Trująca miłość

Rodzina i związki Praktycznie

Jest taki rodzaj miłości, która nie jest ani cierpliwa, ani łaskawa, unosi się pychą i gniewem; złego faktycznie stara się nie pamiętać, a wręcz wypierać. Nazywa się ją „kochaniem za bardzo”, choć właściwie można by ją nazwać „kochaniem niepełnym”.

Lena nie zakochała się w Kacprze natychmiast. Znała go z widzenia i wiedziała, że to podrywacz, casanova. Ale on był wytrwały. Chodził na siłownię zawsze wtedy, kiedy Lena. Wreszcie zgodziła się, by po treningu odwiózł ją do domu. Zaczęli się spotykać i Lena zakochała się, jak nigdy wcześniej. Kacper obsypywał ją prezentami, prawił komplementy. Sprawiał, że czuła się kochana, potrzebna, doceniana, atrakcyjna. Było idealnie, aż... nagle się skończyło. Wymagania zaczęły rosnąć, zaczęły się przytyki, wyrzuty, kłótnie. Lena próbowała czytać w jego myślach, unikać kłótni, chodziła wokół niego na palcach...

Spędzili razem dwa lata, na zmianę kochając się i nienawidząc. Kłótnie, trzaskanie drzwiami, a potem pojednanie w łóżku, obietnice wspólnej przyszłości. I tak w kółko. W tym czasie do Leny docierały wieści, że Kacper ma kilka innych dziewczyn. Nie wierzyła. Po dwóch latach miarka się jednak przebrała. Lena miała dosyć ciągłego upokarzania, odrzucania, kontrolowania, wytykania wad. Rozstali się, ale Lena bardzo cierpiała. Bez tabletek nie mogła zasnąć, traciła na wadze, wpadła w depresję. Obsesyjnie myślała o Kacprze. Nie interesowali ją inni, była wyczulona na każdą informację od niego. A ten raz dzwonił i mówił, że kocha, raz wytykał jej, że może spotykać się z kim chce, a ona jest nienormalna. Kiedy tylko udało jej się oddalić, Kacper znów ją przyciągał.

Życie w lęku

Kto kocha obsesyjnie, ciągle się boi – samotności, bycia niekochanym, niedocenianym. Przeraża go perspektywa opuszczenia, która jest dla niego równoznaczna z zagładą. Kocha w rozpaczliwej nadziei, że wybranek uśmierzy te lęki. Tak się jednak nie dzieje. Lęki pogłębiają się, a darzenie miłością staje się siłą napędową życia. W ten właśnie sposób „kochanie za bardzo” opisuje Robin Norwood, autorka bestselleru Kobiety, które kochają za bardzo.

Norwood, a za nią wielu innych terapeutów, uważa, że kobiety kochające za bardzo pochodzą zazwyczaj ze źle funkcjonujących rodzin. Z rodzin, w których jeden bądź oboje opiekunów piją czy są w inny sposób uzależnieni, zaburzeni. W takich domach dzieci cierpią. Są bite, wykorzystywane, zaniedbywane. Przyjmują na ogół, że to ich wina: przecież w „sprawiedliwym” świecie dobrym ludziom nie dzieją się złe rzeczy. Widocznie one zrobiły coś złego, a teraz spotyka je kara. Czują się wciąż winne. Wykształca się u nich niska samoocena, brak pewności siebie, asertywności. Czują, że muszą wciąż zabiegać o uczucie innych. By w takim środowisku żyć, trzeba wypierać – złość na rodziców, samotność, lęk, ból – uważa Norwood. Ten mechanizm obronny powoduje, że dziecko w pewnym momencie przestaje dostrzegać wady rodzica, później, w życiu dorosłym, identycznie widzi swego partnera.

Ale kobiety kochające za bardzo to nie tylko dorosłe dzieci alkoholików czy osób zaburzonych w inny sposób. Pochodzą również z domów, w których nie było klasycznej patologii, ale istniały np. problemy z komunikacją, wyrażaniem uczuć – dodaje Norwood. Na przykład takich, w których formalnie deklarowano miłość i akceptację, ale codziennością była agresja, okazywanie złości czy braku szacunku. Taką sprzeczność w komunikatach od ważnych dla nas ludzi Gregory Bateson, brytyjski antropolog, nazywał „podwójnym wiązaniem”. Prowadzi ono między innymi do trudności z separacją dziecka, czyli usamodzielnianiem się.

Zapewne każdy słyszał historię związku, w którym kobieta kocha za bardzo, mimo to bardzo trudno oszacować skalę zjawiska. Po pierwsze dlatego, że nie ma na ten temat kompleksowych badań. Po drugie... – Nie wszystkie kobiety dotknięte syndromem „kochania za bardzo” mają świadomość swojego problemu. Nie wszystkie z tych, co tę świadomość mają, szukają psychologicznej pomocy – tłumaczy Eugenia Herzyk, terapeutka i założycielka Fundacji Kobiece Serca. Bez tej świadomości kobiety nie potrafią opuścić Pana Niewłaściwego.

Wybór genów?

Kristina Durante, psycholog z University of Texas, uważa, że kobiety często trafiają na Pana Niewłaściwego kierowane hormonami. To one w trakcie owulacji „zmuszają” kobietę do jak najszybszego znalezienia partnera. – Kobiety preferują...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI