Bóg jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem - Lawrence Kushner

Materiały PR

Jakub uciekał z domu. Pewnej nocy na pustyni położył się spać. Podczas snu miał wielkie mistyczne doświadczenie. Śnił o drabinie, rozciągniętej między niebem a ziemią, po której aniołowie wstępowali i zstępowali. Przez tysiące lat ludzie próbowali podsłuchać słowa posłańców. Byli ciekawi, co przyszli powiedzieć Jakubowi, i nam.

PROLOG

Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem

POLECAMY

(Rdz 28,16)

Jak Ten, który nie ma ust, który powiedział pierwszą literę, która nie ma dźwięku, biblijne słowa skrywają nieskończenie wiele znaczeń: „Ona otwiera małe okienko w jej ukrytym pałacu i pokazuje twarz swojemu ukochanemu, a potem szybko cofa się, aby się ukryć”. Czytamy Biblię, koncentrujemy się na zdaniu i nagle orientujemy się, że rozmawiamy z setkami nauczycieli, którzy także mieli nadzieję na odkrycie znaczenia tego samego tekstu, przekonani, że święte słowa tłumaczą nie tylko to, co Bóg miał na myśli, ale nawet, kim On jest i kim my jesteśmy.Kolejne rozdziały poświęcam siedmiu różnym sposobom czytania tego samego biblijnego wersu. I choć bardzo różnią się od siebie, wszystkie rozważają słowa, które Jakub powiedział w Księdze Wyjścia (28,16), kiedy na pustyni wybudził się ze wspaniałego snu – ujrzał w nim sięgającą nieba drabinę, po której w górę i w dół chodzą boży posłańcy. Zdumiało mnie odkrycie, jak głęboka jest niezgoda między żydowskimi nauczycielami różnych wieków na temat tego, co Jakub miał na myśli. W tej książce owi nauczyciele stają się „posłańcami” na drabinie. Jeden za drugim wspinają się po szczeblach i próbują pomóc Jakubowi zrozumieć, co to znaczy powiedzieć: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”.

Bez wątpienia, każda z tych interpretacji ma swoje korzenie w oryginalnym tekście hebrajskim. Każda jest spójna, samodzielna i przekonująca. Słowa Jakuba mogą zarówno zawierać wszystkie te znaczenia, jak i takie, o których nie mamy pojęcia. Tego nigdy się nie dowiemy. A jednak wspólnie prezentują one prawdopodobnie wszystkie możliwe do przyjęcia opcje rozumienia relacji pomiędzy ukrywaniem się Boga a naszym zaabsorbowaniem sobą. Wyjaśniają także eleganckie powiedzenie Alexandra Altmanna: „Bóg jest w Ja, ale Ja nie jest Bogiem”. W tym sensie stronice tej książki poświęcone są - w szerszym rozumieniu - naszemu własnemu Ja i Ja wszechświata.

W końcu wszystkie znaczenia zaczynają żyć swoim własnym życiem. Zbierają się wokół starożytnej tablicy, przebrane w kostiumy, jak weselni goście z odległych krain i zamierzchłych czasów. Podobnie jak my sami, pełne szacunku wobec świata, który je stworzył. Spotykają się, czasami po raz pierwszy. Wdzięczne za zaproszenie. Wielki bankiet znaczeń. A wszystko to z powodu ośmiu hebrajskich słów.

ZWYCZAJNI LUDZIE

Uważna lektura tekstu pozwala dostrzec „aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół” po drabinie (Rdz 28,12). Niewłaściwa jest kolejność czynności. Jeśli aniołowie mieszkają w niebie, to czy nie powinni najpierw schodzić, a potem wspinać się po drabinie? Tradycja rabiniczna podsuwa kilka możliwych wyjaśnień.

Jedno z nich sugeruje, że skoro Jakub postanowił opuścić ziemię Izraela, jedna grupa anielskich strażników powróciła do nieba, a kolejna zeszła na ziemię, aby opiekować się nim w trakcie zagranicznej wędrówki. Inne objaśnienie jest takie, że aniołowie symbolizują narody świata, których potęga rośnie i upada. Jeszcze inna interpretacja zakłada, że tak naprawdę aniołowie nie schodzą i nie wchodzą po drabinie, ale symbolicznie wywyższają i degradują Jakuba.

Jest jeszcze jedno, być może najbardziej oczywiste, wyjaśnienie. Aniołowie nie mieszkają w niebie. Żyją na ziemi. Są zwykłymi istotami ludzkimi. I podobnie jak ludzie, krążą między niebem a ziemią. Cały problem polega na tym, abyś zapamiętał, co zrozumiałeś, gdy byłeś na szczycie drabiny.

KTO JEST NA PIERWSZEJ?

Trudności, jakie w naszych czasach mamy z mówieniem o Bogu, nie są Jego winą; winowajcą jest składnia naszego języka. W jednym z najlepszych skeczów komediowych wszechczasów Bud Abboot próbuje powiedzieć Lou Costello nazwiska graczy drużyny baseballa. Na nieszczęście dla Costello, nazwiska graczy albo nie są nazwiskami, albo same w sobie są pytaniami. „Nie wiem”, gra na trzeciej bazie, „Co?” gra na drugiej i oczywiście „Kto?” na pierwszej.

„To właśnie próbuję ustalić”, mówi Costello. „Kto jest na pierwszej?”

„Dokładnie”, odpowiada Abbott.

„Kto?”, pyta Costello.

„Tak jest”, potwierdza Abbott.

„Słuchaj!”, krzyczy wyprowadzony z równowagi Costello. „Po koniec tygodnia, kiedy płacisz pierwszobazowemu, kto dostaje pieniądze?”

„Co do dolara, ale dlaczego miałby ich nie dostać? Gość zasłużył na nie, uczciwie zarobił”, ripostuje Abbott.

I tak dalej. Powodem, dla którego Abbott nie może uzyskać odpowiedzi na swoje pytanie, jest taki, że jego pytanie to jednocześnie odpowiedź. Niemożność uzyskania odpowiedzi na zadane pytanie wynika z uporczywego poszukiwania jej nie tam, gdzie trzeba. Już masz to, czego szukasz.

Gershom Scholem, mistrz żydowskiego mistycyzmu, który raczej nie miał nic wspólnego z estradowymi komikami, wyraził jednak podobną ideę. Powiedział mi kiedyś, że ostatecznym pytaniem, jakie ktoś może zadać, stojąc na zewnętrznej krawędzi kabalistycznej siódmej sefiry (która jest też najdalszą granicą ludzkiej świadomości), nie brzmi „Jakie znaczenie ma życie?” czy nawet „Dlaczego tu jestem?”, ale po prostu „Kto?”. Podobnie jak w przypadku wszystkich pytań, jego składnia determinuje zakres możliwych odpowiedzi. A pytanie „Kto?” jest żądaniem podania nazwiska albo zaimka osobowego. Innymi słowy, odpowiedź musi być osobista. Musi być w niej „Ja”.

Pewien mnich zen, po latach studiów, sformułował coś, co uznał za ostateczne pytanie: „Kim jestem?”. Jakże był zdumiony, gdy jego wewnętrzny głos zapytał: „A kto chce wiedzieć?”. Szukasz kogoś, kto szuka. W tym sensie nasza opowieść raczej nie jest literacką fantazją na temat możliwych znaczeń biblijnego wersu, zapisanego wieki temu, ale podróżą w głąb „Ja”, które czyta te słowa.

CZYTANIE MIĘDZY SŁOWAMI

Tak naprawdę ta książka jest jednym, długim midraszem, fikcją kryjącą się za widocznym tekstem biblijnej narracji: co mogło się zdarzyć przed biblijna opowieścią i po niej, pod nią i nad nią. Wyobraź sobie na przykład, że twoje życie, z którego inni widzą tylko powierzchnię, jest jawnym tekstem. Wokół ciebie i w tobie kłębią się moce i fantazje – na ogół ukryte przed obserwatorami twojego życia, a czasami nawet przed tobą samym – które są praźródłem wszystkich zewnętrznych zdarzeń. W podobny sposób midrasz próbuje „wyobrazić sobie”, w jaki sposób wyraźnie nieskoordynowane „słowa” tekstu mogą być wplecione w większą, spójną całość. Takie podejście to coś więcej niż literacka krytyka. Z midraszem mamy do czynienia tylko wtedy, gdy słowa tekstu są święte albo, niczym list miłosny, są czytane ze starannością, graniczącą z czcią.

Profesor Susan Handelman sugeruje, że podstawowa różnica między judaizmem a chrześcijaństwem wynika z różnych sposobów odczytywania słów przez Żydów i Greków. Dla Greków i ich chrześcijańskich spadkobierców słowa – podobnie jak wszystko inne w świecie – są tylko niedoskonałą reprezentacją jakiejś wyższej rzeczywistości. Zatem dla nich celem jest ustalenie, co naprawdę kryje się za tym, co widoczne. W takim wszechświecie najważniejszym aktem religijnym jest wcielenie: słowo stało się ciałem.

Z drugiej jednak strony dla rabinów hebrajskie słowo dvar oznacza „rzecz”, ale też „słowo”. Słowa „tworzą, opisują i utrwalają rzeczywistość”. Przede wszystkim rzeczywistość jest językowa. A biblijne słowo jest nie tylko znakiem bożej nieskończonej miłości, ale także „prawdziwą rzeczą”. Dla Żydów najważniejszym aktem religijnym jest interpretacja, a nie inkarnacja. Żydowska duchowość zaczyna się i ostatecznie kończy na słowach Pisma. Michael Fishbane, profesor biblistyki na University of Chicago, zasugerował mi kiedyś, poprzez interpretację Biblii Żydzi wciąż na nowo się stwarzają.

Słowa Tory

są nieustannie analizowane i przemawiają do odbiorcy w zależności od jego lub jej stanu i sytuacji życiowej (to może tez tłumaczyć, dlaczego spory odgrywają tak istotną rolę w w żydowskich rozmowach). Biblijne słowa same siebie rozbijają i odbudowują na naszych oczach. Jak czytamy w Księdze Jeremiasza: „Czy moje słowo nie jest jak ogień – wyrocznia Pana – czy nie jest jak młot kruszący skałę?” (Jr 23,29).

Słowa Tory są święte, ponieważ dają wejrzenie w infrastrukturę istnienia. Dotyczą pojedynczych, „żywych organizmów, poruszanych przez sekretne życie, które toczy się i pulsuje pod cienką skorupką jego dosłownego znaczenia”. Midrasz próbuje wyobrazić sobie o wiele większe systemy niezależności i znaczenia. Pewnego dnia – zgodnie z żydowską mistyką czy kabalistyczną tradycją – cała Tora zostanie odczytana jako jedno długie, nieprzerwane Imię Boga. A to, oczywiście, nie tylko usunie granice pomiędzy słowami tekstu, ale także granice oddzielające czytelnika od tekstu, a wtedy powstanie najdoskonalszy midrasz. Taka jest biblijna opowieść.

Informacje

Redakcja Ramona Słobodzian

Korekta Piotr Żak

Konsultacja merytoryczna rabin Joel Nowicki

Zdjęcie na I okładce: Mike Hill / GettyImages

Skład Adam Cedro

ISBN 978-83-64721-39-7

format: 145 x 205 mm

objętość: 175 stron

tłumacz: Piotr Żak

O książce:

Książka „Bóg jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” autorstwa rabina Lawrence’a Kushnera została uznana przez Związek Amerykańskich Kongregacji Hebrajskich (UAHC) za pozycję o wielkim znaczeniu.

Jakub uciekał z domu. Pewnej nocy na pustyni położył się spać. Podczas snu miał wielkie mistyczne doświadczenie. Śnił o drabinie, rozciągniętej między niebem a ziemią, po której aniołowie wstępowali i zstępowali. Przez tysiące lat ludzie próbowali podsłuchać słowa posłańców. Byli ciekawi, co przyszli powiedzieć Jakubowi, i nam.

Lawrence Kushner - rabin, pisarz, mistrz duchowy, myśliciel - w siedmiu błyskotliwych esejachgromadzi szereg inspirujących interpretacji Księgi Rodzaju (28:16), przekazanych przez mędrców, poczynając od bara Szmuela Nachmani z Palestyny trzeciego wieku, a kończąc na Hannah Rachel Werbermacher Ludomira, która mieszkała w Polsce dwieście lat temu.

Pod wpływem fascynującej narracji autora „Bóg jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” i jego umiejętności kreatywnego rekonstruowania życia i czasu wielkich nauczycieli wchodzimy do sali wykładowej i siadamy u stóp tych mistrzów duchowych, aby dowiedzieć się, co każdy z nich podczas wstępowania i zstępowania po drabinie jakubowej odkrył o Bogu i o nas.

W tej niecodziennej pouczającej podróży, nasi duchowi przewodnicy pytają i odpowiadają na zasadnicze pytania dotyczące ludzkiego doświadczenia: kim jestem? Czym jest moje ja? Kim jest Bóg? Kim jest Bóg dla mnie? Co mnie z nim łączy, co mnie od niego oddala? Gdzie jest moje miejsce? Pyta także o naturę rzeczy podstawowych: świadomości, historii, złej strony duszy, zdolności do refleksji, religii i wiary.

Rabbi Lawrence Kushner doskonale przekłada całe milenium duchowości żydowskiej, pisze językiem, który porywa ludzi poszukujących, żyjących współcześnie, pochodzących ze wszystkich wyznań i środowisk. „Bóg jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” jest o Bogu i o tobie; opowiada o odkrywaniu miejsca Boga we wszechświecie, i w tobie samym.

Kup książkę „Bóg jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem” w naszej księgarni w promocyjnej cenie!

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI