani odrzucać. Nie rozpamiętujemy też nadmiernie tego, co już było. Najważniejsze, byśmy mieli dostęp do tego, jak się w danej chwili czujemy, kim teraz jesteśmy.
Co nam to daje?
Bycie „tu i teraz” sprawia, że zaczynamy w pełni czerpać z tego wszystkiego, co przynosi nam życie. Szybciej rozpoznajemy, że z naszym organizmem dzieje się coś niepokojącego. Łatwiej radzimy sobie z problemami, które zawsze są osadzone w teraźniejszości. Jesteśmy też bardziej skuteczni, bo nie blokują nas widma przeszłości ani nie zamartwiamy się na zapas tym, co będzie.
Często mamy jednak pokusę wybiegania myślą w przyszłość albo rozpamiętywania tego, co było. Jak przezwyciężyć takie skłonności?
POLECAMY
Kiedy zauważymy, że odbiegamy, odklejamy się od „tu i teraz”, warto powiedzieć sobie: stop! I skupić się na tym, jak reaguje nasze ciało – ono zakotwicza nas w chwili bieżącej, pozwala do niej wrócić. Poczujmy je: czy jest nam teraz wygodnie? Czy czujemy ciepło, czy raczej zimno… Skoncentrujmy się na oddechu: poczujmy, jak powietrze wypełnia nasze płuca i jak je opuszcza przy wydechu. Z każdym oddechem myśli się uspokajają, napięcie słabnie. Stan ciała przenosi się na procesy zachodzące w umysłach. Po jakimś czasie bycie „tu i teraz” staje się automatyczne.
A jak rozpoznać, że nie żyjemy w teraźniejszości?
Nie jest to łatw...